Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Opowiadania :

buteleczka

Długo szukała małej buteleczki lakieru do paznokci, w kolorze ciemno malinowym. Kiedy wreszcie wyłowiła odpowiedni odcień z dużego wiklinowego koszyczka, stojącego w łazience, usiadła na łóżku. Plecy oparła o ścianę, nogi mocno zgięła w kolanach i przycisnęła do klatki piersiowej. Kilka sekund walczyła z mocno zakręconą buteleczką. Włożyła zakrętkę do ust, mocno złapała zębami i jednym ruchem nadgarstka odkręciła lakier. Bladą, miłą w dotyku dłoń położyła na kolanie. Uniosła pędzelek nieco wyżej, patrząc jak nadmiar emulsji kropla po kropli wraca do flakonika. W momencie, w którym uznała, że pozostała odpowiednia ilość lakieru, starannie z wyuczoną precyzją umalowała kolejno wszystkie paznokcie, zaczynając od lewej ręki. Zawsze tak robi. Zakręciła buteleczkę zębami. Nienawidziła gdy przez nieostrożność zarysowała lakier i musiała zaczynać od początku. Paznokcie schły. Delikatnie położyła palce na filiżance z zieloną herbatą. Przyłożyła napar do ust. Picie zielonej herbaty jest rytuałem i obowiązkiem. Poczuła na wargach wilgotne fusy, wstała i poszła do łazienki.
Więcej Komentarz