Światowy rynek dusz
Otwiera siedem swych bram
Zachłanność jego jest ograniczona
Czarnym Aniołem na niebiańskim tronie
Wszystko przemija
W zeschłych liściach historii
Minionej dwa tysiące lat temu
Nawet czerń zwiędłych oczu
Powraca w zapomniane ciała
Wypita z kielicha goryczy
Głupota ludzka
Otwiera stygmaty cierpienia
Zadręczona skowaniem dusza
Wkupuje się w łaski Czarnego Anioła
By zaznać wieczności