Historia lubi się jednak powtarzać. Kolejna wiosna przynosząca zamęt w mym sercu. Ponownie...rozstanie. Zaczynając spotykać się żadne z nas nie przypuszczałoby, że pojawi się coś więcej. To miała być niezobowiązująca, zwykła przyjaźń. Pierwsze pocałunki, wspólne święta, jej wiadomości pełne uczucia, tęsknoty, wieczór urodzin, gdy miała powiedzieć mi te magiczne dwa słowa, wspólnie spędzone Walentynki. Wspólne zdjęcia, na które patrze z żywą tęsknotą. Co było, nie wróci.
To ona pozwoliła mi uwierzyć ponownie w miłość. Z czasem pojawiło się rozdrażnienie z jej strony, starałem się, lecz najwyraźniej nie wystarczająco. Więź, która między nami istniała stopniowo ulegać poczęła zanikowi, brakować jej zaczęło dla mnie czasu, swoim zachowaniem powodować zaczęła u mnie zazdrość. Może i nieuzasadnioną, któż to wie. Choć była ze mną, nie widziała dla nas przyszłości. Powtarzała to kilkakrotnie. Przestałem się liczyć, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Rozstaliśmy się, ostatnie dwa miesiące więcej przysporzyły bólu niż radości. To musiało nastąpić. Wielu ludzi, których znam nie widzi powrotu z miłości do przystanku przyjaźń.Obyło się bez kłótni, wyzywania się od najgorszych, obiecaliśmy wspierać się wzajemnie na powrót wracając do etapu przyjaźni. Przynajmniej teraz, gdy wiem, prawie na pewno....że ktoś inny zawładnął jej sercem nie jestem jednak w stanie być blisko niej, już jako przyjaciel. Potrzeba do tego czasu.....ale może kiedyś. To wszystko wprawia mnie w istną nostalgię. Ciężko myśleć w tej sytuacji o czymś innym, jak to mówią..serce, nie sługa....a szkoda.
Yngwie : W sumie mógłbym odpowiedzieć na to pytanie w podobnym stylu, jak w p...
Devon : Powiem tak: nie wszyscy exowie są w stanie się przyjaźnić się ze...
Alpha-Sco : Raz dostałem od płci pięknej porządnie piorunem, a mam upra...