na polu szeleści łódka
w niej czarne kaczeńce
rosę gładzą po włosach
i śmieją się starcy
na stole rozpływa się łza
urojona przed chwilą
przez pannę młodą
w sukience z wodorostów
na drodze wzdycha prawda
pozostawił ją mędrzec
o głosie pełnym gniewu
gdy dłonie składał w krzyż
po ścianie spływa kofeina
gdyż nie spała dziś
choć zerwała wieczorem
ostatni kamień w lesie
na mokrych gór szczytach
wieją flagi nienawiści
na zboczach ludzie
wspinają się po miłość
"
24 VII 1999
Słodka niemoc
Osiada jak rosa na trawie
Gdy w niepamięci miesza się
Trzeźwość z zapomnieniem
Twarz całuje ziemię
Gdy spadając w nicość
Tracisz nagle zmysły
Wyobraźnią tylko sterując po świecie
Słodka niemoc
Okrywa płaszczem haniebnym
Po schodach w dół
Jak echo strąca rozum
W najciemniejszy zaułek czasu
A czas płynie tuż obok
Zostawiając cię w tyle
Słodka niemoc
Bezkresne swe wody roztacza
Gdyby wpłynąć na nie
Ratunek na brzegu rozbija obóz
A w słodkiej niemocy
Tkwisz bez świadomości
W łodzi dziurawej szukając pomocy
W słodkiej niemocy
Świat kręci się w koło
W którymś momencie zatrzyma się
A ty zobaczysz jak
Leżysz z pustą butelką
W rowie pełnym niemocy
24 VII 1999