Pierwszy raz w życiu spotkałem się z płytą CD, która nie chodzi w wieży, ani w samochodzie, bo jest nagrana w jakimś tam formacie. Zadziałała dopiero w laptopie i to też jakoś tak dziwnie, że każdy kawałek trzeba puszczać oddzielnie. Gdzie tu sens nie mam pojęcia. W każdym razie, wyjątkowo, zakupu debiutanckiej płyty Ukraińskiego Hyperboreus „Fighting With God” nie polecam, bo może się okazać zupełnie bezużyteczna. A czy polecam ich muzykę w wersji cyfrowej? A to już zależy komu.