pierwszy i ostatni dla niej...
"pierwszy"na oszronionej stali topnieje dzwon bijący...
wyciągam dłonie okrywajac jedwabiu powłokę
i choć jestem śpiący ...czuwam
rozwazając nad nieskonczonością
skonczoności dotykam w
zachwycie zanurzając ciało
kontempluje atom po atomie
zarys śpiącego anioła
wyrzuconego z nieba
za doskonałość
wiem że świat to za mało
"ostatni"
odziana w nieprzewidywalności welon
staneła przede mną,
okryta mrokiem
w tajemniczości cudzie
rozbiła zachód słońca
skleiła łune księżyca
zbudziła zasypane lawiną
obojętności serce
a one zadrgało w
dźwieku niepewnym
kryjąc mozaikowy
bukiet uczuć
zapalając znicze na
całunie z bursztynu
i żyje dopiero sto kilka
śni w królestwie snu
a dziś ujrzy ją
w pełnym rozkwicie
marząc o tej chwili
od kiedy splotli swe dusze
nierozerwalnym łańcuchem...