Kolejna edycja Ino-Rock Festival w Inowrocławiu już za nami. Na scenie zaprezentowały się cztery zespoły: Lebowski, Wolf People, Pain Of Salvation oraz gwiazda wieczoru Brendan Perry. Zorganizowana po raz czwarty, ciesząca się dużym zainteresowaniem impreza, ponownie przyciągnęła sporą publikę, która mogła pobawić się na koncertach zespołów i wykonawców, którzy niekoniecznie są podobni do siebie stylistycznie. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, a działo się naprawdę dużo.
Po sukcesie poprzednich trzech edycji festiwalu, kiedy w Teatrze Letnim w samym centrum Inowrocławia zagrały takie zespoły, jak Riverside, Quidam czy Anathema, organizatorzy po raz kolejny skomponowali niezwykle atrakcyjny i przyciągający skład. Poza tym na ogromną pochwałę zasluguje organizacja imprezy oraz sam jej klimat. Praktycznie brak osób przypadkowych, średnia wieku 35-40 lat. Frekwencja świetna, pogoda dopisała, a sam festiwal miał niezwykle miły i przyjazny charakter. Każda osoba z publiczności doskonale zdawała sobie sprawę, co w tym miejscu robi i na jaki występ przyjechała. Między koncertami, albo czasem i w trakcie, można było spokojnie wyskoczyć na piwo, coś do jedzenia, bez stania w większych kolejkach. To samo tyczy się przenośnych toalet: czysto i bez długich kolejek. No i oczywiście jeden z najważniejszych aspektów - nagłośnienie. Ogromny pozytyw, prawie każdy koncert dobrze nagłośniony, bez większych wpadek. Idealnie było słychać każdy dźwięk, instrument i oczywiście na pierwszym planie wokal, w przypadku zaprezentowanych wykonawców, perfekcyjny.Lebowski, szczeciński zespół założony w 2002 roku, zaprezentował się na scenie, jako pierwszy. Muzykę zespołu można określić jako progresywną, filmową, eksperymentalną i art rock. Dopiero po ośmiu latach istnienia, w 2010 roku, wydali swoją pierwszą płytę, "Cinematic", na której znalazła się, jak sam określił zespół, muzyka do nieistniejącego filmu. Debiut płytowy zdobył wiele pochlebnych recenzji i sprawił, że zarówno w Polsce, jak i na świecie zrobiło się głośno o zespole. "Cinematic" uznawany jest za koncept album, dedykowany wielkim postaciom polskiego kina. Jest spójny, nastrojowy i zawiera wiele ciekawych aranżacji, o czym mogli się przekonać uczestnicy koncertu. Lebowski ma wielu fanów, o czym świadczyć może długa kolejka do muzyków po koncercie, w celu zdobycia autografów na płycie bądź wspólnego zdjęcia.
Kolejnym zespołem, który zaprezentował się na scenie Teatru Letniego, był brytyjski zespół rockowy Wolf People. Formacja rozpoczęła swoją działalność całkiem niedawno, bo w 2006 roku, ale głośno o niej zrobiło się po wydaniu w 2010 roku kompilacji "Tidings", na której znalazło się 15 utworów skomponowanych w latach 2005-2007 przez wokalistę grupy Jacka Sharpa. Sami muzycy podkreślają, że "Tidings" to bardziej zbiór muzycznych pomysłów lidera, niż album z prawdziwego zdarzenia. Jednak szybko i on pojawił się w dorobku grupy, która mogla w końcu zaprezentować pełnię swoich możliwości. W tym samym roku na rynku muzycznym pojawił się album "Steeple", na którym można usłyszeć utwory rockowe z licznymi nawiązaniami do rocka psychodelicznego. Grupa rozpoznawalna i ciepło przyjęta przez publikę w Inowrocławiu. Koncert bardzo dobrze nagłośniony. Wolf People zaczęło swoje show od wolniejszego, hipnotyzującego materiału. Jack Sharp ma świetny, mocny i wyraźny wokal. Koncert porwał kilka pierwszych osób pod barierki, jednak większość publiczności oglądała występ siedząc na ławkach i popijając piwo. Dopiero na sam koniec bardziej zagęściło się pod sceną, ale byli to już zapewne fani Pain Of Salvation, którzy wcześniej woleli zająć sobie dobre miejsce pod sceną.
Pain Of Salvation to formacja niezwykle ciekawa, której muzyka jest mieszanką kilku gatunków, zaczynając od metalu, rocka, gotyku, poprzez pop, blues, disco, funky, na folku i muzyce orientalnej kończąc. Zespół powstał w 1984 roku i ma na swoim koncie sześć albumów stydyjnych i jeden akustyczny. Najbardziej znanymi są: "Remedy Lane", "BE" oraz "Scarsick". 26 września 2011 roku to data premiery ich najnowszego albumu, zatytułowanego "Road Salt Two". Już podczas próby dźwięku, gdy na scenie pojawili się pierwsi muzycy, rozległy się okrzyki i publiczność się ożywiła. Ale trzeba było jeszcze trochę poczekać na pierwszy kawałek. Przerwy techniczne między koncertami trwały około 30 minut. Jednak wszystko szło naprawdę sprawnie i każdy występ zaczynał się punktualnie. Fani zespołu mogli usłyszeć zarówno stary, jak i nowy, niewydany jeszcze materiał grupy. Niektóre kompozycje zaprezentowane podczas koncertu brzmiały całkiem interesująco, jednak w wielu przypadkach było to dla mnie przekombinowane i momentami zbyt chaotyczne. Pain Of Salvation zagrał późnym wieczorem, świetnie oświetlony. Pod sceną mocno się zagęściło i można było zobaczyć, jak wiele osób dotarło na Ino-Rock Festival, zdaje się, właśnie na ten występ. Koncert zaczął się o 20:00. Publiczność wywołała zespół zza kulis mocnymi brawami i skandowaniem. Pain Of Salvation zaczęło od ciekawego intro. Noc, dym i niebiesko-białe światła zwiększały napięcie i podniecenie. Koncert zaczął się ostro, pod sceną zawrzało. Pełen profesjonalizm. Widać było, że muzycy świetnie czują się na scenie. Wokalista ma świetny kontakt z publicznością, zagadywał i żartował pomiędzy utworami. Pain Of Salvation zaprezentował swój ostry, metalowy materiał, ale nie zabrakło spokojniejszych i bardziej nastrojowych momentów. Kolejny bardzo dobrze nagłośniony koncert. Niestety w drugiej połowie zaczęło się robić trochę monotonnie i emo-metalowo. Fani doczekali się oczywiście utwórów na bis, podczas którego wokalista zajął miejsce perkusisty. Ogólnie świetny początek, pod koniec mniej ciekawie i nudno. Zapewne wpływ na moją ocenę miał fakt, że coraz bardziej nie mogłam się doczekać występu gwiazdy - Brendana Perry'ego.
Brendan Perry to brytyjski wokalista, kompozytor i multiinstrumentalista, najbardziej znany ze swojej wieloletniej działalności w grupie Dead Can Dance, która nagrała 9 albumów. "Spiritchaser" z 1996 roku jest ostatnią, wspólnie nagraną przez muzyków DCD płytą. Brendan Perry rozpoczął karierę solową i ma na swoim koncie dwa albumy: "Eye of the hunter" z 1999 roku, wydany jeszcze przez wytwórnię 4AD oraz "Ark" z 2010 roku, wydany już przez Cooking Vinyl Records. Brendan Perry odwedził ponownie w tym roku Polskę, by promować wydany w zeszłym roku krążek "Ark". Tym razem przyjechał do naszego kraju, by zagrać trzy koncerty, w Warszawie, Inowrocławiu oraz Szczecinie. Artysta znany jest już z tego, że jego występy są pełne magii i wdzięku. Razem ze swoim zespołem wykonuje materiał z dwóch solowych albumów, ale także z repertuaru Dead Can Dance i utwory premierowe. Był to już kolejny solowy występ Perry'ego, który miałam okazję oglądać. Usłyszeliśmy głównie materiał z ostatniej płyty. Nie zabrakło przepięknego "Wintersun", "Utopia", hipnotyzującego "The Bogus Man". Ponadto "Song to the siren" i oczywiście "Severance" na bis. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie drobne problemy techniczne. Niestety właśnie podczas najbardziej wyczekiwanego przeze mnie koncertu nagłośnienie było najgorsze. Mimo kilku usterek koncert i tak wypadł niesamowicie, Brendan Perry ma niesamowite warunki wokalne i wciąż jest w świetnej formie. Dzięki oświetleniu i całkowitej pełni księżyca występ był jeszcze bardziej magiczny.
Ino-Rock Festival śmiało mogę polecić każdemu miłośnikowi muzyki alternatywnej, otwartemu na nowe brzmienia. Przekrój zespołów i gatunków muzycznych ogromny i każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Duży plus za organizację i punktualność. Polecam.
http://www.darkplanet.pl/gallery/photo/115098
Teufel : Tak, pierwszy raz widziałam POS na żywo, nie do końca wiedziałam...
Apeiron : Przyjechalem na Ino tylko dla Pain of Salvation. Fajnie,ze nie trzeba bylo gnac na...