„When the sun has died. When the angels are blind. When the fog lies thick over the palace of god.” „Unholy black metal” to sformułowanie, które padło już na „A Blaze In The Northern Sky”, a na następnej płycie Darkthrone „Under A Funeral Moon” urosło do tytułu całego utworu. Utworu symbolicznego, który jest wyznacznikiem muzycznego kierunku obranego przez zespół, ale na tej płycie właściwie wszystko jest kwintesencją czerni i nieświętości.
Już sama okładka robi wrażenie. Wyłaniająca się z mroku nocy postać nie zwiastuje nic dobrego, podobnie jak te uwiecznione na zdjęciach wewnętrznych. Patrząc na nie nie można być zaskoczonym, kiedy z głośników zaczyna wylewać się prawdziwe zło. Muzyka jest bardzo sucha, jakby była czarno-biała. Znakomicie pasuje do tej okładki. Brak jej barw, brak głębi, tła, melodii. Jest obdarta z uczuć, wyżęta z żywotności. Jest nieżywym odbiciem tego co ludzkie, jego zaprzeczeniem. To tak jakby obok dorodnej kobiety postawić kościotrupa i wskazując na tą pierwszą powiedzieć: „To jest muzyka popularna, której ludzie lubią słuchać i przy niej się bawić”. A pokazując drugiego: „A to kurwa jest Darkthrone, nie podchodź, bo cię zabije!”.
Brzmienie gitar jest bzyczące, ale też szumiące. Jakby trochę zamazane. Wszystko ma taką zmurszałą barwę, także wytłumiona perkusja. Dlatego sprawia to wrażenie takiego surowego, niedoprawionego. Jakby ktoś ciął się tępym, ale chropowatym i przez to boleśnie rozrywającym skórę brzeszczotem. Wydaje się jakby było niespójne i bezładne, ale z tej plataniny gałęzi i pajeczyn można wybrnąć odkrywając przeszywające jak chłód jesienny granie.
Pierwszy „Natassja In Eternal Sleep”, podobnie jak wspomniany wcześniej „Unholy Black Metal”, jest szybkim i zalewającym wichurą blastów i ostrych riffów numerem. Ale Darkthrone nie zawsze jest taki. Już „Summer Of Diabolical Holocaust”, po iście wściekłym początku, staje się wolny i rozlazły, by potem jeszcze powrócić do szybkich przejść. Takie mozolne fragmenty występują też w innych numerach, jak choćby w następnym „The Dance Of Eternal Shadows”. Nocna wędrówka przez las staje się wtedy jeszcze bardziej mroczna i tajemnicza, a wszystko zmienia się następując naprzemiennie z szaleńczymi rajdami na oślep. Pojawiają się też kostropate solówki, które brzmią trochę jakby taśmę wkręcało. No, nie jest to może wybitny element, ale mający swój klimat i jakby nie było, pasujący do całości. Najwięcej skoczności w graniu występuje w numerze tytułowym, w którym te riffy są takie najbardziej porywające, ale nie tylko w nim, bo i „Inn I De Dype Skogers Favn” jest zrobiony na taką żwawą nutę. Wokalnie natomiast najbardziej wpada w ucho „To Walk The Infernal Fields” ze swoim: „With my art I am the fist in the face of god”.
Oczywiście nie jest to przebój. Wokal, tak jak wszystko inne, jest strasznie zły. Zachrypnięty, razi swoją bezbożnością, swoim brakiem empatii, harmonii i spójności ze światem. Tu nic nie mogło być normalne, mieć choćby namiastkę ogłady. „Under A Funeral Moon” jest bezpośrednią kontynuacją „A Blaze In The Northern Sky”, jej rozwinięciem i rozbudowaniem. Reprezentuje najczystszą duszę black metalu. „When witches burn the priests. When the ancient ones return. When the demons ride the nuns with their hornes of dark desire.”
Tracklista:
1. Natassja In Eternal Sleep
2. Summer Of The Diabolical Holocaust
3. The Dance Of Eternal Shadows
4. Unholy Black Metal
5. To Walk Infernal Fields
6. Under A Funeral Moon
7. Inn I De Dype Skogers Favn
8. Crossing The Triangle Of Flames
Wydawca: Peaceville Records (1993)
Ocena szkolna: 5