Wysłany: 2009-10-28 08:57
Czytam sobie to co piszecie i się zastanawiam...
Zastanawiam się nad czymś zupełnie innym...wiara to "opoka", punkt odniesienia, równie dobrze może być nim nauka. Rozpatrzmy pytanie "co dalej". Niby proste pytanie ale jakże determinujące chęć naszego poznania i kwestionujące istnienie Boga. Załóżmy, że wiemy co jest za drzwiami naszego domu...to jest przecież oczywiste...dalej co jest za horyzontem...dalej za atmosferą...dalej za księżycem itd itd. Dojdziemy do punktu, w którym nie będziemy już znali odpowiedzi. Tam moim zdaniem rozciąga się wiara...czyli punkt oparcia coś jakby kodeks, który podpiera nasze zaznaczam względne pojmowanie rzeczywistości. Zwyczajnie ktoś kiedyś powiedział, że czarne jest czarne a białe jest białe...bez tego stwierdzenia cała nasza kultura jest zawieszona w próżni. Reszta to już interpretacja dokonana przez człowieka. A że człowiek ma naturę dostosowywania wszystkiego do aktualnych potrzeb więc otaczająca nas rzeczywistość, moralność, zachowania ewoluowały. W ten sposób moim zdaniem można wytłumaczyć wiele różnych zjawisk na przestrzeni rozwoju całej ludzkości i tych dobrych i tych złych. Zwyczajnie potrzebny jest nam punkt odniesienia, a że może to być ukryte pod stwierdzeniem "wiara", które przekształciły się w religie i cały ten bałagan zwany kościołem bez względu na wyznanie. W takim pojęciu "wiara" to nic innego jak nasz strach, nasza niepewność, brak dostarczającej wiedzy opartej na naszych zmysłach i pojmowaniu.
Tyle ode mnie...proszę mnie teraz zbesztać :D
Wysłany: 2009-10-28 09:55
[quote:867705dc64="astarot"]
Czytam sobie to co piszecie i się zastanawiam...
Zastanawiam się nad czymś zupełnie innym...wiara to "opoka", punkt odniesienia, równie dobrze może być nim nauka. Rozpatrzmy pytanie "co dalej". Niby proste pytanie ale jakże determinujące chęć naszego poznania i kwestionujące istnienie Boga. Załóżmy, że wiemy co jest za drzwiami naszego domu...to jest przecież oczywiste...dalej co jest za horyzontem...dalej za atmosferą...dalej za księżycem itd itd. Dojdziemy do punktu, w którym nie będziemy już znali odpowiedzi. Tam moim zdaniem rozciąga się wiara...czyli punkt oparcia coś jakby kodeks, który podpiera nasze zaznaczam względne pojmowanie rzeczywistości. Zwyczajnie ktoś kiedyś powiedział, że czarne jest czarne a białe jest białe...bez tego stwierdzenia cała nasza kultura jest zawieszona w próżni. Reszta to już interpretacja dokonana przez człowieka. A że człowiek ma naturę dostosowywania wszystkiego do aktualnych potrzeb więc otaczająca nas rzeczywistość, moralność, zachowania ewoluowały. W ten sposób moim zdaniem można wytłumaczyć wiele różnych zjawisk na przestrzeni rozwoju całej ludzkości i tych dobrych i tych złych. Zwyczajnie potrzebny jest nam punkt odniesienia, a że może to być ukryte pod stwierdzeniem "wiara", które przekształciły się w religie i cały ten bałagan zwany kościołem bez względu na wyznanie. W takim pojęciu "wiara" to nic innego jak nasz strach, nasza niepewność, brak dostarczającej wiedzy opartej na naszych zmysłach i pojmowaniu.
Tyle ode mnie...proszę mnie teraz zbesztać :D[/quote:867705dc64]
Myślę, że nie do końca czytałeś to co piszemy :D Czuję się z lekka, jakbym słuchał Dawkinsa :wink:
Nauka nie zastąpi wiary, lepsze chyba jest stwierdzenie wiara w naukę, gdzie nauka staje się "bogiem". Nie ma pewności, że nauka precyzyjnie określa rzeczywistość, z drugiej strony niewiele wnosi do moralności. Ta zmienna, o której pisałeś to wg mnie mentalność nie moralność. Zasady moralne wyznaczające człowieczeństwo powinny być stałe, gdyż determinują to, że nazywamy siebie ludźmi. Dowód?? Porównaj sobie główne wartości (cnoty) w chrześcijaństwie i buddyzmie (aczkolwiek buddyzm traktowany jest bardziej jak system filozoficzny). Obie religie rozwijały się w kręgu różnych kultur, ale z grubsza można powiedzieć, że wnioski są podobne.
Wiara w naukę, to wiara w materializm, zawierająca w sobie jednak sporo mistycyzmu, o czym wspomniałeś. Postęp naukowy dokonywał się niezależnie od wiary w Boga/bogów, obie te rzeczy mogą istnieć na jednej płaszczyźnie. Ewentualnymi niebezpieczeństwami, w relacji religia-nauka to fanatyzm w jedną bądź drugą stronę, pociągający za sobą złamanie zasad moralnych. Oczywiście może istnieć jedno bez drugiego, można skoncentrować się tylko na metafizyce, bądź fizyce, ale te rzeczy wydaja mi się ze sobą zbyt mocno związane. Zauważył to już Einstein: "Die Naturwissenschaft ohne Religion ist lahm, die Religion ohne Naturwissenschaft ist blind."
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2009-10-28 10:03
[quote:c34bba5cfe="Pan"]
astarot - dlaczego jest "oczywiste" co mamy za drzwiami domu? Wychodziliśmy przez te drzwi tysiące razy, za każdym razem było to samo, w przybliżeniu, przewidujemy, że nic się nie zmieni. Czujemy pewność, ale nie mamy dowodu. Dowód mówiłby albo o koniecznej stałości świata (a dowód taki z wewnątrz świata jest niemożliwy, jak wiele dowodów), albo o przyszłości.
Jedyne zatem co mamy, to przekonanie, podbudowane tysiącami potwierdzeń. (Wyjdź z domu i pytaj ludzi, czy mówią w suahili, czy jeśli 20, 120, więcej jeszcze, ludzi odpowie, że tego języka nie znają, uznasz, że NIKT nim nie mówi? Nie uznasz. Powiesz, że JESZCZE nie trafiłeś na pierwszą, która go zna.) Nie mamy podstaw wątpić, nie mamy jednak i potwierdzenia naszych przekonań, że wiemy co jest za drzwiami.[/quote:c34bba5cfe]
Nie myślę tu o empirycznym doświadczaniu rzeczywistości za każdym razem lecz o połączeniu tego doświadczenia z ogólnopojętą wiedzą jaką dysponujemy. Zatem nie muszę dowodzić i poznawać już odgadniętej przestrzeni, w której poziom zmian można uznać za nieporównywalnie mały. W związku z tym przyjmuje w toku myślenia jakiś constans obarczony granicą błędu różnych możliwych zajść i zmian, które jednak nie zmieniają już wyuczonego obrazu.
[quote:c34bba5cfe="Pan"]Gdy chodzi o Boga, tak samo można być przekonanym. Niejeden za wiarę umarł, miał zatem pewność nie mając dowodu.
Piszesz, że wiedza oparta na zmysłach to wiedza. Śniłeś kiedyś? Czytałeś Lema? Widziałeś Matriksa? Doświadczyłeś halucynacji pod wpływem środków odurzających? Nic?
We śnie myślimy, że widzimy. Lem pisze o skrzyniach Corcorana. Matrix to film o oszukiwaniu zmysłów.
Bardzo łatwo pokazać, że zmysłom się WIERZY. A zawierzenie im jest owocem tej samej niepewności i poszukiwania punktu oparcia. Założenie realizmu, że świat jest niezmienny, to owoc tej samej niepewności i strachu, że może być dla nas nieprzewidywalny.[/quote:c34bba5cfe]
Nasze sny są oparte na naszych przeżyciach i doświadczeniach...są projekcją naszej jaźni popartej inteligencją i wyobraźnią zatem rozwijają się po za granice naszego empirycznego doświadczenia. Są jakby rozwinięciem świata realnego, a nieciągłość i iluzoryczność tych wizji można wytłumaczyć wyobraźnią i pragnieniami. A że wierzyć musimy w niezmienność pewnych elementów rzeczywistości to wręcz oczywiste bo jesteśmy względni do bólu. Zastanawiające jest jakie by było nasze rozumowanie gdyby nie było takiego realistycznego a właściwie relatywnego pojmowania.
[quote:c34bba5cfe="Pan"]Wiedzy jest MAŁO. Dużo, stosunkowo, jest wiary w modele. Tworzy się modele rzeczywistości, nie odrzuca się ich, póki pasują.
Model Boga odrzucony nie zostanie jeszcze jakiś czas (tzn nie zostanie z przyczyn naukowych, kompleksy każdemu mieć wolno), bo Bóg stoi ponad światem fizycznym i kształt świata fizycznego nie mówi nam nic prawie o istnieniu Boga.
Słusznie więc piszesz, że nauka to tylko punkt odniesienia.[/quote:c34bba5cfe]
Masz racje wiedzy jest mało wręcz jest znikomą częścią otaczającej nas przestrzeni i do tego nie jest bezwzględna jak Bóg...tu dochodzimy do pojęcia dogmatu o istnieniu Boga. Zapytam...zapytam czy można równoważyć słowo "bóg" i słowo "wiara". Moim zdaniem Bóg jest punktem zwrotnym, bazą, od której się odbiliśmy tłumacząc sobie wiele nawet prozaicznych rzeczy w wyniku zagmatwanego toku myślowego czyli relatywizm rzeczywistości, w której egzystujemy, a wiara może być strachem przed naszą niewiedzą i ograniczeniami w zdolności pojmowania.
[quote:c34bba5cfe="Pan"]Błędem jest przypisywanie wiary jedynie religiom, przemycanie wiary w zmysły czy stałość świata, a potem budowanie nauki i nazywanie jej owoców wiedzą. Taki przemyt jest tchórzliwy bardziej niż wiara otwarta. Nie jest? :)[/quote:c34bba5cfe]
Nie powiedziałem, że wiara równa się religia...lecz wiara przekształciła lub przekształca się w religie. A kto powiedział, że człowiek nie jest tchórzliwy!! W głębi każdego z nas jest pierwotny lęk, wystarczy tylko skruszyć światopogląd, zakwestionować wartości a boimy się, często ze zwięrzęcym instynktem atakujemy.
Wysłany: 2009-10-29 07:42
Pan popatrz uważnie.
Woland napisał:Moralność wierzącego jest stała, dobro i zło są nazwane po imieniu, a ich gwarantem jest byt nadrzędny - Bóg.Jak widzisz ateizm bardzo wiąże się z moralnością.
Ja zadałam mu pytanie : Gdzie tutaj masz wyjaśnione,że ateizm wiąże się z moralnością?
Nie wiem jak ty,ale ja widzę tutaj ewidentny błąd w wypowiedzi,na który chciałam dostać od Wolanda wyjaśnienie. Jeśli cię za bardzo oślepiłam,to załóż okulary,bo ci mnóstwo rzeczy tutaj umyka,a potem masz pretensje do innych.
Woland,dalej nie wiesz jak mogłeś udowodnić niedokładne przeczytanie Nowego Testamentu? Ty taki oczytany w tym temacie? No popatrz ,ciebie również stać tylko na zarzuty typu: nie czytasz,nie masz wiedzy,nie umiesz wyciągać wniosków itd.
Bawcie się dobrze obaj.Najlepiej idźcie razem na obiad i podyskutujcie nad tym, dlaczego ten schabowy na talerzu jest nieczysty.
Wiara... Wysłany: 2009-10-29 08:46
Ja i moich trzech sąsiadów mieszkamy po jednej stronie rzeki - bez mostu. Po drugiej stronie, bardzo daleko, na granicy widzialności jest dom (załóżmy dla prostoty rozważań, że nie ma jeszcze przyrządów typu lornetka). Sytuacja jest taka, że:
1.Ja wierzę, że w tym domu mieszka jakiś człowiek.
2. Sąsiad pierwszy twierdzi, że na pewno nikt tam nie mieszka.
3. Sąsiad drugi mówi, że być może mieszka, być może nie. Jak by się przepłynęło, to by się zobaczyło.
4. Sąsiad trzeci mówi, że raz mieszka, raz nie. Jest dom, to po coś jest...
Wystąpili, w kolejności pojawień:
wierzący-ateista-agnostyk-gnostyk
:D
Czy, jak bardzo i komu jest potrzebna wiara?
Jednemu wiara, drugiemu dom, trzeciemu kontakt z tym co w nim mieszka itd.itp.
Do not quote - think for yourself
Wysłany: 2009-10-29 11:36
[quote:d0550ac75b="Pan"]Jak chrześcijan wiedza o Bogu? :)
Ogólne pojęcie to czyje pojęcie? Wypadkowa wrażeń ludzi, którzy nigdy nawet się nie zastanowili?[/quote:d0550ac75b]
Bo nie mogą inaczej rozumować w obrębie świadomości jaką sobie stworzyli...względność otaczającego nas świata i cała wiedza zbudowana na takim pojmowaniu rzeczywistości.
[quote:d0550ac75b="Pan"]Błąd.
Błąd w rozumowaniu. ZAKŁADASZ, że świat wygląda tak, jak go sobie wyobrażasz, w tym świecie sny są takie, jak wyżej opisujesz, a dowodzić to ma tezy, że świat jest taki, jak go sobie wyobrażasz. :) Jeśli coś masz w założeniu absurdem jest to udowadniać. :)
Jeśli w tej chwili śnisz, jeśli nigdy w życiu nie poznałeś rzeczywistości, sny są tym, czym są, a nie żadnym echem rzeczywistości.
Tak długo zaś, jak bez trudu mogę podać alternatywę, nie masz pewności i kierujesz się wiarą. :)[/quote:d0550ac75b]
A czym jest rzeczywistość...absurdem w jakim żyjemy i jednocześnie najszczerszą prawdą. Zawsze można zaprzeczyć prawdzie i podać inną będącą "odbiciem lustrzanym" ale poruszamy się w pewnej konwencji, która zmusza nas do przyjmowania jakże względnego otoczenia jako doświadczenie i rzeczywistość, którą uznajemy za bezwzględną. A w snach potrafimy zaprzeczyć tej konwencji jednak nadal poruszamy się w jej obrębie bo "nie logiczne" jednak może być "logiczne" zależnie od przyjętego odniesienia.
[quote:d0550ac75b="Pan"]
Wszędzie wiara.[/quote:d0550ac75b]
Obawiam się, że cały czas dowodziliśmy tego samego inaczej rozumując i argumentując. Istotą naszego pojmowania rzeczywistości jest właśnie "wiara"...lub inaczej mówiąc relatywizm, względność. Zwyczajnie nasze rozumowanie oparte jest na jakimś ustalonym "dogmacie" a wszystko co jest zbudowane na wierzę w tę ustaloną "prawdę" to nasza rzeczywistość i zdolność logicznego myślenia, reagowania itd.
[quote:d0550ac75b="Pan"]A nazwanie w myśl jedynie językowego zwyczaju "wierzącym" tylko pierwszego nic nie wnosi. :)[/quote:d0550ac75b]
I słusznie. Trzeba rozgraniczyć pojęcie "wiary" w stricte utartym rozumieniu i przypisaniu jej do religii. Ale może się zdarzyć, że zespół prawd (praw)stanowiących podstawę wiary przerodzi się w religię. W tym momencie moim zdaniem trzeba by postawić pytanie jaka jest zależność między wiarą pojmowaną w kontekście czystego toku myślowego opartego na jakimś punkcie bazowym a religią.
Reasumując doszliśmy do stwierdzenia, że wszyscy jesteśmy "wierzący" i wcale nie oznacza to słowa religijni, i że "wiara" jest podstawą naszej egzystencji.
Wysłany: 2009-10-29 17:52
Panie obrońco uciśnionych.Twoja kultura wypowiedzi mnie powaliła.Wręcz rozbroiła na drobne.
Proszę o odpowiedź na konkretne zdanie w poście na forum.Post był na temat.Dotyczył wiary i niewiary.Nie muszę do tego używać priva.Co ciekawe,gdyby Woland nie krakał tak jak sobie życzysz,to pewnikiem byś na niego naskoczył.
Tak jak myślałam,wiedza biblijna marniutka,oj marniutka...
Wysłany: 2009-10-29 18:16
Do Pana
Wiele Twoich wypowiedzi dotyczy moralności, wręcz twierdzisz, że bez Boga nie ma moralności.
Mam do Ciebie pytanie ; jak się ustosunkowujesz do moralności Boga przedstawionej w Starym Testamencie, szczególnie do namawiania do; cudzołóstwa, rzezi , kradzieży, pokazywanie własnego ego kosztem innych narodów i nawet życia na ziemi , w przypadku potopu.Tym bardziej, że działania te były w niewielkim stopniu wychowawcze.
Stwierdzenie- wszędzie widzisz wiarę, nawet tam , gdzie jest to bzdurą np wierzę w twierdzenie Pitagorasa. Ja nie wierzę, że rzeczywistość jest za drzwiami, ja to wiem.Mylisz pojęcie dogmatu z prawdami udowodnionymi w sposób empiryczny czy wywody naukawe .
Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy
Wysłany: 2009-10-29 18:42
[quote:87653b1a19="black_gothic"]Mylisz pojęcie dogmatu z prawdami udowodnionymi w sposób empiryczny czy wywody naukawe.[/quote:87653b1a19]
Hm... Ja myślę, że przy pomocy filozofii wszystko da się sprowadzić do kwestii wiary. Dlatego, ze zawsze będzie dało się wymyślić coś (nawet horrendalne bzdury), czego nie będzie dało się jednoznacznie potwierdzić czy obalić jak np. teoria, że żyjemy w matrixie. W czasach przed powstaniem filozofii czy w ogóle abstrakcyjnego myślenia i wszelkich wierzeń naturalne było, że przyjmowało się wszystkim jakim jest. Kwestią wiary wszystko uczynił człowiek i ciężko teraz się z tego wyplątać. Ale wiem co masz na myśli black_gothic i ogólnie mówiąc się z tym zgadzam. :)
"The fear is not the fate I seek. My destiny will build upon, the mighty turbulence beyond. If I fall I will rise again"
Wysłany: 2009-10-29 21:19
[quote:104886bf1a="Pan"]"wszystko"? Sprzeczność [/quote:104886bf1a]
Mniejsza o większą, grunt żeby było wiadomo o co chodzi, a nie czepiać się.
[quote:104886bf1a="Pan"]W czasach przed powstaniem myśli nic się nie "przyjmowało". Brak wyboru to nie to samo, co decyzja.[/quote:104886bf1a]
Ok, przyjmowanie sugeruje jakiś poziom świadomości. Jednak poziom świadomości sam w sobie nie wpływa na naturę świata.
[quote:104886bf1a="Pan"]To ROZUM dał podstawy wątpienia w prawdziwość. Człowiek, który nie rozumie, że można (da się) zwątpić w prawdziwość pierwszych danych, jakie otrzymuje, empirycznych, nie użył jeszcze rozumu. To, jak słusznie zauważasz, zatrzymanie się w dość pierwotnym stadium.[/quote:104886bf1a]
Tak, ale sam kiedyś trafnie zauważyłeś, że filozofia nie tłumaczy niczego wprost, a jedynie daje możliwości wytłumaczenia. I to jej powstanie - w głowach ludzi - stało się przyczyną możliwości postrzegania wszystkiego przez pryzmat wiary w konkretną formę świata (czy wszechświata, ogólnie wszystkiego). I tu powiedziałbym, że filozofia dała ostatecznie ludzkości więcej kolejnych pytań niż odpowiedzi na te, z których się wywodzi.
"The fear is not the fate I seek. My destiny will build upon, the mighty turbulence beyond. If I fall I will rise again"
Wysłany: 2009-10-29 21:21
[quote:fb6f9fd9c8="Gabriela"]
Proszę o odpowiedź na konkretne zdanie w poście na forum.Post był na temat.Dotyczył wiary i niewiary.Nie muszę do tego używać priva.Co ciekawe,gdyby Woland nie krakał tak jak sobie życzysz,to pewnikiem byś na niego naskoczył.
Tak jak myślałam,wiedza biblijna marniutka,oj marniutka...[/quote:fb6f9fd9c8]
Gabrielo, nadal nie wiesz gdzie tkwi twój błąd. To, że mam z Panem podobne poglądy na niektóre tematy, nie oznacza że tańczę jak mi ktoś zagra. Dla twojej skromnej wiadomości Pan niejednokrotnie krytykował co poniektóre moje wypowiedzi, ale ja w przeciwieństwie do ciebie mam otwarty umysł i potrafię wyciągać wnioski :wink:
Nigdy nie uważałem się za autorytet w dziedzinie znajomości Biblii, ale potrafię ją czytać chyba na tyle dobrze, by nie brać najprostszej metafory dosłownie. Myślę, że w tym topiku jest wystarczająco dużo wyjaśnień na ten temat.
[quote:fb6f9fd9c8="black_gothic"]
Mylisz pojęcie dogmatu z prawdami udowodnionymi w sposób empiryczny czy wywody naukawe .[/quote:fb6f9fd9c8]
Nauka niejednokrotnie udowodniła, że nie jest ostateczną wyrocznią. Traktując wywody naukowe jako dogmaty, wpadasz w podobny schemat jak ludzie używający słowa "bóg" do określenia rzeczy z tym słowem niezwiązanych. Ale o tym też była mowa wcześniej.
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2009-10-29 22:19
[quote:15ad23b1d0="Pan"]Pryzmat wiary to więcej niż biologiczny przymus ufania zmysłom. To postęp.[/quote:15ad23b1d0]
Całe szczęście, bo zmysły bywają omylne i mają tylko swój pewien zakres poznawczy. Chcę tylko zaznaczyć, że nie należy popadać ze skrajności w skrajność, nie ufać nadmiernie ani zmysłom ani wierze a starać się to wypośrodkować. :)
[quote:15ad23b1d0="Pan"]Zgadzam się, że powstały pytania, ale i są odpowiedzi. To, co było przed pytaniami, nie było odpowiedziami. :)[/quote:15ad23b1d0]
Teoretycznie rzecz biorąc odpowiedzi daje nauka. Filozofia daje MOŻLIWOŚCI odpowiedzi, które na dobrą sprawę mogą być prawdziwe, mogą być częściowo prawdziwe, a mogą okazać się nic nie warte. Ale to zweryfikuje (lub nie) czas. Nie mam tu na celu podważać zasadności dociekliwości filozofii, a zwrócić uwagę na to jedynie, że w filozofii niczego nie powinno brać się za pewnik, zawsze należy zachować rozwagę i umiar. Tak samo jak i w empiryzmie. :)
"The fear is not the fate I seek. My destiny will build upon, the mighty turbulence beyond. If I fall I will rise again"
Wysłany: 2009-10-30 06:14
Panie, czy mi się wydaje? czy sam sobie odpowiediałeś, że Bóg Starotestamentowy jest zacofany !!!
Za to nie ma zacofanej matematyki , 2 + 2= 4 tak samo w czasach dawnych jak i teraz.
Nie ustosunkowałeś się do moralności Boga ?Są czyny , moża je oceniać. Określenie zacofane nie jest oceną moralna.Nie chcę oceny filozofa tylko wierzącego człowieka jakim jesteś. To właśnie Stary Testament odrzucił mnie od religi, bo jesli taki jest ich Bóg to jacy są jego wyznawcy?
Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy
Redukcjonizm w praktyce Wysłany: 2009-10-30 08:48
[quote:798aa69be2="Pan"]
Bóg w ST jest taki, jaki ...[/quote:798aa69be2]
Charakterystyczne jest, że cały czas dyskusja ta kręci się wokół tak niepewnego, bo będącego w znacznej mierze kompilacją mitów i wierzeń pochodzących z innych, wcześniejszych kultur źródła, jak Stary Testament i zawartej w nim wizji siwobrodego Pana na chmurce - jakby nie było innych wyobrażeń, mitologii, systemów. Krótki rzut oka choćby na samo pojęcie Potopu http://pl.wikipedia.org/wiki/Potop
udowadnia jak wiele w ST jest importu (Sumer, Indie, Babilon, Egipt etc.)
Np. niezwykle interesujący i bogaty system hinduistyczny - i inne - w ogóle nie stanowi punktu odniesienia w Waszych rozważaniach. Klapki na oczach, czy ... instynkt stadny?
A może ... jest jeszcze jakiś inny świat?
Geneza pojęcia Absolutu jest znacznie wcześniejsza i bardziej złożona, niż ta zawarta w ST :!:
Do not quote - think for yourself
Re: Redukcjonizm w praktyce Wysłany: 2009-10-30 09:09
[quote:bb39a15f33="Pan"]
A "wcześniejsze" nie znaczy lepsze. U źródeł są bakterie, wcześniej - aminokwasy i zupa chemiczna. Jak ktoś nie ma do czego dążyć, to może szukać tam. ALE.[/quote:bb39a15f33]
Projekcje i sugestie nie zastąpią wolnego od uwarunkowań dociekania prawdy. Oczywiście można tu zacząć dyskusję typu o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad Bożego Narodzenia, ergo jednej religii nad inną - według uznania.
Ja zwracam uwagę na klapki, a co do wyboru - niech będzie indywidualny. Tj. każdemu taka zupa, jaką sobie upodobał.
A po śmierci i tak wszystko będzie jasne - bez odwołań do aminokwasów i innych, "uczonych" wtrętów :P
Do not quote - think for yourself
Wysłany: 2009-10-30 10:54
Woland.Uciekasz się do obelg,zamiast odpowiedzieć mi na zadane pytanie odnośnie twojego postu.Być może nie rozumiem tego co tam napisałeś i dlatego cię pytam o wyjaśnienie.Widocznie nie umiesz odpowiedzieć,a to onacza,iż sam popełniłeś błąd.
Oj.Wiedza malutka...
A no tak panie religia się rowinęła...tylko która? Bo ST to księga trzech religii.
Wysłany: 2009-10-30 11:03
Wszystko jest wyjaśnione w topiku, czytaj dokładnie i się ode mnie odczep, a kysz :wink:
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2009-10-30 11:10
[quote:510c227207="Woland"]Wszystko jest wyjaśnione w topiku, czytaj dokładnie i się ode mnie odczep, a kysz :wink:[/quote:510c227207]
A jednak...bawcie się dobrze z kolegą przy schabowszczaku. :lol:
Wysłany: 2009-10-30 12:57
Tego chciałam od Ciebie, wyrażenie własnego zdania- to do Pana. Zgadzam się z Tobą Luppie.
Za dużo jest w dziejach ludzi różnych bogów, aby patrzeć jak pojawi się nowy Bóg dostosowany do obecnych czasów; posługujący się komputerem. dzwoniący do apostołów z komórki.
.
Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy
Re: Redukcjonizm w praktyce Wysłany: 2009-10-30 13:28
[quote:a903b09de4="Lupp"]
[quote:a903b09de4="Pan"]
A "wcześniejsze" nie znaczy lepsze. U źródeł są bakterie, wcześniej - aminokwasy i zupa chemiczna. Jak ktoś nie ma do czego dążyć, to może szukać tam. ALE.[/quote:a903b09de4]
Projekcje i sugestie nie zastąpią wolnego od uwarunkowań dociekania prawdy. Oczywiście można tu zacząć dyskusję typu o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad Bożego Narodzenia, ergo jednej religii nad inną - według uznania.
Ja zwracam uwagę na klapki, a co do wyboru - niech będzie indywidualny. Tj. każdemu taka zupa, jaką sobie upodobał.
A po śmierci i tak wszystko będzie jasne - bez odwołań do aminokwasów i innych, "uczonych" wtrętów :P[/quote:a903b09de4]
Ja to rozumiem odrobinę inaczej. Myślę, że chodziło o jak najbardziej precyzyjne określenie wyrażenia "człowiek" w charakterze moralnym, o ustalenie granicy tego co złe i tego co dobre(boskie), celu do którego człowiek ma dążyć. Oczywiście wybór jest indywidualny, a prawdę poznamy po śmierci, niemniej jednak czy warto jest w niektórych dziedzinach (moralność) budować coś nowego, skoro mamy już tą rzecz na tacy??
Dum Deus calculat, mundus fit.