Po rewelacyjnym „Bloody Blasphemy” God Dethroned był naprawdę mocny i żeby stworzyć co najmniej tak dobrą płytę trzeba było wykrzesać z siebie maksa. Nie będę teraz porównywał, co jest lepsze, ale, wydany po dwóch latach, „Ravenous” z pewnością spełnił oczekiwania fanów. God Dethroned znów jest potężny, ciężki i zajebiście uderzający. To jest prawdziwa siła death metalu.
Ledwie rok minął od „Exterminate”, a w Angel Corpse zaszły spore zmiany. Odeszli Bill Taylor, który już wkrótce miał się związać z Immolation oraz John Longstreth, który do tego zespołu miał jeszcze wrócić. Do niezmordowanej dwójki Helmkamp, Pałubicki dołączył tylko perkusista Tony Laureano, który dopiero co zadebiutował w Acheron. Nie zmieniła się natomiast muzyka. Angel Corpse dalej pustoszy i równa z ziemią, krocząc swoją szatańską, wojenną ścieżką i to z jeszcze lepszym efektem.
leprosy : W przypadku tejże kapeli ciężko jest usystematyzować od najlepszej d...