Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Poezja :

Pejzaż październikowy


Zakrywam twarz liśćmi
dłonie ciasno owinięte szarością
chronią chłodne serce
ścięte włosy rozrzucone na ścieżce
znaczą drogę do domu
kruche gałęzie nagich drzew
wyciągają palce
chwytają moje dłonie szarpią
włosy przesiąknięte wiatrem
kruki i wrony przysiadły na martwej topoli
patrzą w moje oczy
pragnąc ich brudnej zieleni

Wyszłam
pooglądać jesień przy pracy
wrócę
kiedy skończy ozdabiać złotem
umierającą rzeczywistość
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły