Rozmach. Niesamowite wyjście ponad wszystko co było do tej pory i efektowne przebicie tak dobrej płyty jak „Lepaca Kliffoth”. Na swoim piątym albumie „Theli” Therion objawił się doskonałą symfonią dźwięków, potęgą chórów i teatralnością całej towarzyszącej muzyce scenerii, czym wprawił w zachwyt rzesze słuchaczy. Dla tego zespołu jest to absolutnie przełomowa płyta, jednocześnie będąca jednym z ich najwznioślejszych osiągnięć. To od tego momentu stali się naprawdę wielcy.
Po zaskoczeniu związanym z „Discouraged Ones” tym razem zaskoczenia nie było. Wydany rok później „Tonight’s Decision” jest albumem podobnym stylowo i kontynuującym drogę, którą zespół postanowił ruszyć na dłużej. Katatonia zmieniła się trwale, w czym nie uczestniczył już basista Micke Oretoft. Jego zadania przejął więc Fred Norrman, a za to z roli perkusisty Jonasa Renske zwolnił Dan Swanö.
Katatonia została założona w 1987 roku przez Andersa Nyströma oraz Jonasa Renkse i początkowo nosiła nazwę Melancholium. Zaczynali jako duet, choć od zarania wspomagał ich Dan Swanö na klawiszach. Jonas zaś, oprócz śpiewania, zajmował się grą na perkusji. „Dance Of December Souls” jest ich pierwszym albumem, wydanym przez No Fasion Records w 1993 roku. Pojawia się na nim trzeci członek zespołu, basista Israphel Wing. Muzyce najbliżej jest do doom metalu, ale nie brak tu i black/death metalowego grania co wyrobiło zespołowi rozpoznawalną markę.
Będący multimetalowym maniakiem Blakkheim nie poprzestał na pojedynczej black metalowej płycie i już po roku wydał następcę genialnego „Ravendusk In My Heart” pod szyldem Diabolical Masquerade. Na „The Phantom Lodge” znów jest groźnie, znów obrazowo, znów coś tam dośpiewał Dan Swanö, choć tym razem gości jest więcej, między innymi na fletach. Najważniejsze jednak, że znowu udało się sklecić przejmujące i pochłaniające dzieło.
Inwencja twórcza nie opuszczała Blakkheima i równocześnie z trzecią płytą Katatnonia „Discouraged Ones” ukazał się „Nightwork”, czyli trzecia płyta jego solowego projektu Diabolical Masquerade. W nagraniach wzięły jednak udział osoby, które już udzielały się przy poprzednich albumach, czyli przede wszystkim Dan Swanö na perkusji i dodatkowych wokalach oraz Ingmar Döhn na wiolonczeli i Marie Gaard Engberg na flecie.
De Infernali to jednorazowy projekt Jona Nödtveidta z Dissection. Założył go z kolegą Damienem, z którym aktualnie mieszkał, a jego esencją miała być muzyka elektroniczna, oscylująca wokół ciężkiego i szatańskiego techno ambientu. Producentem ich jedynej płyty „Symphonia De Infernali” został sam Dan Swanö, a wydawcą sam Nuclear Blast. O dystrybucję kasetową w Polsce postarał się zaś Morbid Noizz Productions.
Diabolical Masquerade to solowy projekt Blakkheima z Katatonii. Powołał go do życia w 1993 roku, a pierwszy album „Ravendusk In My Heart” ukazał się w 1996. Jest to solidna dawka melodyjnego, ale też ostrego i intensywnego black metalu. Czuć tutaj wściekłość i bezkompromisowość, co odróżnia go od nawet pierwotnych poczynań jego macierzystego zespołu.
Tuż przed wydaniem „Purgatory Afterglow” Edge Of Sanity opublikowało małą EPkę „Until Eternity Ends”. W okładce zespół wyjaśnia, że te utwory nie pasują na nadchodzącą płytę, ale ponieważ im się podobają to chcieli je upublicznić. Wyraźnie jest zaznaczone, żeby nie odbierać tego wydawnictwa jako zapowiedzi nowego albumu tylko potraktować je jako osobną całość.
Edge Of Sanity to zespół, który już wcześniej zmieniał style i nagrywał całkiem różne płyty. Na swoim piątym albumie znów zaskoczyli popełniając dzieło nietypowe i całkowicie wyjątkowe. Cała płyta bowiem składa się z jednej piosenki, stanowiącej spójną i zwartą opowieść, ale bardzo bogatą i urozmaiconą stylistycznie. A wszystko trwa równo czterdzieści minut.
lord_setherial : Najlepsza,mogę słuchać godzinami i nigdy mi sie nie znudzi. Magiczny ma...
Yngwie : Ja dopiero od dwójki skojarzyłem EoS ze Swanö solo - kolega (z akademi...
zsamot : Uwielbiam, po prostu uwielbiam. Dwójeczka jest cieniem tej płyty, ale i tak w...
Legendarny Pan-Thy-Monium - drugi, po Edge Of Sanity, zespół jaki założył Dan Swanö, na zawsze pozostanie niesamowitym zjawiskiem metalowej historii i tworem, którego nikt nigdy nie będzie w stanie, ani skopiować, ani mu dorównać. Wraz ze swoim bratem Dagiem i pozostałymi muzykami stworzyli dzieła wybitne i całkowicie unikatowe. „Dawn Of Dreams” jest pierwszym z nich.
Harlequin : Lepiej, żeby nie wracali. A formacja oczywiście wyborna.
zsamot : Chyba lepiej,że to rozdział zamknięty... Płyta magiczna przez swą au...
leprosy : Znam kazde ich wydawnictwo. To jest prosze panstwa metal przez b. duz...
Dawno, dawno temu, gdy uzbierałem swój pierwszy milion, pojechałem do sklepu Carnage przy Hali Mirowskiej i nabyłem dwanaście kaset. W ten sposób stałem się posiadaczem między innymi The Spectral Sorrows, Edge Of Sanity i... zakochałem się w tym zespole na następnych parę lat.
keicam : ..pamiętam...Edge of Sanity - Black Tears (kasety magnetofonowe)łza się...
Glingorth : Dobra konkretna i wyczerpująca recka;) Aż chce się znów posłucha...
rob1708 : no to prosze utwor z nastepnej 4płyty Dana mojej ulubionej 94 i mamy jeszcz...