Po sukcesie płyty „Zos Kia Cultus (Here And Beyond)” Behemoth nie spoczął na laurach, a dwa lata później już był gotowy następny album „Demigod”. Przystąpili do niego w nowym składzie z Orionem z Vesania na basie i Sethem z Nomad na drugiej gitarze oraz dodatkowych wokalach. Ten ostatni nie został jednak członkiem zespołu, a jego pomocnikiem, który to stan rzeczy utrwalił się na wiele następnych lat.
leprosy : Jeden z kilku albumów Behemoth do którego wracam, powroty te co prawd...
zsamot : Pompatyczny, rozdmuchany do granic możliwości,... ale hiper udany album....
Napisał się Karl Sanders przy okazji szóstej płyty Nile „Those Whom The Gods Detest”. W okładce do każdego numeru możemy przeczytać nie tylko jego tekst, ale i całą opowieść o tym, czego dotyczy i jaka była geneza jego powstania, przy okazji poznając zdanie samego autora na niektóre opisywane kwestie. Nikogo nie zdziwi chyba fakt, że większość dotyczy mitycznych wierzeń i historii starożytnego Egiptu, ale w swoich poszukiwaniach Nile wykracza też poza granice tego kraju - do Iranu oraz krajów, których mapa świata nie zna już od tysiącleci. Każdy, kto zna ten zespół wie, że każda kolejna płyta zapowiada wędrówkę w głąb katakumb i tak jest oczywiście również i w tym przypadku.
Po rewelacyjnym „Bloody Blasphemy” God Dethroned był naprawdę mocny i żeby stworzyć co najmniej tak dobrą płytę trzeba było wykrzesać z siebie maksa. Nie będę teraz porównywał, co jest lepsze, ale, wydany po dwóch latach, „Ravenous” z pewnością spełnił oczekiwania fanów. God Dethroned znów jest potężny, ciężki i zajebiście uderzający. To jest prawdziwa siła death metalu.
Trzecia płyta Nile zrobiła prawdziwą furorę. We wszelkich podsumowaniach i zestawieniach zajmowała czołowe miejsce w 2002 roku. Wydając „In Their Darkest Shrines” zespół dumnie wkroczył na wyżyny sceny death metalowej pozostając, a nawet wgłębiając się jeszcze bardziej, w mrok egipskich grobowców. Rzeczywiście rozmach, a nawet natłok tego, co ma do zaoferowania ta płyta, jest imponujący. Można ją odkopywać latami jak archeolog i zawsze odszukać coś nowego i interesującego.
leprosy : "Piękny", technicznie zagrany album. Masa smaczków i jeszcze więcej d...
Gdy tylko spojrzałem na skład tego zespołu, to nie mogłem uwierzyć oczom, że te nazwiska są na jednej płycie. Max Cavalera, Greg Puciato, Troy Sanders i Dave Elitch. To przecież są niemal bogowie nowoczesnego grania metalu, więc co tu mogło nie wyjść? Cóż, tak na dobrą sprawę, to wszystko - nie ulega wątpliwości fakt, że gdy tacy ludzie spikają się ze sobą to fani mają prawo mieć wygórowane oczekiwania względem tego co dostaną. I niestety tacy ludzie mogą się przejechać na "Killer Be Killed".
KostucH : Nie no, ta płyta to miazga. Gdyby jeszcze Ithypalic miało takie brzmienie jak...
leprosy : Pordukcja jak zwykle powala podobnie technika ,kompozycyjnie dość nieudo...
travis_bickle : jak dla mnie Amongst the Catacombs wciaz nie do przebicia, dobre wciaz plyty...