Powoli zaczynam zapełniać kolejną białą plamę na utrwalonej w mojej głowie metalowej mapie naszego kontynentu. Tym razem są to jego północne rejony, a konkretnie terytorium Estonii. Pierwszą chorągiewką będzie Loits. Już sama oprawa graficzna „Must Album” sugeruje, że Loits to twór niestandardowy, który może nie zasłużył jeszcze na miano prekursora, ale wydaje się być na dobrej drodze ku temu. Zespół do sesji wystroił się nie w jakieś mazgaje na twarze i ćwiekowane skóry, ale w eleganckie stroje z epoki międzywojennej. Za tło służy im iście sielankowa sceneria w postaci pól, lasów i łąk zapewne rodzimej Estonii oraz budynki użyteczności publicznej z tej samej epoki co stroje. Fajnie to wygląda.
Muzycznie też jest naprawdę dobrze, a nawet lepiej. Sporo norweskich, blackowych riffów, które są trochę w stylu środkowego okresu Satyricon, ale z większym rock’n’rollowym ładunkiem („Eikahetse Midagi”), przeplatanych bardziej melancholijnym, klimatycznym rockowym graniem, które kojarzy się trochę z Katatonią („Veealune Valss”, „Kiri Kaevikust”). Dodatkowo Estończycy wykorzystują dęciaki, delikatnie klawisze, a nawet akordeon. Instrumenty te dodają całości trochę podniosłości. Loits nie stronią też od patentów charakterystycznych dla przedstawicieli tzw. folk metalu pokroju Sear Bliss („Soomusronglase Silmis”). Ogromną siłę tego materiału stanowią świetne melodie o których skomponowanie podejrzewałbym szybciej jakichś Słowian niż Estończyków. W połączeniu z melodyką ojczystego języka Loits (nie jestem poliglotą, ale teksty są chyba w tym języku wyśpiewane) tworzy to wyjątkowo spójną całość.
Fajnie też brzmią wokale. Loits bardzo oszczędnie wykorzystuje agresywne partie wokalne. Zdecydowanie więcej tu klimatycznych, gotyckich śpiewów czy wokaliz w stylu gardłowego Rammstein („Peegli Ees”) niż blackowych jęków czy skrzeków.
Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z twórczością tego zespołu to zdecydowanie polecam. „Must Album” to wybuchowa mieszanka gatunków podana w bardzo przemyślany, stonowany sposób, który trafia do mnie bardziej niż nasty napierdalający byle tylko zespół metalowy.
Ocena: 9/10
Tracklista:
01. Emaraud
02. Soomusronglase Silmis
03. Suudelda Neidu
04. Kiri Kaevikust
05. Eikahetse Midagi
06. Veealune Valss
07. Peegli Ees
08. Surmarestoran
09. Öölaul
Wydawca: Nailboard Records (2007)