Stoisz w pokoju obok. Świat osnuty jest ciemnogranatową poświatą.
Pulsuje i nie może się wydostać. Słyszę jak wydychasz ciężkie, zimne
powietrze. Nieco irytuje mnie podzwanianie twoich łańcuchów, lecz
przywykłam i do tego. Twój cień padł na przeciwną ścianę. W końcu mogę
zobaczyć twoje kontury. Zgarbiona, pokrzywiona sylwetka mocno
zarysowała się na jasnym szarym tynku. Poruszasz się. Ciężkie, lecz
niepewne kroki echem odbijają się w pomieszczeniu. Regularny odgłos
kapania wody z kranu dochodzące z twojej klatki mile mnie energetyzuje.