Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Alarum - Eventuality

Oto przed nami jawi się kolejna gwiazda ze stajni Willowtip. Prosto z krainy kangurów Alarum przypomina się słuchaczom swoim drugim krążkiem - "Eventuality". Pierwsza płyta "Fluid Motion" wydana w 1999 roku przeszła bez echa i poszła w zapomnienie. Ale jako, że coraz więcej zespołów stara się grać techniczny death metal, to Alarum trafił w swój czas. Co więcej - bardzo niewiele jest zespołów, które rzeczywiście potrafią uprawiać ten gatunek muzyczny, którego niedoścignionymi wzorcami są Cynic, Atheist i Death.
Tutaj też leży siła Alarum, jako że muzycy tego zespołu są obecnie jednymi z najlepszych instrumentalistów na scenie metalowej. Technicznie formacja w niczym nie ustępuje ani Cynic ani Atheist, bo do tych zespołów muzyce Alarum jest najbliżej. Mamy fantastyczne solówki, cięte, bardzo szybkie i nieustannie zmieniające się riffy, jest mnóstwo jazzowych partii, sporo motywów hawajskich, gdzie słuchacz odpływa w krainę delikatności. Zespół nie boi się korzystać z eksperymentów z wykorzystaniem syntezatora gitarowego czy cybernetycznych wokaliz. Od razu nasuwają się skojarzenia z Pestilence z czasów "Spheres". Sekcja jest wszechobecna i szaleje atakując słuchacza raz po raz jakimiś ultratechnicznymi zagrywkami. Nie mam więc żadnych wątpliwości, że jest to obecnie jeden z najlepszych technicznie zespołów, nie tylko death metalowych.

Podstawowa jednak różnicą pomiędzy Alarum a Atheist czy Cynic jest to, że Australijczycy nie potrafią pisać ciekawych, wciągających utworów. Utwory z "Eventuality" są o wiele krótsze niż te z "Fluid Motion" i niestety mniej rozbudowane. Utwory w dużej mierze są do siebie podobne i mało który posiada jakikolwiek wyróżnik. Zespół w żaden sposób nie potrafi budować napięcia, nadąć utworom życia i duszy. Kawałki przypominają luźne, zdefragmentowane pomysły muzyków, niestanowiące spójnej całości. Czarę goryczy przepełniają naprawdę kiepskie wokale Palfreymana, który usilnie stara się growlować, a wychodzi z tego stękanie na pograniczu thrashu. Płyta posiada także płytkie brzmienie, co osłabia moc utworów, ale każdy instrument jest słyszany bardzo dobrze.

Ci, którzy poszukują dobrego technicznego grania, mogą śmiało inwestować w ten album. Jednakże Ci, którzy spodziewają się drugiego Atheist czy Cynic, mogą poczuć zawiedzeni, gdyż pisanie utworów nie jest mocną stroną zespołu. Niestety, trzeba też zaznaczyć, że Alarum jest bardzo wtórne, gdyż nie usłyszymy na "Eventuality" czegoś, czego nie znamy z klasyków gatunku. Na pewno jest to album, którego warto posłuchać, ale nie jest to krążek, który spowoduje u nas wzrost adrenaliny.

Wydawca: Willowtip Records (2004)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły