Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Opowiadania :

Śmierć była na tej plaży

Zimne morskie skały rozrzucone po złotej plaży. Granatowe niebo usiane srebrem gwiazd. Chłodny wiatr pieszczący dotykiem fale. Twe ciepłe dłonie...błądzące po mym ciele. Niech nikt nam nie przeszkadza. Nie teraz, nie w tej chwili. Niech czas się zatrzyma, by ta chwila trwała wiecznie. Tak byśmy mogli nacieszyć się sobą, na zawsze. Szum fal, rozbijających się o piaszczysty brzeg. Twoje oczy, w których było więcej światła niż w rozgwieżdżonej nocy, niż w słońcu. Mimo to były czarne jak węgiel i zdawały się wiedzieć wszystko. Och, Sefilio! Cudowny chłopcze o uśmiechu diabła! Mój książę, mój najdroższy książę...
Zostańmy tu razem na zawsze. Tu jest dobrze, z dala od zgiełku miasta. Od jego oszałamiającej palety barw. Kolorowych lampek pragnących dorównać gwiazdom, przyćmić potęgę nocnego nieba. Wiecznego i pełnego pradawnych mocy. W końcu kiedyś ludzie składali mu ofiary, wierzyli że gdzieś tam błądzą duchy ich bliskich. Że każdy po śmierci staje się gwiazdą. Jeśli to prawda?
Jeśli teraz patrzy na nas tysiące martwych oczu?
Niech patrzą!
Niech widzą jak niebo nachyla się nad ziemią!
Jaj całuje jej spieczone wargi, by znowu odzyskały dawny kolor.
Patrzcie!
Oto jałowa ziemia powraca do życia!
Święty rytuał się rozpoczął
Ziemio! Matko wszelkiego życia!
Spójrz, na moc, która nadchodzi, obdarz ją siłą i wiedzą.
Swe nadzieje wnosimy ku Tobie!
wysłuchaj swych wiernych dzieci!
Ogniu!
Płoń całą potęgą!
Wodo! Swym szmerem zsyłaj spokojny sen!
Wietrze!
Pchaj nasze plecy ku przeznaczeniu!
Ziemio!
Wysłuchaj nas!
In saecu/a saeculorum!

Objęłam go w pasie. Był zimny i twardy jak posągi w moim zamku. Czy pod tą białą skórą biło serce? Czy też był tylko ożywionym pomnikiem?
-Sefilio...czy już zawsze będziemy razem? - spytałam. Na jego twarzy obmalował się strach. Podniósł się i wolnym krokiem szedł w stronę brzegu. Smutnymi oczami spoglądał w wodę. Wyglądał tak jakby za czymś tęsknił i próbował to odzyskać. ­Sefilio - podbiegłam do niego i nim potrząsnęłam. Spojrzał na mnie jak by widział we mnie swe najgorsze wspomnienia. - Sefilio! Co się stało ? Oni po nas nie wrócą, uciekliśmy rozumiesz ? Tego już nie ma! Nie ma granicy, która nas dzieliła ! Już nie musimy ukrywać tego, co nas łączy. Rozumiesz? Uciekliśmy. Tu jesteśmy bezpieczni. - pokręcił głową, odrzucając białe włosy na ramiona.
-Nie, oni nas znajdą. Zobaczysz. Nie chce cię stracić Tivull, ale ja to wiem. Nie pytaj skąd, po prostu wiem. Tak jak słońce wie, kiedy ma zachować się w mroku oceanu - wskazał na morze - Ten świat nas nie chce, ani ten ani żaden inny. Nie wiem, po co się urodziliśmy skoro nikt nas nie chce.
-Jak to nie wiesz...po to by być razem.


Zaśmiał się drwiąco i odrzucił do tyłu głowę, podniósł dłonie do nieba. Wyglądał jak szaleniec, bałam się go jak nigdy. Śmiał się dalej, coraz bardziej złowieszczo. Spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym furią.
-Głupia! Głupia anielica, zakochana w diable!!! Jesteś głupia, zbyt idealizujesz świat! Czy nie rozumiesz, że on jest okrutny? Że nie urodziliśmy się po, to by być razem?! Jak w ogóle mogłaś o czymś takim marzyć? Dopadną nas, zarżną jak dzikie zwierzęta! A jeśli będziesz miała szczęście to przeżyjesz. Chodź ja na twoim miejscu wolałbym umrzeć niż być ich dziwką!
Nie wierzyłam jego słowom, nie wierzyłam że to mój Sefilio. Co się z nim stało? Czyżby był na granicy szaleństwa? Zwariował? Ale dlaczego?! Chciałam go jakoś uspokoić, przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Tylko on by nie uwierzył, miał swoje zdanie. Nie był lalką, którą mogłeś się bawić tak jak ci się podoba. A gdy się znudzi wrzucić na dno szafy i zapomnieć.
-Przestań! Jak w ogóle możesz tak mówić!!  Przestań, słyszysz! Przestań! - zaczęłam w niego bić pięściami, po twarzy płynęły mi łzy. A on, stał i spoglądał na mnie obojętnie. Jak ja go wtedy nienawidziłam, a jak go kochałam. Coś lepkiego i ciepłego spłynęło mi na ręce. Przestałam.
Krew...czerwona jak zachodzące słońce. Ciepła jak jego promyki wślizgujące się do pokoju. Czyja to krew?
Coś złapało mnie od tyłu. Chciałam się wyrwać, ale zobaczyłam coś co sprawiło że cała moc ze mnie uleciała. Na złotym piasku leżał on...wił się jak wąż. Z ust i klatki piersiowej płynęła mu krew. Czy umierał? Nie...śmiał się, znowu tym strasznym śmiechem. - UDAŁO SIĘ!!! SŁYSZYCIE MNIE NIEWIERNE DZIECI? JA TU WRÓCĘ. POWSTANĘ NICZYM FENIKS Z POPIOŁÓW NICOŚCI! A ONA WYDA NA TEN PRZEKLĘTY ŚWIAT DZIECKO! SŁUCHAJCIE MYCH SŁÓW! NIEWIERNE DZIECI! -wrzeszczał do zakapturzonych postaci stojących w kole. Przymknął powieki, a jego ciało zapaliło się wysokim płomieniem. Stos, który uchronił go przed zbeszczeszczaniem. Zostałam sama krzycząc przez łzy jego imię. "ja na twoim miejscu wolałbym umrzeć niż być ich dziwką! "To były jego ostatnie słowa skierowane tylko do mnie, teraz nabrały realnego znaczenia. Ich groźba dotarła do mnie. Zakapturzone postacie rzuciły się na mnie jak wygłodniałe wilki. Jeden po drugim, nie byłam nawet w stanie płakać. Leżałam jak wrak z rozrzuconymi włosami mojej sukni, tej którą dostałam od Sefilia, nie zostało nic. Tylko strzępy rozrzucone dookoła.
Chciałam umrzeć...Nade mną nachylał się mężczyzna o czarnych, krótko ściętych włosach.
-To będzie chwila, której nigdy nie zapomnisz. Spełnię twe marzenia...
-Obyś był przeklęty - syknęłam. -In saecula saeculorum!!!
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły