Witaj w znormalizowanych,technicznych znakach mej mentalnej ekstazy jaką jest pamięć. Każde powitanie chce być oryginalne i niepowtarzalne,każde pożegnanie tragiczne. Każdy banał musi stać się gównem,by zręczne ludzkie ręce obróciły go w diament potężniejszy od bólu serca. Każda walka głupców rozpryśnie ideologiczną krwią,którą dopiero dzieci nasze wytkną palcami,a wnuczęta może napiszą o niej w gazetach. Tak rosną kamienie. Lękajcie się mych słów.
A Ty-Ciebie ja witam. Wchodzisz boso po śladach,które ktoś już kiedyś przetarł,wśród białych,bibułowych zasłon. Maham Ci ręką na powitanie,pewnie uśmiecham się-a może to fatamorgana,diabelskie deja vu,jakie chcemy sobie wmówić. By przyspieszyć kroku. Podchodzisz,czuję już Twe ciepło i liczę warstwy skóry,przez które muszę się przebić,aby dotrzeć do sedna,do światła. Do wojownika światła. Nie wiem,to zależy ode mnie. Pokażę Ci Twoje światło:kiedy podejdziesz,a ja położę Cię na stole niczym złoto w ofierze. Jam królową w trzech darach,tyś mym Jezusem,Latarnio Nocna. Otworzę Cię jakbym miała zaraz iść,być może tak będzie. Pocałuję-napiszę,kiedy nie będzie już gdzie uciekać,kogo żegnać. Witaj mój Pamiętniku.