Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Betrayer - Scaregod

Betrayer, Scaregod, Arkadiusz Kozakiewicz, death metal, Necronimical Exmortis, Deicide, Vital Remains, Morbid Angel, Behemoth, Berial

Betrayer to nazwa wzbudzająca emocje głównie ze względu na stare czasy, ale kto posmakował ich nowego wcielenia, ten też nie powinien być zawiedziony. „Scaregod” jest drugą płytą po cudownym zmartwychwstaniu, nagraną z nowym perkusistą Arkadiuszem Kozakiewiczem. Odsłania ona nową kartę death metalu, głęboko zakorzenionego w tradycji gatunku, ale jednocześnie z nowoczesną otoczką i oprawą godną mistrzów.

Mówię tu głównie o brzmieniu. Jest doskonałe. Głębokie i krystalicznie ciężkie. Bas z perkusją aż dudnią w sercu, a gitary są zabójcze. „We Are Rebels” uderza niesamowitą siłą muzycznego terroru, ale również potwornie przygniatających zwolnień. Jest też kwintesencją bluźnierstwa i wypowiedzeniem wojny: „We are the rebels, we stand against god!!!” To jest kurwa potęga death metalu!

Ale walec jedzie dalej. „The Archfiend” jest wolny i ciężki w zwrotkach, ze zrywającą się jatką we fragmentach instrumentalnych, a nad wszystkim unosi się taki stateczny, lecz przytłaczający, behemothowski riff. Fantastyczny numer, w którym Berial rozwija do granic obłędu swoje nadnaturalne umiejętności wokalne. Jego głos jest bardzo mocny, chrypliwy i ma wprost idealną barwę. W tych wolniejszych i mniej intensywnych gitarowo momentach, kiedy wychodzi na pierwszy plan, po prostu niszczy.

I dalej kolejne uderzenia. Betrayer jest bardzo dobry instrumentalnie, gra ciekawe kombinacje, siekające solówki, bogato wykorzystuje możliwości basu (znowu ten „Archfiend”), a do tego ma fajne kawałki. Po kilku przesłuchaniach można z łatwością przyswoić sobie całą płytę i rozpoznawać kolejne kompozycje. Ja szczególną uwagę zwróciłem jeszcze na „Ashes Of The Vatican”. Refren jest jak w „Forever Underground” Vital Remains, a orkiestralne aranżacje wymiatają. No i samo przesłanie: „No regrets as they die in the ashes of the Vatican”. Człowiek aż nabiera nadludzkiej mocy, żeby naprawdę wziąć maczugę i iść to wszystko rozpierdolić.

Ósmą pozycję rozpoczynają znajome dźwięki. To „Acrid Blood” z „Necronimical Exmortis” i jednocześnie jeden z największych hiciorów starego Betrayer. Nagrany oczywiście piekło lepiej i z nowym powerem, ale starzy koneserzy na pewno zatęsknią tu za dawnym klimatem i brzmieniem tego znakomitego utworu. Pomysł jednak na pewno dobry, bo przecież nie wszyscy na świecie mają w zanadrzu kasetę z 1992 roku.

A „Lcf (Dominate)” jest jak stary Deicide. Toż zwrotki są jakby wycięte z „Sacrifical Suicide”. Ale nie jest to żadnym grzechem. Kolejny świetny numer z bardzo dużym polem rażenia. Podobnie jako ostatni „Beneath The Burning Sky”, z bardziej melodyjnymi riffami i refrenem.

Przywołałem tu porównania do takich zespołów jak Behemoth, Vital Remains i Deicide. Momentami dodałbym jeszcze Morbid Angel. Oznacza to, że Betrayer jest kombinacją wszystkiego co najlepsze w death metalu. Jest jego kwintesencją, obrobioną po swojemu i podaną we własnym stylu. Wyśmienity album, oby więcej takich.

Tracklista:

01. We Are Rebels

02. The Archfiend

03. Drown In Madness

04. Gateway To Damnation

05. Ashes Of The Vatican

06. Crucified Again

07. Acrid Blood

08. LCF (Dominate)

09. Beneath The Burning Sky

Wydawca: Mystic Production (2018)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły