Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Felietony :

Beksińskiego opowieści z krypty

tomasz beksinski, beksinski, rock, gotyk, artrock, trojka pod ksiezycem, teraz rock, opowiesci z krypty, samobojstwo, muzyka, lacrimosa, XIII Stoleti, muzyka gotycka, Monthy Python, wampiry, nosferatu, groza, filmy,

Muzyka gotycka w Polsce prawdopodobnie przez długi czas byłaby w cieniu, gdyby nie działalność i aktywność dziennikarska tragicznie zmarłego Tomasza Beksińskiego. To właśnie on spopularyzował rocka i nurt gothic w kraju nad Wisłą oraz przyczynił się do wzrostu znaczenia subkultury gotów.

Dziennikarz urodził się w Sanoku, 26 listopada 1958 roku. Jego ojcem był znany malarz, rzeźbiarz i grafik, Zdzisław Beksiński, który zyskał popularność, dzięki mrocznym i enigmatycznym dziełom o tematyce turpistycznej. Muzyczna fascynacja Tomasza Beksińskiego zaczęła się objawiać jeszcze w dzieciństwie, gdy poznał urok i magię rock’n’rolla, gotyku i rocka progresywnego. W kręgu jego zainteresowań było również kino – zwłaszcza horrory oraz literatura grozy. Jako niedoszły anglista (rozpoczął studia filologiczne na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach) spełnił się także w roli tłumacza filmowych dialogów oraz tekstów piosenek. To jemu zawdzięczamy znakomite translacje takich dzieł filmowych jak: „Pulp fiction”, „Milczenie owiec”, „Drakula”, „Zabójcza broń” czy serie filmów o Jamesie Bondzie i Harrym Callahanie. Dziennikarz przetłumaczył również wszystkie skecze i dowcipy sytuacyjne oraz inne produkcje trupy Monty Pythona, której sława w Polsce jest właśnie jego zasługą.

Działalność zawodowa Beksińskiego skupiała się przede wszystkim na radiu, a później także na współpracy z czasopismem muzycznym „Tylko rock”, które od 2003 roku zmieniło nazwę na „Teraz rock”. Radiowa przygoda dziennikarza rozpoczęła się w latach osiemdziesiątych, od prowadzenia audycji „Romantycy muzyki rockowej”, która ukazywała się na falach eteru Programu II Polskiego Radia. Kolejnym ważnym etapem był „Wieczór płytowy”, który zdobył bardzo duże uznanie wśród słuchaczy, gdyż mieli wreszcie możliwość nie tylko posłuchania dobrej, prawdziwie rockowej muzyki, ale również zdobycia informacji na temat ulubionych wykonawców. W ówczesnych czasach wiedza taka była praktycznie niedostępna, co zdecydowanie zwiększało jej wartość. Jednakże, największym zainteresowaniem cieszyła się audycja pt. „Muzyczna Trójka pod księżycem”, którą Beksiński prowadził w Programie III, gdzie rozpoczął pracę na początku lat dziewięćdziesiątych. Dla polskiej młodzieży cykl tych rockowo-gotyckich spotkań stał się jak sacrum, gdyż w istotny sposób zmienił jej świadomość muzyczną. To dzięki temu programowi zespoły takie jak: Lacrimosa, XIII Stoleti czy Abraxas, zyskały w Polsce rozgłos i popularność.

Pierwszy kontakt z dziennikarstwem prasowym Beksiński zdobył również w latach osiemdziesiątych, gdy zadebiutował w „Magazynie muzycznym” jako recenzent i felietonista. Jednakże, dopiero współpraca z „Tylko rockiem”, którą rozpoczął w chwili jego powstania (1991), dała mu największą możliwość pokazania swojego prawdziwego żurnalistycznego talentu. Dziennikarz początkowo pisał głównie artykuły skupione wokół muzyki gotyckiej i artrockowej. Po kilku latach przestał jednak pisać, uznając, że na temat rocka powiedział już wszystko. W 1998 roku przyszedł czas na felietony, których tematyka rzadko kiedy nawiązywała do rocka i gotyku. Nowy cykl nosił nazwę „Opowieści z krypty”, które w bardzo silnym stopniu były nawiązaniem do fascynacji Beksińskiego grozą, czarnym humorem oraz klimatem wampiryzmu i śmierci. Teksty charakteryzowały się specyficznym stylem oraz błyskotliwym i dowcipnym językiem, które mogą być przykładem doskonałego kunsztu dziennikarskiego, przeplecionego zabawnymi anegdotami oraz odniesieniami do własnych przeżyć i doświadczeń, wzbogacone o subiektywne komentarze, dotyczące popkulturowej rzeczywistości.

Dla wielu osób, które nie znały dziennikarza osobiście, mógł sprawiać wrażenie człowieka obłąkanego. Tak naprawdę, był postacią o niezwykłej wrażliwości, z osobliwym poczuciem humoru, które znajdowało wyraz w bardzo odważnych i prowokacyjnych gestach – w lecie lubił nosić koszulkę z napisem „Adolf Hitler European Tour 1939 – 1944”. Jawił się również jako wielki indywidualista, który mimo swojego dziwnego zachowania, w głębi serca i duszy był dobrym i pomocnym kolegą. O ekscentryczności jego stylu bycia może świadczyć sam image. Beksiński bowiem, zawsze ubierał się na czarno – nosił nawet kapelusz i płaszcz w tym samym kolorze. W ten sposób stworzył swój niepowtarzalny wizerunek, przypominający wygląd wampira. Nie bez powodu przyjął pseudonim artystyczny „Nosferatu” (krwiopijca), często mówiąc, że jest to jego drugie imię. Ta namiętność do mrocznego klimatu została mu jeszcze z dzieciństwa i wczesnej młodości, która z biegiem lat kształtowała się coraz bardziej i zaczęła przybierać poważniejsze formy, towarzyszące dziennikarzowi do końca życia. Beksiński należał do Międzynarodowego Stowarzyszenia Miłośników Wampirów, a swoje mieszkanie na warszawskim Służewie, nazywał kryptą, gdyż było ciemne i duszne. Ponadto, posiadał czarno-czerwoną pelerynę oraz wykonane na zamówienie wampirze kły, w których lubił pozować do fotografii, często na tle krzyży i cmentarza.

Dla dziennikarza jedną z najwyższych wartości stanowiła miłość, która stała się dla niego uczuciem nieosiągalnym i tragicznym. Uważał ją za coś niezwykle magicznego, a jednocześnie przerażającego. Całe życie spędził na poszukiwaniach tej jednej jedynej wybranki, którą wykreował na wzór swojego ideału kobiecego piękna. Według niego była to wysoka brunetka o zielonych oczach oraz mrocznej i tajemniczej duszy, wyglądem przypominająca aktorkę Jacqueline Pearce – odtwórczynię tytułowej roli jego ulubionego filmu „Kobieta-wąż”. Przez wiele lat Beksiński przyjaźnił się z Anją Orthodox (wokalistka Closterkeller), przez co często posądzano ich o romans. Jednakże, między dziennikarzem a piosenkarką nigdy nie zaiskrzyło nic większego niż szczera i prawdziwa przyjaźń. On, jako romantyk i idealista wierzył w czyste uczucie i nie interesowały go przelotne flirty i znajomości. Niestety, wiele kobiet wykorzystywało jego dobroć i wrażliwość, spotykając się z nim tylko dla pieniędzy. Częste zawody miłosne doprowadzały go do stanów depresyjnych, a odwzajemniona miłość warunkowała jego wolę życia i istnienia. Poza brakiem kobiecego uczucia, Beksiński nie zaznał również czułości ojcowskiej, nie okazując jednocześnie synowskiego szacunku i wdzięczności. Spowodowało to dosyć chłodne stosunki między dziennikarzem a rodzicami, wobec których potrafił zachowywać się bardzo okrutnie, czasem nawet wykorzystując siłę fizyczną. Mimo to, Zdzisław i Zofia bardzo kochali swojego nadwrażliwego syna, który w głębi serca również podzielał ich uczucie.

Działalność prasowa i radiowa nie były jedynymi zainteresowaniami Beksińskiego. Z wielką pasją i zaangażowaniem zajmował się także tłumaczeniem list dialogowych filmów oraz tekstów piosenek ulubionych wykonawców. Jego przekłady dzieł kinematografii brytyjskiej i amerykańskiej doskonale oddawały prawdziwy sens i nacechowanie emocjonalne oryginalnych tekstów. Takie zamiłowania narodziły się jeszcze w szkole podstawowej, które były kontynuowane w liceum i życiu dorosłym. W podobnym okresie dziennikarz zainteresował się muzyką, gdy jako mały chłopiec dostał od swojego ojca pierwszy magnetofon. To od tego wszystko się zaczęło, a melodia i dźwięki stały się jego obsesją i najważniejszą częścią życia. Poza uwielbieniem muzyki Beksiński posiadał na jej temat bardzo rozległą wiedzę, co na początku i w połowie lat dziewięćdziesiątych było czymś zjawiskowym i godnym zachwytu.

Brutalność otaczającej rzeczywistości, brak miłości i ludzka obłuda sprawiły, że dziennikarz nie był w stanie udźwignąć tak wielkiego ciężaru i 24 grudnia 1999 roku, w wieku 41 lat, odebrał sobie życie. Fascynacja śmiercią towarzyszyła Beksińskiemu praktycznie od zawsze. Dużo o niej mówił, rozmyślał i żartował na temat umierania. Jako nastolatek, gdy mieszkał jeszcze w Sanoku (w roku 1977 cała rodzina Beksińskich przeprowadziła się do Warszawy) zamówił w drukarni kilkaset egzemplarzy klepsydr ze swoim imieniem, nazwiskiem oraz datą zgonu. Wszystkie kopie rozlepił w całym mieście, aby obserwować reakcje ludzi. Jednakże, prawdziwy kontakt ze śmiercią dziennikarz przeżył aż trzykrotnie. W dwóch przypadkach były to próby samobójcze – będąc w liceum usiłował zatruć się gazem oraz kilka lat później – połykając leki nasenne. W 1988 roku natomiast, przeżył lotniczą katastrofę, w wyniku której zginęła jedna osoba. Od tamtej pory Beksiński już nigdy nie wsiadł do samolotu. Kiedy ostatecznie zdecydował się na samobójczy krok, bardzo starannie zadbał o szczegóły swojej śmierci – tak, aby ani rodzina, ani najbliżsi znajomi nie nabrali żadnych podejrzeń. I faktycznie, nawet na kilka godzin przed tragedią nikt nie przypuszczał, że dziennikarz chce się targnąć na życie, mimo że często o tym wspominał. „Nosferatu” popełnił samobójstwo poprzez zażycie znacznej ilości leków. Znajomi twierdzą, że jedną z tego przyczyn była depresja po śmierci matki, która walcząc z ciężką chorobą zmarła rok wcześniej. Na ceremonii pogrzebowej, zgodnie z jego wolą, zostały odtworzone utwory Anji Orthodox, a wśród przybyłych na ostatnie pożegnanie, poza rodziną i najbliższymi, znaleźli się również jego słuchacze i wielbiciele.

Tomasz Beksiński bez wątpienia był niezwykłą postacią. Człowiek-legenda, który przez swoje życie i działalność dziennikarską pokazał młodym ludziom, czym jest muzyka, nauczył jej słuchania i prawdziwego przeżywania związanych z nią emocji. Tragizm jego osoby ukazuje, jak niewiele znaczą kariera, sława i pieniądze, gdy człowiek w żaden sposób nie czuje się spełniony i szczęśliwy. Tęsknota za tym, czego nie mogło się mieć, pesymistyczna wizja końca i jego zapowiedź zawarte były w jednych z ostatnich tekstów, opublikowanych na łamach „Tylko rocka”:

Za bardzo zbliżyłem się do jądra ciemności, niczym pułkownik Kurtz. Może przesadnie rozdzierałem szaty na forum swojej krypty. Może ogarnęła mnie typowa dekadencja końca stulecia. Ale niczego nie żałuję. Bywają sytuacje, w których niczym bohater opowiadanie Roberta Gravesa – człowiek ma ochotę wrzasnąć...

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły