Niemiecki Sonic Reign powstał w 1997 roku. Ta dwuosobowa horda najpierw wydała dwie demówki, a na debiutancką płytę trzeba było czekać aż dziewięć lat czyli do 2006 roku, kiedy to ukazał się „Raw Dark Pure”. Jest to czterdzieści minut pomysłowego black metalu w ośmiu odsłonach. Jednak pisząc o tym albumie nie mogę nie zacząć od tego, że jest jedną wielką kopią Satyricon, co słychać właściwie przez cały czas jego trwania.
Wszystko, brzmienie, gitary, wokal, perkusja, a nawet to że jest ich dwóch, nieodparcie nasuwa skojarzenia z Satyricon, a czasami wręcz nie tylko skojarzenia, a, jak na przykład w czwartym „The Martyr Urge”, wydaje się, że motywy są żywcem ściągnięte. Potęguje to fakt, że Satyricon jest przecież zespołem oryginalnym i ma bardzo charakterystyczne brzmienie gitar i wokalu, a także swój styl komponowania muzyki. Tutaj wszystko jest po prostu zrobione tak samo i naprawdę szkoda, że Ben i Sebastian nie zdecydowali się na nadanie swojej muzyce jakiejkolwiek własnej tożsamości.
Szkoda tym bardziej, że „Raw Dark Pure” to całkiem niezła płyta. Granie jest miłe dla ucha, kompozycje ciekawe, kawałki urozmaicone. Są momenty wolniejsze, przyspieszenia, efekty specjalne i muszę przyznać, że jak słucham tej muzyki to mi się podoba. W sumie nic dziwnego, w końcu lubię Satyricon :) No, ale trzeba przyznać, że jak się kogoś naśladuje też można to spieprzyć, a tutaj podróba wręcz dorównuje oryginałowi.
Utwory mają swoje koncepcje i rozwijają się wraz z tekstami tworząc swoiste opowieści. Tematyka oczywiście złowroga, przewijają się wątki antyreligijne i zachęcające do zachowania suwerenności i poszukiwania własnych ścieżek, a nie poddawania się złym liderom. Najdłuższy, siódmy numer „To Rebel And To Fail” jest podzielony na trzy części. Pierwsza „The Foreshadowing” to zaczynająca się wolno gorączkowa zapowiedź rozkazu do powstania, a po słowie „rise!” następuje prawdziwe instrumentalne natarcie, które zgodnie z tekstem wypełnia oceany ogniem, rozświetla brzegi czerwoną poświatą i zaciemnia słońce. Potężna siła czyni spustoszenie i rośnie, rośnie, aż zasiada na niebiańskim tronie. Ostatnia część mówi o jej bladnięciu i przemijaniu i tym, że pamięć po niej żyje i pozostanie. Bardzo udany utwór, choć pod względem samej muzyki wcale się jakoś nie wyróżnia, bo jak już pisałem cała płyta jest naprawdę dobra.
Tak więc uczucia pozostają mieszane. Fajna pozycja, warta posłuchania, tylko całkowicie wtórna i naśladowcza. Ja jednak mimo wszystko polecałbym sprawdzić, ale to już jak kto woli.
Tracklista:
01. Deceit Doctrine
02. Fucked Up But Glorious
03. Reminiscence Of Imperial Wrath
04. The Martyr Urge
05. Salt
06. Tyrant Blessed
07. To Rebel And To Fail
08. Raw Dark Pure
Wydawca: Sovereignty (2006)
Ocena szkolna: 4+