Triumphator to włoski zespół black metalowy działający w końcówce dwudziestego wieku. Zostawili po sobie dwie kasety demo, obie wydane przez Ordo Obscuri Domini. Druga z nich „Occulte Maligni – Hic Finis, Hoc Principium” ukazała się w 2000 roku w pięciuset kopiach, zwanych tu gwoździami, z których sto siedemdziesiąty należy do mnie.
W zalewie szwedzkiego melo-deathu przełomu tysiącleci zdarzały się perełki i dla mnie na miano takiej zasługuje Darkane i ich trzecia płyta „Expanding Senses”. Ma ona wszystko, czym imponuje taka muzyka, a więc ciężar, moc, śpiewne wokale, no i oczywiście melodyjne gitary. Razem tworzy więc pozycję kompletną i zostającą w pamięci.
Istotne zmiany zaszły w Behemoth przez rok od wydania „Pandemonic Incantations”. Do zespołu powrócił Les, ale tym razem na gitarę i pod pseudonimem L-kaos, natomiast styl muzyczny skierował się w stronę death metalu. To, czego zalążki można było wyczuć na poprzednim albumie, na „Satanica” eksplodowało z całą mocą.
Pierwszy raz spojrzałem sobie na stronę Progresji, żeby sprawdzić rozkład Merry Christless, w połowie września. Koncert był już wyprzedany. Dopiero ze dwa tygodnie przed festiwalem zorientowałem się, że udało się zorganizować dzień wcześniej drugi termin. Również już dawno wyprzedany. Nic dziwnego. Obok głównej gwiazdy Behemoth, miał zagrać bardzo ciekawy zestaw, z czeskimi weteranami z Master’s Hammer i wzbudzającą wiele emocji Mgłą. Były więc dwie możliwości kombinowania wjazdu i choć początkowo zapowiadało się, że uda mi się dostać na pierwszy dzień, to ostatecznie na koncert dotarłem się w piątek, czyli w pierwotnym terminie.
„Pandemonic Incantations” jest trzecią płytą Behemoth i można powiedzieć, że przełomową dla tego zespołu. To tutaj można odnaleźć pierwsze symptomy zwrotu ku death metalowi i wyraźnie słychać, że Nergal zakończył okres tworzenia podziemnego black metalu. Piszę Nergal, ponieważ Behemoth opuścili Baal i Les, aby założyć Hell-Born. W nową erę zespół wszedł więc w nowym składzie. O ile Mefisto nie zagrzał długo miejsca na basie, to przybyły z Damnation Inferno miał się stać jego drugim filarem i kreatorem perkusyjnej baterii na następne dziesięciolecia.
Zawsze z dużą rezerwą podchodziłem i wciąż podchodzę do metalu, za którego stworzenie i wykonanie odpowiada jedna osoba. Poza nielicznymi wyjątkami (np. Bathory) takie działanie zawsze kojarzy mi się z przerostem ego, a muzyczne efekty takiego podejścia do materii są zazwyczaj mizerne. Wprawdzie Khorzon przy „Creatio Cosmicam Bestiae” został wsparty przez jeszcze dwie osoby udzielające się wokalnie, ale nie zmienia to faktu, że Mussorgski = Khorzon.
Tenebris powstał w Łodzi w 1991 roku. Niedługo później do kapeli dołączył Simon, po swoim odejściu z Pandemonium. Co ciekawe gitarę basową zamienił na sześciostrunową i wokal, zostając liderem zespołu. Podobnie jak jego poprzednia formacja, Tenebris parał się mrocznym black/death/doom metalem jednak bardzo daleko mu do tego poziomu, a „The Odious Progress” nawet nie umywa się do „Devilri” czy „The Ancient Catatonia”.
leprosy : Bardzo miła zapowiedź przed wybitnym następcą.
zsamot : By tak potraktować przepiękny album, to się po prostu nie godzi. Piękny...
Po sześciu latach czeska Pandemia powróciła ze swoją piątą już płytą. Jak zwykle raczy nas klasycznym death metalem w starym, dobrym wydaniu. W porównaniu do poprzedniej „Feet Of Anger” w zespole nastąpiła zmiana gitarzysty i od 2011 roku tą rolę pełni Witalij Novak znany wcześniej z Cuttered Flesh.
Ruszyła sprzedaż karnetów na kolejną, siódmą edycję Summer Dying Loud. To największy tego typu festiwal w regionie łódzkim, który od sześciu lat gromadzi w jednym miejscu muzyków oraz fanów ciężkiego grania z całego kraju. Tegoroczny lineup to zarówno największe polskie marki muzyki hard&heavy, czyli Acid Drinkers, Vader czy Proletariat, jak i bardziej alternatywne kapele pokroju Obscure Sphinx, Minetaur, post-rockowy Times From Nebula, energetyczne Terrordome i Totem, jak również przedstawiciele łódzkiej sceny, czyli Pandemonium i Death Denied.
Absurdus to fiński zespół deathmetalowy, który powstał w 1992 roku. Po wydaniu trzech demówek zdołali zainteresować angielską Candlelight Records i pod ich skrzydłami wydać duży album. Stało się to jednak dopiero w roku 1999. Na „No Heaven In Sight” składają się wszystkie trzy utwory z ostatniego dema „Demon 3”, pięć nowych kompozycji, dwa intra i cover Motorhead.
Trochę wody w rzece upłynęło, ale fani Pandemonium w końcu mogą odetchnąć z ulgą bo Old Temple wydało dwa pierwsze wydawnictwa tego zespołu („Reh” oraz „Devilri”) na jednym CD, wzbogacając całość jeszcze materiałem live zarejestrowanym w 1991 r.
leprosy : Jako, że jest to reedycja materiałów, które powstały w ostatnim dzi...
lord_setherial : No w końcu! Najwyższa pora.
Po wspaniałym i mocno zaistniałym w polskim podziemiu demie „Devilri”, Pandemonium zaatakowało debiutanckim albumem. W międzyczasie z zespołem pożegnał się basista Simon, który swoje muzyczne losy związał z Tenebris, a jego miejsce zajął Jack z Hazael. Ponadto załogę wzmocnił Quack z Hate i nieistniejącego już wtedy Imperator. W line-upie widnieje wprawdzie jeszcze perkusista Peter, ale ma on swój udział tylko w dwóch pierwszych kawałkach. Biorąc pod uwagę, że ten drugi to „Memories”, który pochodzi z „Devilri” to na tą płytę nagrał on tylko jedną pozycję. W pozostałych utworach Pandemonium wspomaga Carol z Imperator. To w tym czasie coś zaiskrzyło pomiędzy Paulem, a Peterem , co skończyło się tym, że ten drugi zdezerterował z zespołu zabierając jednakże prawa do jego nazwy. Spowodowało to zmianę szyldu na następne dziewięć lat. Na razie jednak, w roku 1994, Pandemonium uderzyło z ogromną mocą.
Po trzech latach od „...From Oblivion...” ukazała się trzecia płyta Domain. W ekipie nastąpiła zmiana gitarzysty. Dominika zastąpił V-ac, ale, co nie było trudne do przewidzenia, nie wpłynęło to w żaden sposób na oblicze zespołu. Wiadomo bowiem, że zawiadowcą wszystkiego jest Paul i to on tu dyktuje warunki. W procesie komponowania i produkcji swój wkład w tę płytę miał również, grający na perkusji Mittloff. No i to jego Apocalypse Productions było wydawcą tego albumu.
Winter's Breath Of Death 2014 to metalowa ofensywa, która nawiedzi wschodnie rubieże Polski pod postacią legend i prekursorów ekstremalnych dźwięków w kraju nad Wisłą, zespołów Trauma i Pandemonium, przy wsparciu lubelskich weteranów z Fanthrash, którzy od 20 lat masakrują swoją ekstremalną twórczością kolejne pokolenia metal maniacs. Kapele te przy wsparciu supportów: Ape To God, Cerebrum, Saint Death nadejdą wraz z chłodnym oddechem zimy, odwiedzając 31 stycznia Lublin, 1 lutego Rzeszów oraz 2 lutego Chełm.
Bilety na Castle Party 2014 są już dostępne w sprzedaży online i będą podzielone na 3 transze: do końca roku - 220 pln, limitowana przedsprzedaż - 230 pln oraz po wyczerpaniu promocyjnej puli - 250 pln. Niezwykle istotnym udogodnieniem kolejnej edycji festiwalu jest to, że karnety na Castle Party 2014 będą obejmowały zarówno wejście na zamek jak i były kościół ewangelicki. Przypominamy, że przyszłoroczna edycja Castle Party odbędzie sie w dniach 17 - 20 lipca 2014 roku. Tradycyjnie po koncertach na zamku odbywać się będą After Show Parties w klubach.
Scena w byłym kościele ewangelickim rozkręciła się na tyle, że organizatorzy imprezy Castle Party postanowili na stałe wprowadzić do festiwalowego repertuaru tzw. Metalday. Gwiazdą metalowego dnia będzie kultowa black metalowa formacja Christ Agony. Kolejne potwierdzone zespoły, które wystąpią w byłym kościele ewangelickim w piątek 18 lipca 2014 roku to: Pandemonium, Tenebris, Vedonist oraz Scylla. Jak zapewniają organizatorzy, to jeszcze nie koniec niespodzianek tego szczególnego dnia i wkrótce zostaną potwierdzone kolejne zespoły.
Paweł Penksa powoli odsłania sekrety nadchodzącego solowego albumu, następcy "Pandemonium". Zaczyna od przedstawienia gości. Pierwszym z nich będzie Jarek Michalski. Ten znany z Night Rider, Night Rider Symphony oraz Wyciągniętych z Mesy basista już niedługo zarejestruje swoje partie na "Tales", ale już wiadomo, że nie będzie jedynym basistą na tym krążku. Premiera albumu zapowiedziana została na koniec roku. "Muzyka będzie mocniejsza i bardziej progresywna" - zapowiada Penksa.