Niewiele już zostało tych dawnych zespołów, które jeszcze się nie odrodziły. Jakoś ta muzyka zostaje w krwiobiegu, a stare metale odnajdują w sobie dużych chłopców i pragną przeżywać swoją drugą młodość. Na pewno powrót Destroyers płytą „Dziewięć Kręgów Zła” należy do tych najbardziej niespodziewanych i najbardziej zagadkowych. Te trzy dekady temu zespół nagrał dwie zupełnie różne od siebie płyty, a i skład mocno się odmłodził. Trudno było prognozować jak to wszystko będzie wyglądało, ale nie ulegało wątpliwości, że gwarantem niezapomnianych atrakcji miał być lider i wokalista Marek Łoza. I jest.
O tym, że jego piejące soprany są prawdziwym ewenementem świata muzyki, każdy kto słyszał „Noc Królowej Żądzy”, dobrze wie. I bardzo szybko możemy się przekonać, że nowy Destroyers idzie właśnie tropem swojej pierwszej, polskojęzycznej płyty. Powracają piękne wspomnienia, pojawia się niezapomniana chuć, nie szatańska wprawdzie, ale zawsze i ogólnie jest bardzo wesoło. Morda cieszy się sama, gdy z głośników sączą się te niebywałe sprośności w niemalże kabaretowej oprawie. Nic tylko przechylić kolejny kielich i ruszać dać upust swoim nieposkromionym żądzom.
Zaczyna się jednak motywem orientalnym, gdyż pierwsza piosenka jest o samurajach. W dalekowschodniej oprawie od razu można się przekonać, że jest tu dużo thrash metalowej mocy i gustownych wokali. Wszystkie utwory nasączone są bardzo dobrym gitarowym graniem i dużą ilością solówek. To nie są tylko mniej lub bardziej śmieszne opowiastki, ale pełnowartościowa muzyka z długimi i bardzo dobrymi fragmentami instrumentalnymi. A wokal, no cóż. Można powiedzieć, że nadaje jej wykwintności i absolutnej wyjątkowości. Koło: „Poprzez mrok i śnieg słychać płacz i jęk...” nie da się przejść obojętnie, a stosunek będzie najczęściej ambiwalentny. Można się złapać za głowę, ale przecież taki tego urok. O to właśnie tutaj chodzi.
Wątki historyczne w sumie stanowią główną tematykę, bo jest numer o epidemii dżumy w średniowiecznej Europie, o rzymskiej kurtyzanie Lukrecji, która wynalazła działającą z opóźnieniem truciznę, o znanej każdemu metalowi hrabinie Bathory, a także długa i rozbudowana, z elementami akustycznymi, tytułowa podróż po dantejskim piekle. Wszystko to są dobre i zwarte numery, szczególnie ten ostatni, ale przecież nie to jest gwoździem programu.
„Chędożenia nie mógł już doczekać się”. I jak tu z miejsca nie pokochać takiego, gnanego prymitywną chucią, bohatera? A jest to nie byle kto, bo sam Tadeusz. Tak, tak Pan Tadeusz. Piosenka ta jest inspirowana „13 Księgą Pana Tadeusza” i jest po prostu rozbrajająca: „Kiedy noc kryje wstyd, czujesz w sobie ten zryw…” To trzeba poczuć na własnej skórze, żeby się przekonać, ale trzeba też koniecznie dodać, że i gitarowo jest to majstersztyk i zagrywki między wierszami, a także część instrumentalno-solówkowa mają tu ogromne znaczenie. To też można jeszcze przyporządkować do wątków historycznych, ale już „Bal” („z tysiącem nagich lal”) to nasza zwykła rzeczywistość. No nie mówcie, że nie obudziliście się nigdy po „całonocnej orgii” z obrzydzeniem do tych wszystkich wyperfumowanych kobiet leżących dookoła, bo nie uwierzę. „Młode dziwki bawią się”, normalna sprawa. Nie wiem czy „cipki smak” zostanie klasyką polskiego show biznesu, ale moim zdaniem jak najbardziej powinien.
Aż się boję pomyśleć, że człowiek im starszy to coraz większe wszeteczeństwa chodzą mu po głowie. Kiedyś byli „Źli”, a teraz są „Jeszcze Gorsi”. Ten utwór to oczywista retrospekcja z tamtego niezapomnianego hymnu zbuntowanej młodzieży przełomu epok. Tak sobie słucham tego, nie wiem który już raz i dziwię się, że w ogóle się zastanawiałem jaki będzie ten zmartwychwstały Destroyers. Przecież oni są dokładnie tacy sami jak byli, „tylko starsi o 30 lat”. No bo niby jacy mieli by być? Można, a nawet trzeba się pośmiać, ale w innej formule to by po prostu nie miało sensu. I to właśnie jest piękne. Więc „bawmy się jakby to był ostatni raz”.
Tracklista:
1. Zemsta Roninów
2. Jeszcze Gorsi
3. Noc Lubieżnych Ciał
4. Czarna Śmierć
5. Wszetecznica
6. Krwawa Hrabina
7. Bal
8. Dziewięć Kręgów Zła
Wydawca: Putrid Cult (2020)
Ocena szkolna: 5