na ulicy zwiędłych róż
miłością je nazywałaś
wyschnięte w pył
rozsypały się na wietrze
spaceruję alejami
mimo woli stawiam kroki
paraliż stanu osobowości
w podświadomości duch
dusza płowa na nowo
i wciąż w cieniu przeszłości
droga moja
żal sto imion ma
a w każdym z nich
jak w śnie widzę jej twarz
po policzkach spływa potok cierpień
tysiąc słów zabitych deskami
w trupiarni uczuć