Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

"...na dnie..."

Leżę na dnie oceanu w rękach trzymając kotwicę, a w zębach kilka kartek wyrwanych z pamiętnika. Pierwszą, ostatnią i kilka ze środka. Pierwszą bo początki zawsze są piękne, a środkowe by wiedzieli dlaczego tak beznadziejny jest koniec.
Chciałabym jeszcze parę słów dopisać, kilka opisów żalu, jeszcze kilka lekkich metafor i szczyptę wulgarnych epitetów. Nic z tego. Na dnie, pod wodą już słów dopisać nie można. Ogrom wody oddziela mnie od świata nieprzekraczalnym murem. Niepotrzebny płacz.
Tylko dolewałabym kolejnych kropli do tego ogromu. Czym te kilka drobnych kulek ulepionych z żalu wobec tak beznadziejnie głuchej na wołanie o pomoc masy?
Leżę na dnie wśród życia tętniącego milionem barw. Nikt nie zwraca na mnie uwagi. Krab zajęty jedzeniem, ryba zapatrzona w wodę, ktoś zajęty polowaniem, jeszcze inny ktoś przed goniącym ucieka. Wszystko zdaje się nie dostrzegać zmarzniętego ciała spoczywającego na dnie. Świat zajęty swoim życiem spokojnie idzie dalej po ścieżce zdarzeń. Mogę tylko przywyknąć do tej ignorancji wobec mojego losu i na kartce wyrwanej z pamiętnika zostawić po sobie świadectwo.
Leże na dnie piaszczystym, wokół tylko świadomość pustki. Jakże przerażająca jest pustka o poranku, gdy wiosenne słońce przedziera się dzielnie milionem delikatnych promyków przez niewzruszoną taflę wody. Promienie słońca, nim dotrą do mnie, tutaj na samo dno, dzielą się na mniejsze, mniejsze i mniejsze... Aż w końcu rozpadają się na maleńkie błyski i migają nade mną jak mały i wielki wóz. Moje własne niebo. To głupie, ale zawsze marzyłam by spać pod gołym niebem. Pragnęłam poczuć, ze jestem wolna, że mogę wszystko. Myślałam, że leżąc na pachnącej kwiatami łące, patrząc na dryfujące po błękicie chmury i nie myśląc o niczym konkretnym, będę wolna. Głupia byłam. Wolny jest nie ten co leży na łące, lecz ten, który gdy mu się leżenie znudzi, może wstać i pójść dalej.
Nie ma łąki, nie ma kwiatów. Tylko woda. Jak smutne są moje oczy wpatrzone w tą niekończącą się głębie. Jak długie są sny, gdy nie ma mnie kto obudzić. Jak wolno drepczą chwile, jak z mozołem wskazówki zataczają kolejne kółka na zegarku. W samotności każda chwila to dzień, każdy dzień to wieczność. W jeden samotny dzień przypomniałam sobie wszystkie radosne chwile mojego życia. I teraz ten dzień wspominam codziennie.
Wspomnienie. To słowo przeraża, gdy nie ma się co wspominać. Wszystko może być wspomnieniem. Pierwszy dzień życia to najważniejsza chwila, której nie pamiętam. Ciekawe ilu takich ważnych dni nie możemy pamiętać. Pamiętam tylko jak mną rzucano, pomiatano jak jakimś przedmiotem. Swoimi tłustymi łapami dotykali mnie ludzie, bo taka piękna i gładka byłem w ich oczach. Nienawidzę jak ludzie mają mnie w garści, a następnie porzucają w obcym mi miejscu na pastwę losu.
Nie cierpię, gdy ktoś mnie ma w kieszeni. Gdy wydaje się takiemu gburowi, że zjadł wszystkie rozumy i jest panem świata. Leżałam na chodniku lecz czy to powód by mnie podnosić? Czy zawsze podnosisz kogoś, kto leży smutny na zimnych chodnikowych płytach? Czy przerywasz jego sen, gdy mu się ten beton aksamitem zdaje, a kurz, co na nim osiadł, pościelą z marzeń? Nie zawsze jesteś taki szlachetny.
Gdy leżę na dnie mam czas na rozmyślanie. Czas to jedyne co mam. Sprzedałabym ci go trochę lecz nie wiem jak. Na miejscu czy na wynos? Zapakować czy nie? Z gwarancją czy bez? Na raty czy też całość od razu? Nie wiem. Ty pewnie też nie wiesz. Nie lubię takich, co nie wiedzą. Człowiek musi wiedzieć czego chce, bo potem już nie będzie mógł. A wracając...czas to jedyna rzecz, którą pozornie mają wszyscy, lecz nikt jej nie może sprzedać.
Człowiek jak kamień, rzucony spada na dno. Coś w tym jest skoro i ja leże na dnie. Rzucił mnie pewien człowiek, bo nie potrafił utrzymać mnie w garści. Egoista i cham. Jakie to typowe dla ludzi. Dobrze, że jestem tylko kamieniem. Chociaż leżę na dnie...
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły