Trzy lata po rewelacyjnym „Nemesis Divina” Satyricon powrócił z kolejna płytą "Rebel Extravaganza". Wystapiło na niej sporo gości, w tym Fenriz z Darkthrone, ale sam zespół został duetem, co w przyszłości miało się już nie zmienić. Jak zwykle zmieniła się za to muzyka, która nabrała nieco stylistycznej ogłady, nie tracąc przy tym nic ze swojej mroźnej ekstremalności.
„This is Armageddon!” Taka apokalipsa to się świętemu Janowi nie śniła. Koniec świata jaki serwuje Satyricon kosi wszystko równo z ziemią lodowatym podmuchem piekielnej hekatomby. Mrozi kark i przechodzi dreszczem przez rdzeń kręgosłupa, zostawiając zroszone czoło i pustkę w głowie. „For the greath day of wrath is coming, and who shall be able to stand?”
„When the sun has died. When the angels are blind. When the fog lies thick over the palace of god.” „Unholy black metal” to sformułowanie, które padło już na „A Blaze In The Northern Sky”, a na następnej płycie Darkthrone „Under A Funeral Moon” urosło do tytułu całego utworu. Utworu symbolicznego, który jest wyznacznikiem muzycznego kierunku obranego przez zespół, ale na tej płycie właściwie wszystko jest kwintesencją czerni i nieświętości.
Valhall to norweski zespół grający stoner doom i to już od roku 1987. „Heading For Mars” to ich druga płyta, na której wciąż na perkusji gra Fenriz z Darkthrone, zmieniający tu co i rusz pseudonimy. Tym razem więc jako Lee Bress, ale ze zdjęciem w koszulce Dissection w okładce. Dla pozostałych muzyków Valhall jest podstawowym źródłem twórczości, a zaprezentowany klimat znacznie odbiega od norweskiej sceny black metalowej.
Straszne obrzydlistwo bije z okładki Abscess „Dawn Of Inhumanity”, gdzie posoka leje się strumieniem, a z mrocznych katakumb wypełza wszelkie plugastwo, by nieść światu świt nieludzkości. Smród i stęchlizna aż unoszą się w powietrzu, a to jeszcze nic, bo prawdziwa droga przez mękę zaczyna się po włączeniu płyty.
Do określania swojej muzyki Despizer dołączył słowo blackened, przedstawiając się jako blackened crust. I rzeczywiście na nowym albumie „Pogarda” więcej jest metalu i grindcore'a, choć wyczuwalna jest również punkowa iskra. Razem daje to prawdziwą dźwiękową petardę wybuchającą w błyskawicznym tempie i z dużym impetem.
Jak ktoś myślał, że „The Madrigal Of Night” było trwałym powrotem Ulver na black metalowe łono, to mógł być srogo zdziwiony. Potrafiący zaskoczyć zespół, tym razem przeszedł samego siebie i zaprezentował coś niesamowitego, coś co wymknęło się wszelkim klasyfikacjom, ramom i oczekiwaniom. „Themes From William Blake’s The Marriage Of Heaven And Hell” jest wielką interpretacją osiemnastowiecznego poematu “Zaślubiny nieba i piekła” autorstwa angielskiego pisarza Williama Blake’a. Wielkim dosłownie i w przenośni, bowiem całe dzieło trwa godzinę i czterdzieści dwie minuty.
„The Return Of The Northern Moon” to drugie demo Behemoth, ale pierwsze oficjalne, wydane, w tak samo początkującej, Pagan Records. Młodziutki zespół ciągle się docierał i w stosunku do „Endless Damnation” zaszło sporo zmian. Stare logo trafiło do wewnątrz okładki, a na froncie pojawił się napis, który miał identyfikować Behemoth przez najbliższe lata. Uszczuplił się też skład i zmieniły pseudonimy. Pomorską hordę od teraz tworzyli Nergal i Baal.
Aghast to tajemniczy twór, który trwał przez chwilę w połowie lat dziewięćdziesiątych i pozostawił po sobie jedną płytę „Hexerei Im Zwielicht Der Finsternis”. Stoją za nią Andrea Haugen i Tanja Stene, czyli ówczesne żony, odpowiednio Samotha z Emperor i Fenriza z Darkthrone. Panie przeobraziły się w wiedźmy i zanurzyły w demonicznym dark ambiencie. Efekt jest iście upiorny, a płyta odniosła sukces, doczekując się wielu wznowień, także wiele lat po rozpadzie zespołu. U mnie znalazła się kaseta wydana w 1996 roku przez Morbid Noizz Productions.
Płockie trio Kingdom anonsuje trzeci w dyskografii album, zatytułowany "Sepulchral Psalms from the Abyss of Torment", którego premiera została ustalona na 28 października 2016 roku. Najnowsze wydawnictwo zawiera ponad trzydziestopięciominutową soniczną nawałnicę utrzymaną w konwencji dusznego, złowieszczego i bezbożnego death metalu inspirowanego dokonaniami najznamienitszych tuzów gatunku pokroju Incantation, Krisiun, Angelcorpse czy Black Witchery.
Weterani norweskiej sceny Black Metalowej znowu w natarciu. Ekipa Darkthrone po niemal 3 latach suszy wydawniczej donosi o ukończeniu prac nad nowym albumem. Krążek nosi tytuł "Arctic Thunder" i pomieści 8 zupełnie nowych kompozycji w całości skomponowanych i nagranych przez norweski duet.
leprosy : Nie rozumiem co ma Soulburn do Darkthrone? Oczywiście zacna kapela c...
DEMONEMOON : ...ta sie lapie do czworeczki? ;) https://www.youtube.com/watch?v=r...
leprosy : Zostawiłem cztery płyty które są dla mnie najważniejsze.
1 sierpnia 2016 roku będzie miała miejsce polska premiera książki "Black Metal - Ewolucja kultu", Dayal'a Patterson'a. Książka ukaże się nakładem Wydawnictwa Kagra z Poznania. To bogato ilustrowana podróż przez trzy dekady historii gatunku spisana na blisko pięciuset stronach wypełnionych zdjęciami i wywiadami z muzykami wielu zespołów. Na język polski książkę przełożył Bartosz Donarski, wieloletni współpracownik serwisu muzycznego Interia.pl i magazynu Mystic Art, autor tłumaczeń m.in. „Slash”, „Pearl Jam - Twenty”, „Szwedzkiego death metalu” i „Władców chaosu”.
"A blaze in The northern Sky" to coś więcej niż klasyka gatunku, sztandarowy album legendarnej grupy, 42 minuty oldschoolowej szkoły norweskiego black metalu. To nade wszystko kunszt, umiejętności i talent Fenriza i Nocturno – dwójki która zmieniła bieg historii Darkthrone nadając mu cięższe, Black Metalowe oblicze.
leprosy : Trzy pierwsze płyty majstersztyk, wiadomo.
DEMONEMOON : Swietna dezorganizacja ruchu. ;)
misantrophyspirit : Świetna recenzja, właściwie oddaje wszystko, co myślę na temat t...
Nowy album thrash/black metalowców Nocturnal Breed zatytułowany "Napalm Nights" jest przedpremierowo dostępny do odsłuchu. Nocturnal Breed zrzesza obecnych i byłych członków Satyricon, Aeternus oraz Gehenna. Obecny skład przedstawia się następująco: S. A. Destroyer - bass, wokale; Axeman I. Maztor - gitary; Tex Terror - perkusja, wokale; V. Fineideath - gitary. Na "Napalm Nights" usłyszymy dodatkowo znanego z Darkthorne Nocturno Culto, który gościnnie wystąpił na wokalach.
Norweski Fester powstał w 1989 roku, ale swoje pierwsze nagrania zaprezentowali już w latach dziewięćdziesiątych. Po dwóch demówkach, w roku 1992 ukazał się album „Winter Of Sin”, który wydaje się być jednym z pionierów norweskiego black metalu. Może nie jest to najczystsza forma tego gatunku i nurt, który się zaraz później rozwinął podążył znacznie dalej w stronę czarnej ekstremy, lecz słychać na tej płycie wiele charakterystycznych motywów dla tej sceny, których Fester nie miał od kogo naśladować. Był ich współtwórcą.
zsamot : Świetny pomysł na przypomnienie różnych kapel. ;-)
„I’ve chosen the dark, I’ve chosen the night. I’ve lost hope of loving a day of life.” Tak zaczyna się jedna z najlepszych płyt jakie w życiu słyszałem. Ten początek jest fantastyczny, choć akurat te pierwsze słowa są tak niewyraźnie zaśpiewane, że ciężko je sobie powtarzać, ale cały „Black Trip” po prostu zabija i momentalnie rozkłada na łopatki. Jest totalnym kilerem, a najlepsze dla słuchacza jest to, że to tylko pierwsza odsłona płyty, która jest doskonała w całości.
DEMONEMOON : - Glory to you Ounis - Praise be to Ounis ;)
zsamot : Stanowczo lepszy jest... Ano właśnie to dwa światy: traktuję te płyty...
Sumo666 : Querva zarówno "Ceremony..." jak i "Passage" są to dzieła przegenialne...
MoirreyMalane666 : Aghast należy do moich ulubionych zespołów :) Mogłabym go słuch...
corpsex : Kawalek sacrifice mozna naprawde uzyc do rytualow. Wprowadza w trans na...
Szmytu : Osobiście nie przesłuchałem całej płyty, ale trzy nagrania znam ;]...
W 1993 roku podczas wywiadu dla jednej z norweskich rozgłośni radiowych Euronymous zapytany o satanistyczne zespoły black metalowe, niemal bez zastanowienia podaje przykład kolegów z Darkthrone. "Black metal to zła muzyka tworzona przez złych ludzi – a oni właśnie tacy są" – kontynuuje. Szczerze powiem, że pewnie i bez tej reklamy sięgnąłbym po wydawnictwa rzeczonego zespołu, jednak takie słowa z ust mistrza czarnego rzemiosła to wielki komplement i dowód, że ekipa Nocturno Culto jest warta więcej niż kilka linijek tekstu na temat ich muzyki. Z takim nastawieniem kilka jesieni temu przysiadłem do trzeciego wydawnictwa grupy – "Under A Funeral Moon". Dziś pora powspominać.
occulta76 : jest cos w tej płycie co pozwala do niej wracac;mrok,tajemnica,klimat;tak rod...
leprosy : Najlepszy Darkthrone.Nie sa w stanie juz nigdy przebic tej plyty.Hail!
DEMONEMOON : Tez wole namba 2,jednak 3jka to juz inny wymiar,granica extremy szybkosci gra...