Niemalże równo 2 lata fani fińskiego Amorphis czekać będą na nową płytę swoich ulubieńców albowiem zespół planuje wydanie następcy fenomenalnego "Skyforgera" na 27 maja tego roku. Za wydanie płyty i jej odpowiednią promocję odpowiedzialna będzie jak
zresztą większości albumów w/w zespołu niemiecka Nuclear Blast Records. Cały czas trwają prace nad oprawą graficzną tego wydawnictwa to też okładka nie jest jeszcze podana do publicznej wiadomości.
Komentarze Vammp : Amorphis, znam trochę (Rusty Of Moon rządzi), dzięki za informację o...
Sumo666 : Nie ma jak "Elegy" :)
zsamot : Poza etapem zadyszki (Am Universum i Far- każdy album jest po prostu podro...
Wykopalisk ciąg dalszy. Po przedstawieniu kilka miesięcy temu na łamach
naszej strony zespołu Nasty Savage - zapomnianego choć posiadającego
całkiem pokaźną grupkę fanów - postanowiłem zaprezentować coś, o czym
słyszało zapewne tylko kilku szczęśliwców na tym świecie. Zespół, który
nawet nie wiadomo czy istnieje, gdyż nawet ich oficjalna strona milczy
od dobrych 10 lat i nic nie wskazuje na to, żeby w ogóle była
aktualizowana.
Ja naprawdę nie lubię tematyki związanej z wampirami. Moja sympatia do okołowampirycznej sfery skończyła się w głębokim liceum lat temu kilka na "Kronikach Wampirzych" Anne Rice i serialiku "Buffy". Prawdę mówiąc, nigdy nie sądziłam, że zapałam sympatią do głównej bohaterki stworzonej przez Laurell K. Hamilton oraz serii o Anicie Blake - jednak stało się inaczej. Pierwsza książka - "Grzeszne Rozkosze" trafiła do mnie przez zupełny przypadek. Ponieważ niczego ambitniejszego nie miałam w domu, zabrałam się do czytania z lekkim uśmiechem.
W sobotę 5 marca zapraszamy do poznańskiego Klubu U Bazyla na specjalną edycję wydarzenia pod znakiem muzyki Depeche Mode - "A Night of Freelove" - tym razem połączoną z wystawą pod enigmatycznym tytułem "35M20R10DM". Całość imprezy poprowadzi ekipa Freelove Team; swoje umiejętności zaprezentują także zaproszeni DJ'e: Sthilmann (Poznań), Serek (Łódź), Krzysztof (Szczecin) oraz xmode101 (Łódź). Portal DarkPlanet wspiera imprezę medialnie.
Płyta „Lupus Dei” to drugi krążek metalowców z zespołu Powerwolf. Pierwszego („Return In Bloodred”) nie dane mi było „skosztować”, jednak jeśli jest to materiał dorównujący recenzowanemu wydawnictwu to jeszcze dziś zaczynam wyszukiwać go w sklepach internetowych, bo w dobie panującego wszem i wobec kryzysu zapas tego muzycznego antydepresantu może się szybko skończyć.
Komentarze Vammp : Nieznam tego zespołu, chodź trzeba bedzie sie kiedyś zapoznać z tw...
oki : a dla mnie jest to album wprowadzający nową jakość. Coś jak Volbe...
Harlequin : przesłuchałem i jakoś nie odnajduje w tej płycie tego co Ty widzisz....
Kanadayjscy tech/deathmetalowcy z Gorguts podobno weszli już do studia, aby rozpocząć fazę przedprodukcyjną nadchodzącego albumu. Choć muzycy nie maja jeszcze ani tytułu nowego krążka, ani tym bardziej kontraktu na jej wydanie, to liczą, że uda im się wypuścić materiał jeszcze latem tego roku. Obecnie skład zespołu tworzą perkusista John Longstreth (Origin, ex-Angelcorpse), basista Colin Marston (Behold... The Arctopus, Krallice, Dysrhythmia), gitarzysta Kevin Hufnagel (Dysrhythmia, ex-While Heaven Wept), oraz odwieczny wokalista/gitarzysta grupy - Luc Lemay.
Skład
tegorocznego Sonisphere powiększa się. Jak podaje oficjalna strona internetowa
LiveNation.pl, kolejną gwiazdą, po Iron Maiden, Motorhead, Mastodon, Kiling
Joke oraz polskim Hunter, będzie duński zespół Volbeat. Volbeat założony został w 2001 roku, w Kopenhadze przez Michaela Poulsena wokalistę
i gitarzystę grupy. Oprócz Michaela Paulsena grupę tworzą: basista Anders
Kjølholm, perkusista Jorn Larsen oraz gitarzysta Thomas Bredahl.
Komentarze yggdrasil : WTF ???
Miko93 : Dokładnie, przecież to nie możliwe, ale gdyby to była prawda to bym c...
XQWZSTZ : To musi być jakaś prowokacja;)...
"Luana" - taki tytuł nosi pierwszy utwór zaprezentowany przez nowo utworzoną grupę Electric Chair. Byli członkowie Artrosis wraz z nową wokalistką Agatą Lejba-Migdalską za pośrednictwem serwisu YouTube zaprezentowali próbkę nowego materiału. Muzycy, którzy wspólnie pracują nad wizerunkiem nowej formacji, mają wieloletnie doświadczenie, sceniczne i wydawnicze, zdobyte w zespołach, które dotychczas współtworzyli. Mają też szerokie zainteresowania muzyczne, choć ich wspólna wypowiedź twórcza mieści się w obrębie melodyjnego metalu. Najbardziej charakterystyczną cechą stylu Electric Chair są partie wokalne, w części wykonywane techniką klasycznego śpiewu operowego.
Niedobrze się dzieje w obozie Slayer. Rok temu frontman tej legendarnej formacji zaliczył operację pleców i Slayer był wyłączony z życia koncertowego na dłuższy czas, niedawno Jeff Hanneman przeszedł poważną infekcje ręki i też nie może aktywnie koncertować, a teraz świat obiegła wiadomość, że Tom Araya trafił nagle do szpitala w Sydney. Niestety, w dalszym ciągu nie wiadomo, co było przyczyną nagłej hospitalizacji muzyka.
Zamyśliłam sobie, że sobotę przeżyję po bożemu. Wstanę rano, chałupę wysprzątam, coś do jedzenia przygotuję i na zakupy duże pojadę, żeby w ciągu tygodnia, po pracy, po sklepach się nie tarabanić, tracąc cenny, wieczorny czas na odpoczynek. Wsiadam zatem w swoją złotą strzałę szos, zapalam światła, wciskam sprzęgło, daję gazu i pełna optymizmu wyruszam w drogę do raju konsumenta, czyli do hipermarketu. W łapie, niczym świętego Graala ściskam gazetkę reklamową sklepu, bo kupujący ze mnie świadomy, z promocji korzystający, nie rozrzutny a wręcz oszczędny.
Komentarze Yngwie : co Wy z tym "Leviathanem"? Znam tylko "Lewiatana" ;) Sor...
black_gothic : Pewnie nie.
minawi : co Wy z tym "Leviathanem"? Znam tylko "Lewiatana" ;) ciekaw...
Toż to długi czas już nie wiem co powinnam, a czego nie powinnam pisać. W sumie i tak piszę co czuje. Ale pisząc co czuje mogłam się kompletnie zdradzić w nieodpowiedni sposób. W sensie przekazać coś, nie tak jakbym chciała. Na szczęście sytuacja się ustabilizowała i nawet nie czuję się już aż tak żałośnie głupio jak wcześniej. Lepiej do tego już nie wracać.
To, że 2011 rok jest wyborny jeśli chodzi o koncerty w Polsce to już wiadomo od jakiegoś czasu. Gwiezdna konstelację poszerzy legenda amerykańskiego death metalu Obituary, która 13 kwietnia wystąpi w warszawskiej Progresji. Będzie to jedyny koncert grupy w Polsce, w ramach ponad miesięcznej trasy Europeran Metal Chainsaw Massacre Tour. Amerykanom będą sekundować szwedzcy deathmetalowcy z Grave oraz brutal deathmetalowcy z Pathology.
Przełożyć muzykę rockową na język
orkiestry symfonicznej próbowało już wielu twórców. Efekty bywały różne.
Wspomnijmy choćby album „S&M” zespołu Metallica, nagrany przy udziale muzyków z San
Francisco, zjednoczonych pod batutą Michaela Kamen’a. Ani rozmach
przedsięwzięcia ani profesjonalizm osób, biorących w nim udział, nie
zagwarantował porażającego efektu artystycznego. Dopuszczenie do głosu
orkiestry osłabiło impet kompozycji Metalliki, odzierając je z dzikości i siły
rażenia. Elementy wyjściowe, z których zbudowano monumentalny spektakl, nie ułożyły
się w spójną całość. Patos materiału zatriumfował nad jego jakością. Nic
dziwnego, że wielu krytyków muzycznych, uznało „S&M” za płytę niegodną
uwagi.
Muzyczny światek stracił kolejnego zasłużonego muzyka. Tym razem śmierć przyszła po 46-letniego Phila Vane'a - założyciela i wokalistę crust-grindowej formacji Extreme Noise Terror. Muzyk został znaleziony martwy 17 lutego w swoim domu. Przyczyna zgonu nie jest znana, choć prawdopodobnie Vane zmarł we śnie.
Komentarze DEMONEMOON : i nadawały ton ultra ekstremalnej muzie! ... którą mało kto słu...
DEMONEMOON : i nadawały ton ultra ekstremalnej muzie! ... którą mało kto słu...
DEMONEMOON : jego muzyczny geniusz jakoś do mnie nie dotarł ;) Ciezko tu mó...
Komentarze
fistnaut : Nie kocham. Nie będę kochać. Nie warto. Może to złe określenie a...
Rochu : dokładnie! też sobie obiecywałam ZDRADA nigdy w życiu nie wyb...
gothcure : Tak kocham Cie?
fistnaut : Nie kocham. Nie będę kochać. Nie warto. Może to złe określenie a...
Rochu : dokładnie! też sobie obiecywałam ZDRADA nigdy w życiu nie wyb...
gothcure : Tak kocham Cie?
Epka Huge CCM rozpoczyna się od porządnego kopa bez żadnego ostrzeżenia
w postaci intra. Słuchacz zostaje przykuty do głośników przez fajny
początek tytułowego utworu. Później jest trochę gorzej, może dlatego, że
nie jestem wielbicielem maniery wokalnej Pacha (jednak z każdym
przesłuchaniem wokale lepiej mi wchodzą). W w warstwie pobrzmiewa gdzieś Virgin Snatch, Pantera czai się za
rogiem, a Slayer trzyma nóż za plecami. "Latayah" znów rozpoczyna się
zachęcająco, by później przejść w dość irytująco powtarzane słowo
"refrenu", którego jest pod dostatkiem w tym utworze.
„Dziewiąty legion”, a raczej „Orzeł z dziewiątego”, to powieść historyczna napisana przez Rosemary Sutcliff i opublikowana w 1954 roku. Historia rozgrywa się w rzymskiej Brytanii w II wieku naszej ery, po wybudowaniu muru Hadriana. „Dziewiąty legion” nie jest pierwszą książką Sutcliff, ale jest być może najbardziej znanym z jej tytułów. Dzięki wydawnictwu Telbit dziś w naszym kraju ma miejsce premiera tej słynnej na świecie książki.
Engelsstaub to niemiecka grupa założona w 1992 przez Marka Hofmanna jako kontynuacja jego poprzedniego projektu - Les Fleurs du Mal. Hofmann rozpoczynał przygodę z Engelsstaub jako projektem solowym, lecz wkrótce po wydaniu pierwszego singla zatytułowanego „Unholy” dołączyli do niego siostra, Silke Hofmann oraz polski muzyk Janusz Zaremba, z którym Hofmann otworzył label Apollon wydający płyty Engelsstaub.
„Wielki smród” to pierwsza powieść Clare Clark. Autorka obdarzona jest niewątpliwym talentem, jej narracja i tematyka przypominają nieco książki Petera Ackroyda, lecz momentami warsztat Clark znacznie go przewyższa. Miejscem akcji jest osiemnastowieczna stolica Imperium Brytyjskiego. Rzeka Tamiza jest jednym wielkim ściekiem, do którego spływają wszelkie nieczystości. W mieście panoszą się zarazy, wynikające z niedoskonałości sieci kanalizacyjnej pod miastem. Jednak w samym sercu Anglii na ściekach, szczurach i odpadkach można zrobić fortunę.
Czas na recenzję kolejnej płyty „z wąsem”, która, mimo lat na karku, nie straciła nic ze swojej wyjątkowości i oryginalności. Swego czasu jeden z utworów tej formacji (było to bodajże „Bob Dylan Is The Fucking King”) usłyszałem na składance załączonej do jednego z popularnych wówczas periodyków. Utwór ten pierwotnie wywołał u mnie mieszane uczucia, ale z każdym kolejnym przesłuchaniem zyskiwał w moich uszach na atrakcyjności i pamiętam, iż przez dobre dwa tygodnie zalegał pod czaszką i nie dawał spokoju. Nie było wyjścia, trzeba było ruszyć tyłek by zakupić całe wydawnictwo Naervaer. Z uwagi na wrodzone lenistwo i brak argumentów przemawiających do sprzedawców w sklepach muzycznych, wydawnictwo to udało mi się zdobyć dopiero po kilku latach. Dzięki temu doświadczeniu po raz kolejny przekonałem się, że konsekwencja w działaniu popłaca.
Komentarze DEMONEMOON : Straciłem kontakt z TRANSETHem jakos po wydaniu STRANGE IN STEREO,i m...