Dość dziwny jest ten duński Saturnus, wyruszając w trasę, która ma niejako promować album wydany w 2012 („Saturn In Ascension”) w końcówce roku 2015. No cóż, lepiej późno niż wcale, patrząc z perspektywy słuchacza mieszkającego we Wrocławiu, gdzie miał się odbyć opisywany gig. Tym bardziej, że począwszy od swojego płytowego debiutu z 1996 „Paradise Belongs To You” Saturnus nie wydał złego albumu, ba wszystkie były co najmniej bardzo dobre.
Jako grupę supportującą wybrano hiszpański Autumnal, który ma w swoim dorobku raptem 2 pełne albumy: „Grey Universe” z 2006 roku oraz wydany aż 8 lat później „The End Of The Third Day”; i to właśnie ten drugi krążek jest promowany na trasie z sympatycznymi Duńczykami.
Miejsce, w którym miał odbyć się koncert wybrano moim zdaniem nie przypadkowo – wrocławski klub Liverpool - albowiem zespoły z gatunku doom/death bardzo dobrze radzą sobie w klubach niedużych, a co za tym idzie ich koncerty są stosunkowo kameralne i wiadomo, że raczej nie trafi na nie przypadkowy człowiek z ulicy. Jest to muzyka na tyle wysublimowana, że nie zbiera ona dużego grona odbiorców. To dobrze.
Wracając do „naszych baranów” jak mówią Francuzi, czyli samego koncertu, to rozpoczął się dość późno, bo około godziny 20:30. Nie wiem co był tego przyczyną, jednakże mam nadzieję że takowa sytuacja już więcej mieć miejsca nie będzie, tym bardziej, że muzycy obu formacji byli już dawno na miejscu. Nie będę ukrywał, że było to dość poważne niedopatrzenie ze strony organizatorów.
Co do samej muzyki – otwierający koncert Autumnal zagrał jak najbardziej poprawnie. Dobry doom metal na naprawdę przyzwoitym poziomie. Hiszpanie podczas swojego wytępu wyraźnie skupili się na wykonaniu numerów z ich ostatniego pełnego krążka „The End Of The Third Day”. A jako że ich utwory do krótkich nie należą, to łącznie publiczność zgromadzona we wrocławskim Liverpool’u usłyszała ich raptem pięć.
Generalnie można ująć to tak, że było to bardzo dobre muzyczne przetarcie przed gwiazdą wieczoru. Jak już wspomniałem wyżej, Autumnal zagrał naprawdę dobre zawody – używając terminologii sportowej – jednakże, jak się miało okazać, do poziomu wykonawczego Saturnusa jeszcze troszkę im brakuje.
Duńczycy podczas swojego występu nie ograniczyli się aż tak bardzo do swojej ostatniej pełnej płyty, zagrali utwory ze wszystkich swoich albumów, począwszy od wydanego 11 lat temu „Paradise Belongs To You”, przez „Martyre”, „Veronikę...” kończąc na promowanym właśnie „Saturn In Ascension”. To, co odróżniało ich od Autumnal, to przede wszystkim brzmienie, które, co dużo pisać, było o niebo lepsze, a co za tym idzie odbiór muzyki przez zgromadzonych w Liverpoolu był atrakcyjniejszy.
Oczywiście, jako że Saturnus to 100 procentowi profesjonaliści, dość szybko złapali bardzo dobry kontakt z publicznością, a skutkiem tego był jeden utwór bonusowy zaserwowany tego wieczoru przez zespół z Kopenhagi.
Reasumując, kolejny bardzo udany wieczór. Wrocławski Liverpool po raz kolejny stał się na kilka godzin Mekką dla fanów wyśmienitego doom’u. Ludzie, którzy owego wieczoru przyszli na opisywany gig na pewno nie żałują wydanych 25 zł, bo po prostu było warto.
Organizator: Heart Of Rock, Liverpool Klub
Dziękuję za uwagę.