04.43. Znów nie mogę spać. Przeglądam zdjecia dokumentujące mój nudny żywot. Wpadam w błędne koło beznadziejnych myśli. Telewizor tylko śnieży. A cóż mają nadawać. Prime time to to nie jest. Nie wiem czy jest coś bardziej męczącego na tym świecie niz niemożność oddania sie w niewybredne objęcia snu. Dlaczego mnie to spotyka? Może przyczyną jest miałkość mojego życia? Głupia praca, brak motywacji do ukończenia niegdyś wymarzonych studiów, totalna posucha w zyciu osobistym. A przecież jestem taki inteligenty i przystojny! O co chodzi?!
Czasami odnajduje w sobie najdelikatniejsze objawy depresji lecz natychmiast zaprzeczam tym spostrzeżeniom. Jaka depresja? Co to w ogóle jest? Jeszcze niedawno określenie to znajdowało zastosowanie tylko w geografii i naukach pokrewnych. A dziś? Co drugi przegraniec życiowy ma depresje. Pomijając oczywiste przypadki choroby stwierdzić nalezy,że swoista moda na depresje stworzyła wspaniałą wymówke dla nieudolności. Ja w każdym razie jestem zdrowy. Dopuszczenie myśli o chorobie o podłożu psychicznym kłoci sie z moim wyobrażeniem silnego, zdolnego pokonać wszelkie przeciwności losu mężczyzny jakim przecież jestem! Skoro nie depresja to co?? Druga opcja jest chyba jeszcze gorsza.
Lenistwo. Niby sie zgadza. Ale przecież to takie zwyczajne i banalne. Do tego wykluczające jakąkolwiek formę usprawiedliwienia. Wychodzi więc na to, że ta teza również nie jest do zaakceptowania. Cała wina po mojej stronie??!! No bez jaj…
Mam! Eureka! Jedynym, słusznym, niepodlegającym dyskusji wytłumaczeniem może być tylko…mój Geniusz. Wykraczam myslami poza zakres rozumowania tych “wszystkich zwykłych” i płacę za to swoją cenę. Nie zyje złudzeniami celowości podejmowanych działań. Edukacja, praca, kariera – nieistotne. I to nie dlatego, że pieniądze szczęscia nie dają ani z żadnego innego powodu, z którym do twarzy byłoby 15 letniej romantycznej buntowniczce. Cały dowcip; wywołujący nieskończony chichot sił rządzących tym światem; polega na tym, że całe to szczęscie jest bezprzedmiotowe. To nie szczęscie jest celem naszego uganiania sie po tym jakże nudnym i przewidywalnym świecie. Istnieje tylko jeden rodzaj spełnienia. Problem polega na tym, iż jest on tak abstrakcyjny, że praktycznie nierealizowalny:
Niech celem Twojego życia bedzie nieszczęsliwe życie!!! Zrezygnuj ze wszystkiego co w Twoich wyobrażeniach przyniesie Ci szczęscie. Zrezygnuj szczerze. Pewnie na usta cisnie Ci sie pytanie. I co? Wtedy będę szczęsliwy ??? Otóz nie. Wtedy z Twojego słownika zniknie pojęcie szczescia. Nie bedzie tego nieosiągalnego celu. Nie bedzie w ogóle celu. Procesy myślowe w ogóle nie będą dotykały materii ” dążenia” do czegokolwiek. Dlatego, ze każde nasze dązenie gdzieś tam wiąże sie z osiąganiem stanu szczęscia. I spytasz pewnie: I cóż? Co mi da ta świadomość niedążenia, nieosiągania? Jeszcze nie wiesz? Skup sie. Do niczego nie dążysz, niczego nie oczekujesz. Jaki stan Ci to gwarantuje? Otóz odpowiedź jest tak prosta, że pewnie nawet nie przeszła Ci przez myśl. Tylko jedno słowo: SPEŁNIENIE!
Jest godzina 05.21. Czy powinienem pisać o tej porze…