Na sklepowe półki 1 października 2021 r. trafiły wydania deluxe "Technical Ecstasy" - albumu Black Sabbath wydanego pierwotnie w 1976 r. Zestawy dostępne są w dwóch wersjach: z czterema płytami kompaktowymi oraz z pięcioma płytami analogowymi. Oprócz nowo zremasterowanego albumu, na krążkach znalazły się niepublikowane wcześniej miksy i nagrania koncertowe.
Po nowym otwarciu jakie niosło ze sobą „Heaven And Hell” Black Sabbath nie zamierzał spuszczać z tonu. I choć na trasie promującej ten album zespół opuścił Bill Ward, to szybko znaleziono nowego perkusistę, którym został Vinny Appice i nagrano następną płytę „Mob Rules”. Może nie jest ona aż tak spektakularna jak poprzednia, ale na pewno wciąż ma w sobie to coś i pięknie uzupełnia pierwszy pobyt Ronniego Jamesa Dio w Black Sabbath.
Choć ciężko by było jednoznacznie stwierdzić, że „Technical Ecstasy” i „Never Say Die!” to słabe płyty, to chyba każdy fan Black Sabbath przyzna, że to jednak nie było to. Zespół, którym zaczęły rządzić alkohol i narkotyki nie potrafił już stworzyć dzieł tak porywających jak w pierwszym, złotym okresie swojej działalności i w tym momencie bardzo przydało się przełamanie. Nie będący już nawet w stanie wypełniać obowiązków wokalisty Ozzy Osbourne odchodzi zostawiając wakat na stanowisku. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności współpracę z Rainbow kończy właśnie Ronnie James Dio, a jego przyjście do Black Sabbath to najlepsza rzecz jaka temu zespołowi mogła się w tym momencie przydarzyć.
Po „Cross Purposes” Black Sabbath po raz kolejny opuścił Geezer Butler, a po raz pierwszy i ostatni Bobby Rondinelli. Tony Iommi powrócił więc do współpracy z Neilem Murrayem oraz Cozy Powellem i w ten sposób odnowił skład znany z „Tyr”. Uporał się z tym szybko bowiem album „Forbidden” ukazał się już rok po „Cross Purposes”. Ukazał się i wywołał ogólne rozczarowanie. Ja również uważam, że są tu słabsze momenty, ale szczerze mówiąc nie jest chyba aż tak źle. Płyta, która miała się okazać ostatnią na następne osiemnaście lat ma również i swoje plusy i z tej strony warto ją zapamiętać.
Black Sabbath ogłasza daty koncertów europejskiej części trasy "The End - The Final Tour". Zespół zagra również w Polsce - 2 lipca 2016 roku w Tauron Arenie w Krakowie. To jest początek końca. Zaczęło się prawie pięć dekad temu z trzaskiem pioruna, wraz z odległym biciem dzwona, a następnie monstrualnym riffem, który wstrząsnął ziemią. Najcięższe rockowe brzmienie jakie kiedykolwiek słyszano. W tym właśnie momencie narodził się Heavy Metal, stworzony przez zespół młodych nastolatków z Birmingham w Anglii. Teraz nadchodzi koniec, to ostatnia trasa największej metalowej kapeli wszechczasów - Black Sabbath.
Benjamin_Breeg : Myślę, ze odgrzewanych kotletów nie będzie. Pytanie tylko czy pod...
JancioWodnik : Bardzo jestem ciekaw co z tego wyjdzie,obyśmy tylko nie doczekali się odg...
Vinter : Najlepiej atmosfere podlac krwia niewinnych. Musimy zalozyc jakies stowarzys...
JancioWodnik : Sprawa jest co najmniej chujowa :/
skoggtroll : I stało się. Black Sabbath na Facebooku usunęło Billa Warda z Ulubion...
Krasnal_Adamu : I stało się. Black Sabbath na Facebooku usunęło Billa Warda z Ulubion...
wolfj23 : miejmy nadzieję że się wyliże
Slasher_McKagan : Tak jak Chuck Berry stworzył rock'n'rolla, tak Tony jest ojcem chrzestnym ws...
skoggtroll : Nieee, no masakra jakaś...szkoda Toniego i szkoda Black Sabbath.
Krasnal_Adamu : Pozostało więc tylko jedno wyjście: reaktywować Black Sabbath z To...
Harlequin : byłam na Heaven & Hell w 2007 na Torwarze. jest i chyba już zawsze będ...
aghrrr : byłam na Heaven & Hell w 2007 na Torwarze. jest i chyba już zawsze będ...