Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Relacje :

Finale In Black 2009 - Studio, Kraków (13.12.2009)

Dnia 13 grudnia w ramach europejskiej trasy Finale in Black 2009 na scenie krakowskiego Klubu Studio wystąpiły zespoły Satyricon, Shining, Dark Fortress i Posthum. Do klubu przybyłem kilka minut po planowym rozpoczęciu, pierwszy zespół dopiero co rozstawiał się na scenie, toteż po ominięciu tłumu kotłującego się w okolicach szatni, ukierunkowany pragnieniem pojawiłem się w barze. Po splądrowaniu zawartość owego pomieszczenia, nieco spokojniejszy oczekiwałem na pierwsze dźwięki płynące ze sceny.

Jako pierwszy wystąpił norweski black metalowy zespół Posthum. Formacja, która, w tym roku wydała  pełnometrażowy debiut, pojawiła się w zastępstwie Negury Bunget, która odwołała występy na całej trasie. Występ Posthum został słabo nagłośniony, mankament szczególnie mocno słyszalny był w tylnej i bocznych częściach sali gdzie panował zgrzyt, łomot a wokal wespół z perkusją skutecznie zagłuszał gitary. Występ był mało atrakcyjny, brzmienie kiepskie a cały set był zbyt monotonny. Odegrany został bez zaangażowania samych muzyków. Publika zniesmaczona występem szczelnie wypełniła przestrzeń w barze. Muzycy swoją grą doprowadzili do powstania atmosfery ospałości, która ujęła się i mojej osobie. Ku mojemu zadowoleniu panowie szybko zakończyli nieciekawy w odbiorze i niemrawy w wykonaniu występ.

Następnie na scenie zainstalowała się niemiecka black metalowa formacja Dark Fortress. Pierwsze szarpnięcie strun, słychać jakiś dźwięk następnie trzask i scena zalała się mrokiem. Muzycy zdezorientowani sytuacją nie szczędzili siarczystych słów wypowiadanych w ojczystym języku Wagnera. Po chwili kłopot rozwiązany, muzycy wracają na scenę aby w  black metalowym rynsztunku, w makijażu na misia pandę, siać ziarno nienawiści.  Występ nie zapamiętam jako cudowne objawienie niemieckiej kapeli na polskiej scenie, choć za energię i dynamikę prezentowaną na scenie należy się muzykom dobre słowo i kilka oklasków. Odegrany set w towarzystwie nieco mniejszych niż wcześniej problemów z nagłośnieniem cechował się prostymi i niezbyt rozbudowanymi partiami instrumentalnymi, bardzo podobnym brzmieniem utworów i małą ilością dobrych pomysłów. Niski poziom muzyczny występu ma swoje uzasadnienie w subiektywnie negatywnej ocenie niemieckiej sceny black metalowej.

Krótkie strojenie i na scenie pojawił się Shining. Nie ma co ukrywać, że występ Szwedów zmotywował mnie do wizyty w Krakowie. Niestety krótki set nie obył się bez kolejnych problemów z zasilaniem sceny. Nagłośnienie  było bardzo dobre za co należą się podziękowania technicznym. Odegrany materiał pochodził z nowszych wydawnictw grupy. Jako pierwszy usłyszeliśmy klasyk "Claws of Perdition" z albumu "IV ...", utwory z albumu numer "V ..." i między innymi utwór "Vilseledda Barnasjalars Hemvist" z najnowszego wydawnictwa "VI - Klagopsalmer". Na występ złożył się też nowy utwór z albumu, którego premierę zaplanowano na wiosnę 2010 roku. Atmosfera na koncercie ociekała typowym Shining'owym klimatem przesiąkniętym mizantropią, mrokiem i bezsensownością istnienia. Dość spodziewanie urozmaiceniem występu było kilka 'prawdopodobnie' społecznie nie akceptowanych zachowań Niklasa (wokal). Choć trochę żałuję, że doczekałem się jedynie wymiany płynów ustrojowych i napojów alkoholowych z basistą grupy, podduszania linką/rzemieniem czy też gaszenia papierosa na klatce piersiowej. Wśród zebranej publiki można było wyczuć oznaki pogardy dla poczynań Niklasa, mnie osobiście to nie przeszkadzało.

Zdecydowanym liderem w line-up całej trasy był Satyricon. Pomysł na scenografię w mniejszej części został skopiowany z poprzedniej trasy a więc motywem przewodnim były grafiki z ostatniej płyty ”The Age Of Nero”.  Jako pierwszy tego wieczoru usłyszeliśmy utwór "Possessed" z płyty ”Volcano”, który nieśmiało zachęcił fanów do bardziej energicznej zabawy. Drugim utworem był ”The Wolfpack”, następnie usłyszeliśmy utwór ”Now, Diabolical”, który stał się początkiem prawdziwie piekielnej zabawy pod sceną. Chwila przerwy, grzebieniowa stabilizacja włosów i zaczyna rozbrzmiewać ”Forhekset” z ”Nemesis Divina”, następnie ”Black Crow On A Tombstone” z ”The Age Of Nero” i ”The Rite of Our Cross” z ”Now, Diabolical”. Satyr ociekający potem, tuli się w ręcznik – kolejny utwór ”Commando”. Nastepnie frontmen występuję w podwójnej roli wokalisty i gitarzysty, zagęszczając dodatkowymi riffami warstwę instrumentalną utworu ”Supersonic Journey” z płyty ”Rebel Extravaganza”, ”Die By My Hand”z płyty ”The Age Of Nero” i ”The Pentagram Burns”. Po krótkiej przerwie w towarzystwie wrzasków i wyrazistej intonacji słowa Satyricon, muzycy pojawiają się na scenie aby zaprezentować pierwszy bis tego wieczora, słyszymy utwory ”K.I.N.G” i ”Fuel For Hatred” po odegraniu, których, Satyr kolejny raz schodzi ze sceny. Wszyscy fani już wiedzą czego oczekują w tym momencie, wyjąc coraz to większą ilością piskliwo-krzykliwo-płaczliwego zarówno kobiecego jaki i męskiego zawodzenia "... ooooooo" – domagają się ”Mother North”. Jedynymi spokojnymi obiektami na sali są ci fani, którzy za dużo wypili tego wieczora, albo bardziej zabsorbowani byli czynnością maczania pyska w plastiku z piwem. Ja, w tym momencie maczałem. Prośba została spełniona, pierwsze riffy, wołanie "... ooooooo" i usłyszeliśmy słowa ”Mother north - how can they... ” utworu, który był zwieńczeniem udanego koncertu.

Koncert uważam, za bardzo udany zarówno pod względem organizacyjnym jak i wysokim poziomem muzycznym zaprezentowanym przez dwie ostatnie formacje. Nową tradycją jest bardzo dobre nagłośnienie koncertów z udziałem Satyricon. Biznesmeni współczesnego black metalu profesjonalnym podejściem do występów,  komunikatywnością i z perfekcyjnym wykonaniem materiału muzycznego mogliby stanowić materiał szkoleniowy dla innych kapel.  

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły