Wchłonęły mnie widma opętanych myśli.
Na obłąkanej drodze mgły szlochały skrycie.
Sen rzucił żale w otchłani głębie,
bym swą duszę ułożył w osamotnionej mogile.
W piekielnym borze przekłułem serce mej duszy -
w jej wrzasku zatopiłem swoją twarz skalaną.
Spiłem resztki jej soków dusznych,
wtulając się w jej powłokę szarą.
Na rękach do grobu zanieść ją zapragnąłem.
Na harfie zagrałem jej żalu muzykę...
Jej czarne zmarszczki ziemią zasypałem
i przed jej grobem łzawą krwią się okryłem.
W smutku zacząłem mej duszy żałować.
Usłyszałem dźwięk dzwonu zrodzony w niebie.
Na horyzoncie zawidniała mroku tęcza,
a po niebie szło oceanu drżenie...
Uniosłem swe ręce ku chmurom poszarpanym,
prosząc grom, by mnie złotym mieczem przebił.
Upadłem przed nasypem pochowanej,
wtulając się w śpiew nadchodzącej śmierci.
23.02.2004
Dla Izabeli Tomasik.
kontragekon : Ten koncert jest niestety od paru już dni odwołany :cry: Jaz Coleman cho...