W nowej Progresji byłem już trzeci raz, ale pierwszy na małej scenie. Dlatego zdziwiłem się, że wejście na Noise Stage jest w ogóle z innej strony budynku i cała przestrzeń, przynajmniej ta dostępna dla gości, nie jest połączona z całą resztą klubu. Salka kameralna, skromna scena i niewielki bar. W pewnym momencie czułem się jak na domówce. Po pewnym czasie ludzie szczelnie wypełnili to pomieszczenie i zrobiło się ciasno, tak, że wszędzie trzeba było się przeciskać. Mimo to, uważam, że zorganizowanie koncertu w tym miejscu było słusznym pomysłem gdyż na głównej scenie zgromadzona publiczność zginęłaby w wielkiej pustej sali, a tak klimat był odpowiedni.
lord_setherial : No to słusznie się Wujas domyśliłem ;)
WUJAS : Sory, chodziło mi o ostatni Gorgoroth, ale oczywiście to już stary temat....
lord_setherial : A no właśnie... Czegoś tu nie łapie. Może autorowi chodziło o p...
ADeirdre : Ponadto różni się od pierwowzoru wykastrowanym, neutralnym brzmieni...
Dracula : Ponadto różni się od pierwowzoru wykastrowanym, neutralnym brzmieni...
"Under The Sign Of Hell" to jedna z najbardziej złych płyt jakie znam. Poczynając od nazwy zespołu, loga, tytułu, kolorystyki, okładki, a skończywszy na brzmieniu, muzyce i wokalu, wszystko jest tak złe, że można by powiedzieć, że jest to kwintesencja zła. Ale nie jest to czyste zło tylko właśnie brudne, szorstkie i chropowate. Takie złe zło.