Nie wiem skąd takie zespoły się biorą. Nigdy przedtem nie miałem okazji zapoznać się z twórczością naszego rodzimego Mutilation, ale już wiem, że dalszego zaznajamiania się nie będzie. Nie interesuje mnie nawet, którym z kolei wydawnictwem zespołu jest "Possessed By Reality" i jakoś nie mam zamiaru się dowiadywać.
Krążek przynosi dziewięć kompozycji utrzymanych w konwencji brudnego death metalu. Gdyby nie to, że tempa są naprawdę szybkie, to mógłbym stwierdzić, że jest to oldschoolowe granie w stylu Sinister z czasów "Cross The Styx". Niestety, do legendarnych Holendrów daleko, a to co dostaliśmy woła raczej o pomstę do nieba. Przede wszystkim wyraźnie słychać, że mamy do czynienia z jednym gitarzystą, gdyż wszystkie kawałki mają takie prześwity, że jestem skłonny stwierdzić, że formacja przy nagrywaniu nie miała ogranego materiału. Tempa są dosyć jednostajne, szybkie, ze sporadycznymi zwolnieniami, które w żaden sposób nie rzutują na mizerną jakość grania. Również partie growlingu nie należą do najciekawszych - choć jest on głęboki, to śpiewany jest krótkimi frazami kończonymi pomrukiem zupełnie jak na pierwszych płytach Sepultury, tyle, że brzmią zdecydowanie mniej wyraźnie. Jeśli chodzi o same kompozycje, to do intrygujących także nie należą - mało jest tu ciekawych solówek czy przejść, nie możemy mówić tu o urozmaiceniu.Nie wiem dlaczego sięgnąłem po ten krążek - chyba tylko dlatego, że leżał na stole obok. Mutilation na dzień dzisiejszy nie jest w moich oczach nawet drugoligowcem. Pominę warsztat techniczny, gdyż w jakiś standardach się mieści, ale kompletny brak umiejętności pisania dobrych deathmetalowych kawałków jest już o wiele większym problemem. Jeśli ten kwartet chce zaistnieć na polskim rynku, to musi jeszcze sporo popracować.
Wydawca: Empire Records (2003)
rob1708 : dla mnie płyta całkiem fajna mistrzostwo to na pewno nie jest jednak od cz...