8 sierpnia w krakowskim klubie Rotunda miał miejsce koncert zespołów Converge, Kvertelak, Gaza oraz Kylesa. Niestety na
pierwsze dwie grupy - czyli norweski Kvertelak i Gazę nie udało nam się zdążyć, w wyniku pewnych perturbacji podróżniczych. Zacznę zatem od występu
Kylesy, którą można było już zobaczyć w tym roku, w naszym kraju, podczas drugiej odsłony Asymmetry Festivalu. Muzyka prezentowana przez ten zacny band najczęściej jest
określana jako sludge a ich twórczość chwilami porównywana jest do dokonań Mastodon.
Głównymi znakami szczególnymi tegoż zespołu są dwóch perkusistów oraz gitarzystka/wokalistka, co jak wiadomo w metalowym światku nie jest za częstym widokiem. Zespół przede wszystkim skupił się na graniu utworów z ostatniej przegenialnej płyty zatytułowanej "Static Tensions". Były więc takie utwory jak 'Scapegoat', 'Said And Done', 'Unknown Awareness' czy 'Running Red'. Publiczność przygotowała muzykom świetne przyjęcie, co chwilę ktoś wskakiwał na scenę, ludzie robili młyn, bardzo żywiołowy koncert. Poza tym szacunek dla Laury - wokalistki - w pewnym momencie ktoś uderzył o statyw co spowodowało, że mikrofon dosyć mocno uderzył ją w zęby, ale mimo to po chwili dalej wykrzykiwała teksty na zmianę z Philipem Cope. Dzień po koncercie na facebooku Laura napisała takie info: "The Krakow show later was the best show of tour. Crowd surfed while still playing. Rad! Thank you Poland!". Jedynym minusem tej sztuki były słabo nagłośnione wokale obojga wokalistów.
Converge jak wiadomo darzony jest dosyć dużą estymą. Ledwo zaczął się koncert i już mogliśmy widzieć co 2 sekundy kogoś wskakującego na scenę i robiącego stage diving. Ekstramalny i niesamowicie żywiołowy był to koncert.
Jacob od początku do końca utrzymywał super kontakt z publiką, było naprawdę dziko, a gdy Kurt Ballou i Nate Newton włączali się wokalnie było naprawdę świetnie. Ben Koller - bębniarz znany ze swych rozbudowanych bestialskich partii perkusji zniszczył. Jak już wspominałem publika szalała, nieraz ktoś przez przypadek zerwał kabel mikrofonowy i mimo tego Bannon wciąż nawoływał lud by wykrzykiwali teksty wraz z nim. Niestety pora wspomnieć również o minusach: osobiście uważam, ze Jacob lepiej wypada na płytach niż live (oczywiście chodzi o barwę głosu), poza tym gitara była zdecydowanie za cicho i zabrakło mi tego chaosu, który czuć od razu na płytach Converge - za bezpiecznie to wszystko brzmiało.
Mimo to jednak zespół wykrzesał absolutną pierwotną dzikość. Amerykanie zagrali przekrojowy koncert, mogliśmy usłyszeć takie utwory jak: 'Concubine','Dark Horse', 'Heartache', 'Hanging Moon', 'No Heroes', 'Worms Will Feed/Rats Will Feast', 'Axe To Fall', 'Reap What You Sow', 'Wishing Well', 'Damages', 'Eagles Become Vultures'.
Podsumowując: nieco żal spóźnienia, poza tym dobry dzień na koncert, publika dopisała, wyśmienita zabawa, dla mnie osobiście gwiazdą wieczoru była Kylesa.