Nocny powiew, chłodnawe westchnienie
w lekko rozedrganej tafli myśli
przygląda się odbiciu wspomnienie
znowóż zbierając zwiędłych woń liści
wirująco na ziemię opada
Nocny śpiew, nuta jakże zalotna
cichym obrazem prośby się żali
bo taka nikła jest i ulotna
jako kwiecie rozkwitem się chwali
barwami brzmienia niczym deszcz pada
A usta me u brzegu pragnienia
spijają kielich kropla po kropli
czekam tej nocy piękna natchnienia
by życia dobyć z palców mych sopli
I wygrać z jaźnią nim sen mi zada
w lekko rozedrganej tafli myśli
przygląda się odbiciu wspomnienie
znowóż zbierając zwiędłych woń liści
wirująco na ziemię opada
Nocny śpiew, nuta jakże zalotna
cichym obrazem prośby się żali
bo taka nikła jest i ulotna
jako kwiecie rozkwitem się chwali
barwami brzmienia niczym deszcz pada
A usta me u brzegu pragnienia
spijają kielich kropla po kropli
czekam tej nocy piękna natchnienia
by życia dobyć z palców mych sopli
I wygrać z jaźnią nim sen mi zada