Na wstępie zaznaczę, że czytałem regulamin i wiem, że DP to portal muzyczny, ale ponieważ zawsze uważałem metal za muzykę zdolną do przenoszenia treści ideologicznych o bardzo różnorodnym charakterze i ciężarze gatunkowym, co uważam za jedną z większych jej zalet i co widać po różnorodnej tematyce na forum Jest to jedynie prezentacja poglądów, a nie namawianie do czegokolwiek, nawet jeśli siłą rzeczy trochę będzie to tak wyglądało. Nazbierało się tematów, w których chętnie bym coś napisał, ale na forum lepiej jest zamieszczać posty zwięzłe i na temat, a ja musiałbym zrobić dużo rozwlekłych offtopów.
Nie jestem 100%-owym ateistą, bo się nie da. Jestem nim w ok. 70%, nie
wiem czy w Polsce da się wyciągnąć w dzisiejszych czasach dużo więcej.
Taka deklaracja od razu powoduje konieczność tłumaczenia się dlaczego
odrzuca się wyznanie katolickie, po czym okazuje się że jest się
katolicyzmem od dziecka na tyle przesiąkniętym, że na starość też
jeszcze trochę zostanie. Jeśli ktoś deklaruje się jako ateista, też
najprawdopodobniej nie jest 100%-owy. Mój autorytet w tej dziedzinie -
Dawkins, też nie jest 100%-owy (i sam tak uważa). W Sverige ok. 85%
deklaruje się jako ateiści (i są nimi bardziej, bo rodzice też nimi
prawdopodobnie byli i nie muszą się specjalnie wysilać, żeby takimi
poglądami dzieci zarazić). Ale pozostałe 15% też jest konieczne do
funkcjonowania w sferze duchowej, bo dla istot obdarzonych świadomością
(w skrócie ludzi) często po prostu zdrowiej jest w coś czasem uwierzyć.W Polsce 15% jest nieosiągalne i byłoby niezdrowe. Nawet szybki przyrost ateistów jest niezbyt zdrowy, bo powoduje np. organizację marszów, a te siłą rzeczy traktowane są jak opozycja do praktyk religijnych i mamy publiczne starcia. Pułap 30-50% katolików w tym kraju to byłoby imo coś pięknego. Skorzystaliby na tym zapewne sami katolicy mający w swych szeregach tych prawdziwych, którzy rzeczywiście wyciągają z tej religii to co najlepsze i dobrze się z tym czują. Znam takich, są ok. Poza tym ilość często nie idzie w parze z jakością i nie wymaga to chyba jakiegoś większego komentarza.
Gdybym miał dziś określić Polaka w trzech słowach, to powiedziałbym, że to handlowiec, urzędniczka i katolik. Trzy słowa to mało (więc musiałem posłużyć się stereotypami), ale te są akurat dziś w mojej hierarchii na podium. Jestem ciekaw jakich trzech słów użyliby Niemcy. Nie wiem, ale na szybko przychodzą mi do głowy: pracownik-sezonowy, złodziej-samochodów, biedak-ze-wschodu. Amerykanin: Mieszkaniec-kraju-pól-w-Europie-Wschodniej, gość-od-Wałęsy, gość-od-papieża. Fin (a konkretnie Ville Valo (HIM)): Kraj-dobrego-chleba, kraj-niezłej-muzyki, kraj-fatalnego-stanu-dróg ("Kiedy jadę w busie z Niemiec do Polski, to nawet gdy śpię, wiem kiedy mijam granicę").
Kilka słów o sobie dla uwiarygodnienia dalszej treści. Skończyłem Polibudę we Wrocku. Przeniosłem się tam z Częstochowy, po tym jak dowiedziałem się od profesora, że prezentuję poziom żenujący z matematyki. Ten sam profesor nie miał oporów przed przyjmowaniem łapówek za egzaminy. We Wrocku skończyłem studia z bdb w indeksie (na moim kierunku na roku tylko dwie osoby miały bdb, więc nie ma tak łatwo, ale za to jest uczciwiej i z sensem) i 5,5 za pracę dyplomową. Drugich studiów nie skończyłem tuż przed dyplomem z powodów niewynalezienia jeszcze teleportów, pracy zawodowej, biurokracji na uczelni (od razu dodam, że i tak polecam duże polskie uczelnie, bo rozbudowana biurokracja pokutuje i tak i tak w całej Polsce, ale na lepszych uczelniach da się zauważyć np. wyrozumiałość i laski w dziekanacie też wiedzą, że gdzie indziej jest już tylko gorzej) oraz kwestii finansowych (wydatki rosły w tysiące PLN) i logistycznych. Dwa miesiące czekałem na niekompletną przesyłkę niezbędnej elektroniki ze Stanów, którą w dodatku musiałem sobie odebrać w Niemczech, bo do Kraju Pól i handlowców się darmowej elektroniki nie wysyła, co jest zresztą logiczne, bo zaraz po wysłaniu taki sprzęt pokazuje się np. na allegro w cenie rynkowej. Z kolei pozytywnie zaskoczyli mnie Tajwańczycy, od których sprzęt dostałem w 8 dni, a więc przebili niektóre wyczyny rodzimej Poczty Polskiej, brawo! Szkoda tylko, że tego nie czytają.
(Szczerze mówiąc niewiele brakuje, żebym powiedział Vi ses Polen! albo Auf Wiedersehen! Zwłaszcza, że podobno 88% inżynierów w PL chętnie by ten kraj opuściła i jako powód podają kwestie finansowe. To co mnie jeszcze trzyma to fakt, że znam też polskich inżynierów pracujących w Niemczech na stałe. Trudno się zaczepić, ale jak już się komuś uda, to narzeka, że właściwie to tylko kasa ich tam trzyma i że chętnie by wrócili, ale nie mają do czego, no bo do czego?)
Z powyższych powodów nie mam za bardzo za co lubić Amerykanów, więc lubię tylko za Dream Theater, Symphony X, Kamelot i kilka innych fajnych kapel. A Żółtoskórych nie mam za bardzo za jakie kapele lubić, więc lubię za ateizm i brak uprzedzeń do, jak mniemam, nie do końca im znanych różnic np. między Polską a Niemcami (w końcu tylko kilkaset kilometrów) i traktowanie nas najwyraźniej jako członka Unii Europejskiej i to jest fajne. Moim autorytetem w dziedzinie politologii jest z kolei Fukuyama. Wschodnie nazwisko i aparycja nie zdradzają, że to Amerykanin. Ale Amerykanin, który dostrzega (i przyjmuje na siebie przez to niemałą falę krytyki), że USA nie koniecznie obrały dobrą drogę ewoluując w kierunku kraju, gdzie zaczynają dominować ideologie ponad pragmatyzmem. Ale nie wiem czy są w stanie coś z tym zrobić, skoro istnieje tam niezliczona ilość wyznawców niezliczonej ilości nowych religii i sekt, a na dolarze obok niewyjaśnionych do dziś zagadek związanych z tajemniczymi odnośnikami do różnych ciekawostek (odpowiednia liczba kresek ułożonych w odpowiedni sposób musi przecież coś znaczyć) mają grubą czcionką napisane zwyczajne: In God We Trust. Daleki Wschód nie ma takich problemów a Europa w mniejszym stopniu.
W ostatnich wyborach w pierwszej turze głosowałem na Morawieckiego z Wrocka. Zajął ostatnie miejsce, szkoda, ale i tak nie żałuję, bo jest całkowitą odwrotnością profesora z Częstochowy (z Morawieckim miałem 0,5 roku matematykę we Wrocku). Zna sytuację młodych na rynku pracy, bo miał z nimi aż do emerytury osobisty kontakt. A gdyby nie Morawiecki to głosowałbym na Ziętka, który był z kolei przedostatni, ale też nie z przekory, tylko dlatego, że jego poglądy na temat zbliżenia do Niemiec, Skandynawii i krajów Dalekiego Wschodu są zbieżne z moimi, przy jednoczesnym oddaleniu się od Amerykanów i Rosjan. Za dwoma ostatnimi nie przepadam jeszcze z powodu przysłania nam wraków F-16 (szkoda, że się na allegro nie pojawiły, bo może bym wiedział jaka jest ich rynkowa cena) i tymi drugimi za złomowanie samolotów własnej myśli technicznej wraz z ludźmi na pokładzie, wciąż brak słów.
Wracając do religii - jestem ateistą w teorii i praktyce, nie mam czasu na regularne uczestnictwo w ceremoniach religijnych, które w dodatku są nieatrakcyjne. Jeśli ktoś ma problem z wydostaniem się z Częstochowy, to znaczy, że jest 15 sierpnia. W dodatku pielgrzymi prezentują żenujący poziom (może się przynajmniej zbuntują i zaprezentują lepszy poziom) w kwestiach doboru utworów muzycznych i umiejętności wokalnych, a także fatalnego doboru sprzętu nagłośnieniowego.
Fajne zdjęcie do tekstu, co nie? Kurczę, chciałoby się coś zrobić, żeby zmienić ten nasz poczciwy kraj w coś bardziej wartościowego, ale zawsze k***a coś, heh. Jak wspomniałem, do niczego nie namawiam i nie sugeruję, bo jeszcze weźmie się za mnie jakaś organizacja czy cuś, bo w Polsce sami poprawni politycznie i religijnie przecież. Ale ja mam po prostu ochotę sobie czasem ryknąć bez powodu.