Zespół Gojira zagra w warszawskim Klubie Stodoła już 5 sierpnia 2013 roku. Bilety zakupione na planowany na 4 maja koncert zachowują ważność. Na swoim piątym a pierwszym w Roadrunner Records albumie zatytułowanym "L'Enfant Sauvage", który dosłownie oznacza "Dzikie dziecko", grupa nawiązuje do egzystencjalnych pytań stawianych przez wokalistę, twórcę piosenek i gitarzystę Joe Duplantier'a. Poniżej prezentujemy wywiad z muzykiem.
– Czy jesteś podekscytowany przyjazdem do Polski ?
Joe Duplantier – Tak, bardzo. Graliśmy z zeszłym roku w Polsce, to było wspaniałe przeżycie, wspominam naszą wizytę często, opowiadam znajomym o tym jak niesamowici są fani w Polsce. Ilość energii, pozytywnych uczuć i serdeczności, którą tutaj znaleźliśmy jest nie do opisania. Bardzo nas ucieszyła informacja o tym, że znowu przyjedziemy do Was.
– Jaka jest różnica między polską a na przykład francuską publicznością?
Joe Duplantier – Są różnice, francuska publika jest spokojniejsza, natomiast nie ukrywam, że we Francji jesteśmy dużo bardziej znani niż w Polsce. Mamy wierną rzeszę fanów. Polacy natomiast... Polacy to naród kochający heavy metal, to naród, który ma we krwi ciężką muzykę... przynajmniej ja to tak odbieram. Death Metal - jesteście chyba drugim miejscem po Skandynawii, gdzie ten rodzaj muzyki jest tak popularny. Nigdzie indziej nie widziałem tak wielu ludzi noszących koszulki Morbid Angel czy Obituary... to niesamowite.
– Uwielbiam piosenkę „Vacuity”, powiedz proszę jak ona powstała? Kto wymyślił riff? Jaka była Wasza inspiracja?
Joe Duplantier – Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie... proces tworzenie piosenek nie jest taki prosty. Ja wymyśliłem riff, partie gitarowe i ogólną ideę piosenki. W trakcie nagrywania płyty postanowiliśmy uprościć ten kawałek jak tylko się da... Skupiliśmy się na prostych, mocnych uderzeniach. Ta piosenka ma wbijać w ziemię, ma być mocna, bezkompromisowa. Głównym założeniem przy komponowaniu tego utworu było – nie komplikować. (...) to jedna z naszych ulubionych piosenek, świetnie wychodzi na żywo, bardzo lubimy ją grać. Niestety mamy krótki set, wybór, którą piosenkę zagrać będzie trudny. Staramy się żonglować tytułami piosenek, chcemy, aby nasz wybór odnośnie set listy był jak najmniej przewidywalny. Mario – perkusista, jest świetny w wybieraniu piosenek, on ma jakiś dar, który pozwala mu określić co powinniśmy zagrać. Wiesz, generalnie niektóre numery wychodzą bardzo dobrze na koncertach, niektóre gorzej, staramy się dokonać wyboru, który odpowiada chwili.
– Co znaczy dla Was granie z Metalliką? Jak się poznaliście? To chyba niewiarygodna przygoda...
Joe Duplantier – To było i jest niesamowite, czujemy się jak dzieci, które dostały swój wymarzony prezent na gwiazdkę, czujemy się jak ludzie, którym spełniło się największe marzenie... To było jak grom z jasnego nieba dowiedzieć się, że Metallica zaprasza Cię na trasę. Przecież to jest do diabła sama METALLICA... to nie zdarza się często. Wiesz, normalnie granie jako support, wygląda trochę inaczej. Aby zagrać z takim zespołem jak Metallica w trasie, musisz za to zapłacić, natomiast w naszym przypadku nie było o tym mowy, Metallica nas po prostu zaprosiła, chcieli, abyśmy z nimi grali. Domyślam się, że wielu może myśleć, że stoi za tym jakiś układ biznesowy, tak nie jest... Wiesz, zanim jeszcze ogłoszono, że będziemy ich supportem, odbyłem z nimi wiele rozmów. Powiedzieli, że bardzo im się podoba nasza muzyka, byli nią zachwyceni, przyznali, że szukają supportu i że jesteśmy na pierwszym miejscu na liście. Wypłacili nam zaliczkę, abyśmy mogli pokryć koszty związane z trasą... wiesz, to jest niesamowite, rzadko który zespół tak robi. To świadczyło o ich dużym zaufaniu do nas. Muszę to dodać – Metallica to prawdziwi gentelmani, tu nie ma mowy o gwiazdorstwie. Są przyjacielskimi, ciepłymi, ciekawymi, wbrew pozorom bardzo normalnymi ludźmi. Słuchają uważnie co do nich mówisz, są zainteresowani tym co się dzieje wokół nich, to się naprawdę rzadko zdarza. Często pytają czy wszystko mamy, czy może czegoś nam potrzeba, że jeżeli tylko mogą w czymś pomóc to chętnie to zrobią... wiesz to jest niesamowite.
– Którego z członków Metalliki znasz najlepiej?
Joe Duplantier – Rozmawiałem z każdym z nich wiele razy. Mam dobry kontakt z Robertem Trujillo – razem surfujemy, często do siebie dzwonimy, to szalenie sympatyczny człowiek i wspaniały muzyk. Byłem parę razy na lunchu z Kirkiem Hammettem, zdarza się, że rozmawiamy przez telefon. Nawet jak teraz Ci to opowiadam, to brzmi niesamowicie. Jeśli chodzi o Jamesa Hetfielda to jest to człowiek z ogromną charyzmą, gdy on wchodzi do pokoju wszyscy milkną. Jest ogromnym gentelmanem. Jest szalenie życzliwym człowiekiem. Ostatnim razem, James ubrał się w bluzę z kapturem, tak aby nikt go nie zobaczył, aby móc posłuchać nas w spokoju wybrał się do FOH i tam wysłuchał cały koncert, przyszedł potem do naszej garderoby przekazać parę swoich uwag i wniosków... Zachowywał się jak ojciec, albo starszy brat, bardzo mu zależało, aby przekazać nam jak najwięcej. To były bardzo cenne spostrzeżenia... Lars Ulrich – wulkan energii, człowiek wypełniony inspiracjami, otwarty na to co się do niego mówi, jest fanem naszej ostatniej płyty. Nie sposób pominąć całą ekipę techniczną oraz ich Tour Managera – to najwyższej klasy specjaliści, zupełny światowy TOP. Tak więc jeżeli pytasz jacy są członkowie Metalliki, to nie pozostaje mi powiedzieć nic innego jak to, że są to wspaniali, życzliwi i utalentowani ludzie. Co ciekawe, przed każdym koncertem, Metallica zbiera się w tzw. „practise room”, aby pograć, rozgrzać się przed występem. Miałem przyjemność być w trakcie ich prób, to się czuje, oni kochają muzykę, to prawdziwi muzycy. Metallica to przykład zespołu, który osiągnął niesamowity, niespotykany sukces na całym świecie, przy czym każdy z jego członków zachował swoje ja, są ludzcy, chciałoby się powiedzieć „normalni”...
– Czy znasz jakieś polskie zespoły? Znasz może Behemotha?
Joe Duplantier – Ciesze się, że zadałeś to pytanie... Behemoth, tak, oczywiście, znamy ich świetnie, byliśmy z nimi w trasie w USA. To było 4 lata temu. Oni są wspaniali na scenie, to niesamowita kapela. Mamy wielki szacunek dla Behemotha. Wiem, że Adam – Nergal czuje się już znacznie lepiej. Wiem, że mieli bardzo dobrą trasę w Polsce. Wiesz, Nergal – to była ogromna przyjemność go poznać i grać z nim. Było mi bardzo przykro i smutno gdy dowiedziałem się o jego chorobie, to było niesprawiedliwe, nie mogłem się z tym pogodzić. Wiesz, akurat w momencie, gdy dowiedzieliśmy się o jego chorobie byliśmy w Polsce, graliśmy u Was, w Krakowie. Po koncercie, udaliśmy się do garderoby, tam czekali na nas pozostali członkowie Behemotha, bez Adama, powiedzieli nam wtedy co się stało. To było przykre i smutne.
– Nasz czas dobiegł końca. To była ogromna przyjemność rozmawiać z Tobą. Bardzo Ci dziękuję.
Joe Duplantier – Nie ma za co. Do zobaczenia, granie w Polsce to wspaniała sprawa, nie możemy się doczekać.
Rozmawiał Juliusz Biernacki