Parę lat temu wrocławskie Karbido zachwyciło polskich i zagranicznych krytyków spektaklem "The Table", podczas którego wykonywało muzykę na spreparowanym, elektroakustycznym stole. Mimo pozytywnych recenzji i wyróżnień zespół czuł jednak, że nie wykorzystał w pełni możliwości dawanych przez instrument. Efektem dalszych poszukiwań jest audioperformance "Table Around Cage", którego prapremiera odbyła się w październiku w bydgoskim, legendarnym już klubie Mózg.
Na warsztat zespół wziął tym razem nie muzykę z szerokiego zakresu - od ludowej z różnych zakątków świata po rocka, tylko twórczość eksperymentatora Johna Cage'a, którego obchodzona była wówczas setna rocznica narodzin. Trzy miesiące później jako druga, i to dwukrotnie, miała możliwość zapoznać się ze spektaklem publiczność znająca Karbido najlepiej - wrocławska.Widok zaraz po wejściu na Scenę na Strychu zaskoczył mnie. Spodziewałem się bowiem zobaczyć znany mi już stolik, tymczasem środek sali, wokół którego, na planie kwadratu, rozstawiono widownię, był pusty. Jak się okazało, pierwsza kompozycja, a raczej - jak informował rozdawany na bramce program - nie kompozycja, tylko proces, polegał na wniesieniu na salę blatu, przykręceniu mu nóg, podłączeniu kilku kabli i nastrojeniu strun. Po trwającym kilka minut publicznym montowaniu instrumentu przyszła pora na wstępne przedstawienie jego możliwości. Każdy z muzyków podchodził do niego tylko na chwilę, by dołożyć swój element audioinstalacji - to oprzeć o niego krzesło, to obciążyć struny, to wprawić blat w delikatne drżenie włączoną elektryczną szczoteczką do zębów. Dopiero po tej prezentacji czterej ubrani na czarno mężczyźni zajęli miejsca przy stole, by gęściej wypełnić dźwiękami koncert, po zakończeniu którego widzowie przechadzali się wśród rozsypanych po podłodze sztućców, orzechów, polskich i zagranicznych monet, zadrukowanych lub zapisanych na różne sposoby kartek - a była to tylko część użytych przez zespół narzędzi.
Muzycy zaczęli od bębnienia palcami w blat. Począwszy od drugiej z czterech części "Music for Amplified Karbido's Table", przez ich ręce przewijały się już jednak różnorakie, coraz bardziej nietypowe przedmioty pełniące funkcję pałeczek, łącznie z ołówkami, którymi rytmicznie pisali i rysowali w "List / Lettera". Pomagali sobie też na inne sposoby, np. unosząc stół albo urządzeniami do odmierzania czasu tj. klepsydrą i stoperami w komórkach. Znaczna część kompozycji nie opierała się bowiem na tradycyjnym zapisie ani nie miała ściśle określonej, powtarzalnej formy. Były to głównie wydarzenia dźwiękowe rozplanowane takimi metodami, jak tworzenie losowej partytury poprzez położenie fragmentarycznie zamalowanej folii na szachownicy. Co więc zostało zaprezentowane tego wieczoru, poprzedniego musiało brzmieć inaczej. Jak wielkie były różnice, mogę tylko zgadywać. Dla nieuważnego słuchacza być może nawet zbyt trudne do wykrycia, skoro dominował pozorny nieporządek. Zajmujący się na co dzień m.in. jazzem i awangardą artyści ułożyli bowiem ten program w hołdzie Johnowi Cage'owi, a do dzieł i myśli współtwórcy współczesnej muzyki odnieśli się - obok wykorzystania "Four" słynnego kompozytora - głównie poprzez poddanie się przypadkowi. Wchodząc na scenę, Karbido nie wiedziało więc jeszcze, co dokładnie zagra, jakie nuty otrzyma - miało tylko ustalone mechanizmy ich losowania i umiejętność improwizacji.
Chociaż obserwowanie już samych wyżej wymienionych zjawisk było ekscytujące, źródło tych wrażeń było szersze. Przede wszystkim grono muzyków nie ograniczało się do tych zajmujących cztery drewniane krzesła w centralnej części sali. Najlepiej widoczne było to podczas "Π Conductor", gdy Michał Litwiniec dyrygował nie tylko swoimi kolegami przy stole, lecz również realizatorami dźwięku. Poza tym utworem ukryta w cieniu część ekipy posiadała stosunkowo dużo swobody i mogła dodawać co nieco od siebie. Widowisko kreowane było też przez takie elementy, jak snop światła padający na środek blatu. Widok ten przywodził na myśl seans spirytystyczny - i ta metafizyka wydawała się tu bardzo na miejscu. Spektakl prowadził bowiem od aktu stworzenia w "(...)", po siłę destrukcji w "Chaos" i powolne, cierpliwe przywracanie porządku w "Fa-Sol-La". Postawienie na losowość nie musi oznaczać rezygnacji z sensu.
W "Table Around Cage" było wyraźnie mniej zabawy, niż w poprzednim programie wykonywanym na stolik. Choć nawiązuje do twórczości artysty urodzonego sto lat przed prapremierą, jest to nawet dzisiaj rzecz przeznaczona dla ludzi poszukujących - awangardowa, wyprzedzająca przeciętnego współczesnego muzyka i prowokująca do innego myślenia o sztuce. Poczułem się zaintrygowany, gdy się dowiedziałem, że Karbido ma jeszcze inne pomysły na swój nietypowy instrument. Cierpliwie czekam, aż je zrealizuje, a tymczasem tym, dla których muzyka nie musi być łatwa, polecam zapoznanie się z hołdem złożonym Johnowi Cage'owi. Warto zobaczyć, bo nie każdy jest w stanie coś takiego pokazać.
Program koncertu:
01. (...)02. Muzeum03. Music for Amplified Karbido's Table04. Four05. Π Conductor06. List / Lettera07. Trzy dźwięki08. Kamertony09. Chaos10. Fa-Sol-La