"Reign In Blood", obok "Master Of Pupperts" Metalliki, jest wymieniany jako najlepszy album metalowy wszechczasów. Trzeci krążek Amerykanów zdecydowanie wyróżniał się na ówczesnym rynku muzycznym. Już sama okładka - kozioł na tronie wykonujący hitlerowski gest, a w tle morze krwi, zabici ludzie - całość wyglądająca dosyć prymitywnie, a zarazem tajemniczo.
Okładka doskonale oddaje także zawartość albumu. W przeciwieństwie do dosyć ambitnego stylu Metalliki, na "Reign In Blood" dominuje kontrolowana dzicz i prostota! W porównaniu z poprzednimi albumami brzmienie zostało znacznie poprawione - nie słychać korytarza, bębny brzmią mocno i pełnie i nie ustępują pola gitarom. Same zaś utwory stały się znacznie krótsze, rzadko przekraczające 3 minuty. Płyta ta, trwająca zaledwie 28 minut, to kawał dzikiego, zagranego z zawrotną prędkością thrashu. Wiele motywów z tego albumu było podwaliną do narodzin death metalu. Dosyć ciężko doszukać się tutaj melodii - riffy są brutalne, solówki dzikie - dobrze zagrane i kompletnie niemelodyjne, Lombardo raczej utrzymuje zawrotne tempa i ma mało miejsca na pokazanie swoich umiejętności - czasem słyszymy podwójną stopę, czasem ładne cykanie w talerze, ale przejść jest niewiele. Utwory są strukturalnie podobne i jedynie pewne elementy powodują, że te utwory są inne. Wyjątkiem są "Angel Of Death" i najlepszy na płycie "Raining Blood". Pomimo swojej brutalności, w muzyce da się usłyszeć elementy punk-rocka, prostotę utworów, która nadaje muzyce jeszcze bardziej buntowniczego charakteru. Liryki są dosyć mocne, mówiące o śmierci, ludobójstwie, momentami pojawia się tematyka antyklerykalna. Nie da się ukryć, że ten album ma specyficzny nastrój, jakże bardziej wymowny od mnóstwa deathowych i blackowych kapel śpiewających o podobnych rzeczach...Slayer zaprezentował zupełnie inne oblicze thrash metalu, doprowadzając muzykę do takich granic ekstremy, które dla wielu dziś są nie osiągalne. I choć powstało multum zespołów grających szybciej, brutalniej, ale nie posiadających tego "czegoś" - tego nieokiełznania, które Slayer zaprezentował. Oczywiście fani bardziej złożonych dźwięków mogę kręcić nosem, ale w końcu Slayer gra zupełnie inną muzykę i nie należy rozpatrywać tego w tych kategoriach.
Nie odważę się powiedzieć, ze "Reign In Blood" jest jednym z najlepszych albumów wszechczasów, ani nawet najlepszym albumem zespołu, ale jest to album na pewno wyróżniający się, który wniósł bardzo wiele do muzyki...
Wydawca: Def Jam Records (1986)