Pięć lat potrzebował Sparagmos na wydanie następcy „Error” i przez te pięć lat wiele się zmieniło. Zmienił się basista, gdyż Andrzej Rudnicki zaczął zapowiadać pogodę w TVN, a na jego miejsce pojawił się Robert Morganti. Zmienił się język, gdyż Sparagmos zaczął nadawać po polsku i zmieniła się muzyka, która słała się cięższa, bardziej miażdżąca i trzeba przyznać, całkiem oryginalna.
„M-16” to już dziesiąty album studyjny Sodom. Przez dwadzieścia lat istnienia zespołu wiele się zmieniało i również ta produkcja ma swój indywidualny charakter. W stosunku do ostatnich płyt utwory się wydłużyły i stały się bardziej rozbudowane. Jednakże ikona thrashu nie straciła nic ze swojej przebojowości, a wręcz przeciwnie, „M-16” to cholernie dobre i trzymające w napięciu wydawnictwo.
Sparagmos już po swoim pierwszym demie zdołał podpisać kontrakt z największą polską wytwórnią, która, niezależnie od tego czy ktoś ją lubił czy nie lubił, na pewno przynosiła zespołom największy rozgłos i możliwości dystrybucyjne. Takie założenie na pewno spełniła wydana przez Metal Mind Productions „Invitation From Host Of Wrath", gdyż nazwa Sparagmos na dobre zagościła na polskim metalowym podwórku. Ciekawostką natomiast jest fakt, że komuś pomyliła się kolejność utworów, które zostały zapisane w zupełnie innym szyku, niż występują w realu. Właściwie to tylko „Intro” jest na swoim miejscu.
Po „Invitation From The Host Of Wrath” Sparagmos był już znanym polskim zespołem metalowym, a debiut w barwach Metal Mind nie przeszedł bez echa. Jednak to wydany w 1994 roku „Error” był tym albumem, który ukształtował pewien rozpoznawalny styl tej grupy i przyniósł jej największy rozgłos. W jego nagraniu wziął już udział nowy perkusista. Tomasza Mareckiego zastąpił Krzysztof Bentkowski.