Już 22 maja 2024 swą premierę będzie miała najnowsza powieść Eweliny Miśkiewicz, zatytułowana „Tam, gdzie pada cień”. To niepokojący thriller, który pozwoli czytelnikowi zagłębić się w mroczną tajemnicę wielopokoleniowej rodziny oraz odpowiedzieć na pytanie: czy spełnione marzenia mogą zamienić się w największy koszmar? A także odkryć, co kryje się tam, gdzie pada cień.
22 stycznia 2021 roku ukazał się trzeci tom serii fantastycznej „Gdzie diabeł mówi dobranoc” autorstwa Kariny Bonowicz, czyli „Droga wiedzie przez sen”. To autorka znana polskim czytelnikom już od lat. Dziennikarka, pisarka i scenarzystka. W wydawnictwie Initium zadebiutowała w ubiegłym roku. Jej powieść zatytułowana „Gdzie diabeł mówi dobranoc”, będąca pierwszym tomem fantastycznej serii o tym samym tytule, pełna była elementów polskich legend, dawnych przesądów oraz postaci z ludowych wierzeń, ukazujących czytelnikom migawki z nadprzyrodzonego świata, o istnieniu którego przekonani byli nasi przodkowie.
„Czarna noc przychodzi nagle witana ujadaniem psów... I tylko chłodny wiatr włóczy się śpiewając pieśni po uśpionych wioskach...” Gra gitara akustyczna, cykają świerszcze, wyją wilki. Tak mija intro. Drugi numer zaczyna się melodyjnym black metalem. Gitary snują swą opowieść, wtóruje im perkusja. Krzyczący wokal dobiega jakby z oddali. Wędrujący Wiatr to taki typowo leśny black metal. Melodia gitar jest smutna, głos rozpaczliwy. Powraca gitara akustyczna, pojawiają się klawisze, hula wicher, słychać odgłosy leśnej głuszy.
zsamot : A i owszem. Jedna z lepszych recek WUJAS-a, a płyta wyborna. Godna pole...
Glingorth : Bardzo dobry album. Recenzja również.
Błądząc gdzieś pomiędzy marzeniami,
na skrzyżowaniu jestestwa z obłędami.
Znalazłem śmietnik z ambicjami,
z przeszłości swej błędami.
Z tymi co najprawdziwszą z dróg
tamtejszych czasów iść bym mógł.
Rzeczywistości przekraczały próg,
w nich był młodzieńczego buntu Bóg.
Ma wiara być niezłomną się zdawała,
pod jej sztandarem czekała chwała.
Lecz gdy rzeczywistość przenikała wyobrażenie,
zawsze jedyne co zostało to Stach i zwątpienie.
I tak błąkały się w sercu wątpliwości cienie,
które niewiary dawały korzenie.
Melancholia i trwoga mnie ogarnęły,
moje drogie ideały w ogniu czasu spłonęły!
Długie chwile w cichym płaczu mijały,
Myśli na ulicy z obłędu i jestestwa także płakały.
To ja, ale czy ten sam?
Jakie ideały teraz mam?
Błądząc gdzieś pomiędzy marzeniami,
na skrzyżowaniu jestestwa z obłędami.
Stało me sumienie z pełnych cierpień łzami,
Samo nie wiedziało co zrobić z życia ostatnimi tchnieniami.
HappyLily : bardzo fajne - może tylko troszkę za krótkie bo miło się czytało a t...
Azazella : fajne i ciekawe opowiadanko :D :lol:
Dakota : Jestem mocno wyczulona na tematyke anielska, gdyz mam do niej wielka slabos...
Gdzie gościny nie zna trwoga
Gdzieś gdzie Niebo widać z bliska
Mieszkał stary ateista
Delikatny szmer dochodzący zza najbliższych drzew wprawił ją w zdumienie. Ithina uniosła więc suknię i wolno ruszyła w tamtą stronę, która zdawała się jej nie stanowić zagrożenia. Jej podświadomość zamilkła i już nic od dłuższego czasu nie sugerowała więc ze spokojem przybliżyła się do najbliższych pni i odgarnęła gałęzie. Na jej ustach zamarł krzyk przerażenia i rozpaczy. Na mchu klęczał najpiękniejszy ze wszystkich mężczyzn i wolno nucił pieśń. Nie krępowało go to, że był nagi, wręcz przeciwnie. Wstał i podszedł do Ithiny
-Witaj w moim królestwie Obdarzona. Zostałaś wezwana by dokonać mego żywota? –spytał nieznajomy
-Nie wiem nawet kim jesteś, nie mam do Ciebie żadnej sprawy. Nigdy w życiu nie widziałam Cię na oczy więc jak mogłabym pragnąć Twej śmierci? Przybywam z daleka w ważnej dla mnie i mej przyszłości sprawie oraz poszukuję pewnego miejsca. Me imię brzmi Ithina.
-Zatem... witaj w mym świecie Ithino –rzekł mężczyzna odwracając się- i wędruj wraz ze mną do Źródła Zapomnienia. Nic nie mów. Pora na mnie. Mnie zwą Kash.
Zdezorientowana kobieta mimowolnie i bezspornie ruszyła za Kashem. Nawet nie próbowała się pytać kim on jest i po co na nią czekał, gdyż tak to wyglądało. Z resztą, jaki to ma teraz sens... Wsłuchiwała się w słowa pieśni wykonywanej w nieznanym jej języku i podświadomie rozumiała ją i wszystko, co było tam zawarte; ból, cierpienie ale i mnóstwo wiary w polepszenie tego świata. Czuła obecność otaczających ich Duchów, śledzących każdy ich krok i kierujących ich stopy na właściwe odcinki ścieżki. Wędrowali przez las, pokonywali spienione wody rzek bez mostów, nie moczył ich deszcz ani nie niepokoił mrok. Z każdą chwilą czuła jak przepełnia ją nienazwana radość ale i bezpodstawny żal. Ithina spoglądał na postać Kasha idącą przed nią i nie mogła oderwać oczu od tych silnych ramion, umięśnionych pleców i pięknie rzeźbionych pośladków. Tylko dlaczego on jest nagi?- zadawała sobie to pytanie bezustannie choć przeczuwała już odpowiedź i bardzo z tego powodu się smuciła.
Po wieczności zdającej się trwać chwilę dotarli na miejsce przeznaczone im obojgu na całkowitą odmianę. Nie byli sami. Zobaczyli wiele postaci sunących do wielkiej fontanny rzeźbionej w taki sposób, iż widać było że nie jest dziełem rąk ludzkich. Kaskady wody tworzyły niebiańskie tęcze otaczające wkoło całą polanę oraz zraszając ją wodą. Wysokie drzewa tworzyły sklepienia, z których to zwieszały się girlandy kamieni szlachetnych.
-Przeczuwałaś lecz czy wiesz po co przybyliśmy tu naprawdę?
Dopiero teraz uświadomiła sobie, że Kash jest właśnie jej Aniołem. Na myśl o tym, że mogłaby go stracić upadła i z łzami w oczach zaczęła błagać go i wszystkie Duchy o przebaczenie. Już nie pragnęła służyć w imieniu Nienazwanych. Już nie chciała niszczyć i sprowadzać cierpienia na oblicza innych ludzi. Teraz pragnęła tylko jednego: ocalić Kasha i z nim dokonać żywota w późnych dniach starości. Cóż z tego, że jest on Aniołem, to się teraz nie liczyło. Ważne było tylko, by nie konał, nie trwał w stanie pomiędzy światem ludzi i duchów i wiódł te pieśni tylko dla nie słyszących uszu. Ona chciała słuchać, podjąć się wyzwania wyrwania go ze szponów śmierci, choćby umrzeć za niego, zmienić się! Była już zdecydowana...
-Kash... ja... podjęłam decyzję. Nie powstrzymasz mnie ani ty, ani sama śmierć ni Matka. Zabiorę cię stąd, uchowam, nie pozwolę Ci tak odejść. Zrozumiałam me błędy poprzez piękno tego świata, potężną pieśń rzek i wonne szepty lasów. Niepotrzebnie zabijam anioły każdego dnia, tak jak i wszyscy ludzie. Nasza podróż trwała tak krótko, nawet cię nie znam, lecz Matka trwa od dziś w mym sercu. Chcę być jej godną córką, jej służyć i zasłużyć na miano Obdarowanej. W pięknie tego świata zaklęta jest cała prawda o trwaniu i istnieniu, już tylko nią chcę się kierować. Niech ludzie się przebudzą za mą sprawą, za sprawą mych słów. Czy pomożesz mi nieść posłannictwo życia na ziemi i opiekowania się naszą kochaną i z wolna upadającą w niewolę Matką?
Kash nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się do Ithiny, spojrzał przez ramię na Źródło i kątem oka wychwycił majestatyczną postać, która uśmiechnęła się i skinęła głową. Spodziewał się takiego obrotu sprawy lecz było to tylko jego mgliste marzenie. Teraz stało się rzeczywistością... Z radością w duchu zrzucił ostatnie pióra z włosów i otoczył ramieniem nawróconą wybrankę. Tak długo o tym marzył, nierealne stało się prawdą... Jako kolejny z aniołów, którzy stali się śmiertelnymi przeszedł przez bramę prowadzącą do realnego świata z Ithiną i obydwoje znaleźli się na Ziemi, nareszcie szczęśliwi. Znaleźli swe powołanie...
***
Matka stała obok i uśmiechając się powołała do życia kolejnego anioła. W końcu trzeba zasiewać na całym świecie miłość... jest jej coraz mniej....
wiersz idealny
jak w oku cyklonu
spokój w nim
i równowaga
o krok od przełęczy
ze słów zaklęty
w formę co niesie go
i wzmaga
strukturę głębi
a poeta przy świecy
o zapachu mięty
w czarnym i miękkim
fotelu z aksamitu
szydzi z wysiłku
starego zegara
co powietrze
odarte z sentymentów
swym wahadłem smaga
gdzieś właśnie się rodzi
ten wiersz idealny
jak w oku cyklonu
cisza w nim
i sił naprężenie
o krok od końca
z puenty wycięty
powstaje gdzieś
idealny poemat
17 X 2006
me natchnienie
gdzie uciekasz
mój błękicie
Po nocy
bez snów
wróciłyście do mnie
znów taniec wiedźm
rozniecił wielki płomień