Wydawać by się mogło, ze moda na mathcore powoli przemija. W zasadzie na placu boju jedynymi liczącymi się zespołami pozostały Mastodon oraz The Dillinger Escape Plan. Nie stąd ni zowąd do tego grona dołączył ostatnio Baroness za sprawą "The Red Album".
Po zaznajomieniu się z albumem nie jestem jednak
tak entuzjastycznie nastawiony do Baroness. Formacja prezentuje blend
twórczości Mastodont, Neurosis, Ibis i odrobiny stoner rocka. Jak się
więc nieciężko domyśleć muzycy postanowili połączyć rockową prostotę z
nieco bardziej wyrafinowanym, dającym do myślenia graniem. Może i
zamiar był dobry, ale jednak wykonanie pozostawia trochę do życzenia.
Przede wszystkim materiał jest dość niespójny, gdyż kontrast
stylistyczny jest zbyt widoczny. Niestety efekt jest taki, że temu
wydawnictwu brakuje wyrazistości, pomimo że poziom instrumentalny jest
nienaganny."The Red Album" miałby szansę być naprawdę dobrym wydawnictwem, gdyby formacja zdecydowanie bardziej określiła swój styl, a kompozycje były bardziej skrystalizowane. Tymczasem dostaliśmy twór intrygujący, ale źle wykonany. Tym razem płyta jednym uchem wpadła, a drugim wypadła. Powrotu do niej nie będzie, ale formacja dość obiecująca.
Tracklista:
01. Rays On Pinion
02. The Birthing
03. Isak
04. Wailing Wintery Wind
05. Cockroach En Fleur
06. Wanderlust
07. Aleph
08. Teeth Of A Cogwheel
09. O'Appalachia
10. Grad
11. Hidden Track
Wydawca: Relapse Records (2007)