Trochę zniesmaczony poziomem płyt, które w ostatnich miesiącach trafiały na muzyczne półki, zastanawiałem się czy ta zbiorowa niemoc twórcza dopadnie także i Francuzów znanych ze swoich deathmetalowych przypadłości. Od razu zamierzam rozwiać wszelkie wątpliwości: płyta trzyma wysoki poziom swoich poprzedniczek.
Dla tych, którzy cenią sobie Gojirę z początku ich działalności - "The Way Of All Flesh" będzie na pewno bardzo miłą niespodzianką. Zespół na poprzednim albumie "From Mars To Sirius" uatrakcyjnił swój nieziemski metal sporą ilością sludge-metalowych składników, co nie zawsze (jak dla mnie) było dobrym posunięciem. Tym razem dźwięki znanych z wydawnictw zespołów typu Neurosis ograniczone zostały w znacznym stopniu. Mamy tu do czynienia z bardzo wyrazistym brzmieniem perkusyjnym, przez co z czasem cierpieć mogą fani gitarowych wygibasów. Rozumiem, że tak utalentowanemu perkusiście, jakim bez wątpienia jest Mario Duplantiere, w przeciągu trzech ostatnich lat uzbierała się spora dawka pomysłów, ale doprawdy warto było pozostawić troszkę więcej miejsca gitarze. Poza tym na "The Way Of All Flesh" obeszło się bez żadnych rewolucji. Kawałki w dość płynny sposób przechodzą jeden w drugi, tak że całość robi zabójcze wrażenie. Deathmetalowy ciężar jest często "rozmywany" poprzez co bardziej melodyjne partie gitarowe. Zadbał o to przede wszystkim drugi z braci Duplantiere - Joe. Jeszcze na początku roku dał się poznać jako świetny basista w projekcie braci Cavalera. Muzyk nie dość, że nabrał kolejnych cennych doświadczeń, to zastanawiam się czy nie podpatrywał od Brazylijczyków jak tworzyć wpadające w ucho intonacje.
Już w otwierającym album utworze "Oroborus" rozkoszować możemy się ciekawym gitarowym "tkactwem". Tu i ówdzie pojawi się szczypta elektronicznej pulsacji ("A Sight To Behold"). Dodajmy do tego kapitalną solówkę w "Esoteric Surgery", a otrzymamy płytę, która z pewnością wybija się ponad sztampę i przeciętność. Zresztą te brutalne, miażdżące riffy także do najgorszych zaliczyć nie mogę. Słychać, że Gojira to nie debiutanci, którzy chcą za wszelką cenę udowodnić swoją klasę.
Najlepsza kompozycja na albumie to bez wątpienia - "The Art Of Dying". Jest to imponująca układanka nieprzebranych tematów - w dziesięciu minutach większej liczby nie dałoby się chyba umieścić i w logiczny sposób poskładać. Odnajdziemy w nich najróżniejsze odcienie metalu. Zaczniemy od miarowego perkusyjnego stukotu, poprzez wzniosłe partie wokalne, aż po druzgocący finisz. Całość płyty charakteryzuje się dużym spokojem i pewnością siebie - czuje się pełen profesjonalizm muzyków.
Kolejna płyta po przesłuchaniu, której aż chce się krzyknąć - NARESZCIE! Pomimo drobnych wpadek i fragmentów, które przypominają grę na czas bez żadnego pomysłu ("Adoration For None") - krążek "The Way Of All Flesh" to płyta, która zasługuje na uwagę ze strony każdego zwolennika ambitnego grania.
Tracklista:
01. Oroborus
02. Toxic Garbage Island
03. A Sight To Behold
04. Yama's Messengers
05. The Silver Cord
06. Adoration For None
07. All The Tears
08. The Art Of Dying
09. Esoteric Surgery
10. Vacuity
11. Wolf Down The Earth
12. The Way Of All Flesh
Wydawca: Listenable Records (2008)
rob1708 : pytalem o nowa bo chyba premiera dopiero bedziehttp://www.youtube.com/wat...
Palmus : KIEDY WYSZLA 13.10 2008
rob1708 : KIEDY WYSZLA