Wysłany: 2007-01-03 12:44
[quote:21609ab3fe="Ev"][b:21609ab3fe]Smith666[/b:21609ab3fe] 8O
Ty mnie zadziwiasz :P
To ja chyba mam pomieszaną miłość Philia i Eros :P :wink: :lol:[/quote:21609ab3fe]
normalnie Ev mam taką samą mieszankę miłośći :P
czasami też dochodzi m.platoniczna, to wszystko przez Daniego :P
Przychodzi zawsze nocą Porywa mnie przez sen To postać jest złych mocy Przerywa piękny sen Bezbronna jestem gdy Próbuje opętać mnie Więc nawet juz nie krzyczę Oddając mocy ciało swe.
Wysłany: 2007-01-03 17:54
[quote:b2284e41d7="smith666"]Rodzaje miłości to np:
* Agape (gr.) {łac. Caritas}
* Philia (gr.) {łac. Amicitia}
* Eros (gr.) {łac. Amor}
* Seksus
* Narcyzm
* Miłość platoniczna .[/quote:b2284e41d7]
Myśle, że są to dobre pojecia i zgodze sie z nimi choć przyznam, iż zachodzą mieszanki miedzy poszczególnymi. Myśle, że u mnie będzie Eros...tylko jak mam rozumieć: "pragnienie coraz większej pełni." :?:
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2007-01-03 19:05
MIłość to piekne uczucie :D
"Zabijaj albo sam zostaniesz zabity Otaczają mnie kurwy i złodzieje
Wysłany: 2007-01-03 22:05
[quote:19a769e759="Morgana"]... ale jak kogoś kochamy, możemy zrobić coś przeciwnego, nawet poświęcić siebie dla drugiej osoby, wbrez logice, bezinteresownie.
.[/quote:19a769e759]
A to już walka różnych sprzeczności w naszej "duszy", umyśle. Walka głópoty z rozsądkiem. Warto wspomnieć że nawet najbardziej uzalezniony narkoman potrafi wyjść z nałogu jeśli tylko chce i ma na to dostateczne siły. Pytanie czemu ludzie rezygnuja z miłości? Czy to dlatego, że kochamy wolność ponad dróga osobe. Pragniemy niezalezności, boimy sie straty...?
Czy miłość osoby która pokochała pierwszy raz w zyciu rózni się czymś od miłości osoby która pokochała kolejny raz? Czy bedąc bogatsi w doświadczenia będziemy umieli kochać lepiej czy świadomi zjawiska nie pokochamy juz nigdy tak naiwnie?
Czy jestesmy wstanie zrobić wszystko dla ideii miłości czy dla kochanej osoby?
Kiedy kończy się miłość a zaczyna szaleństwo?
Kolejne pytania... czy znajde na nie odpowiedz?
O mnie? Co o mnie? Ogłaszam konkurs... prosze się tu wpisywać ;]
Wysłany: 2007-01-03 23:11
Chodziło mi o robienie czegoś dla drugiej osoby, z czego nie czerpiemy żadnych korzyści dla siebie, a jednak chcemy uczynić wszystko dla szczęścia ukochanego nawet własnym kosztem, nie odrzucając miłości. Przykład: pozwolenie odejść komuś dla jego dobra, wycofanie się, choć chciałoby się tą osobę zatrzymać. Oddanie dla kogoś, bronienie go bez względu na wszystko, poświęcenie... To jest wbrew logice, ale jeśli decyduje się na to ktoś świadomy, inteligentny...To co nim kieruje? Co sprawia, że to może trwać latami? Że może to być osoba, która jak się tak zastanowić czasem nawet się nie podoba, albo nie bardziej niż inni... I dzięki czemu nieraz nawiązuje się taka głęboka więź emocjonalna, skąd między dobrze dobranymi partnerami niespotykana empatia, porozumienie, wyczucie...?
[quote:925e54ae23="Racjonalista"] A to już walka różnych sprzeczności w naszej "duszy", umyśle. Walka głópoty z rozsądkiem. Warto wspomnieć że nawet najbardziej uzalezniony narkoman potrafi wyjść z nałogu jeśli tylko chce i ma na to dostateczne siły. Pytanie czemu ludzie rezygnuja z miłości? Czy to dlatego, że kochamy wolność ponad dróga osobe. Pragniemy niezalezności, boimy sie straty...? [/quote:925e54ae23]
A da się zrezygnować z miłości? Wydaje mi się, że tu kolejna rzecz wyróżniająca to uczucie? Nie da się go przywołać ani odrzucić, wbrew logice, nam samym, czasem naszym potrzebom, celom, myślom... Sama się pojawia, zdaje żyć własnym życiem...
[quote:925e54ae23="Racjonalista"] Czy miłość osoby która pokochała pierwszy raz w zyciu rózni się czymś od miłości osoby która pokochała kolejny raz? Czy bedąc bogatsi w doświadczenia będziemy umieli kochać lepiej czy świadomi zjawiska nie pokochamy juz nigdy tak naiwnie? [/quote:925e54ae23]
Miłość to miłość, ona po prostu jest, ponad to, to człowiek w różny sposób może sobie z nią radzić, reagować na nią, wykorzystywać lub tłumić itd...
[quote:925e54ae23="Racjonalista"] Czy jestesmy wstanie zrobić wszystko dla ideii miłości czy dla kochanej osoby?[/quote:925e54ae23]
Różnie to bywa, ja mam gdzieś idee, ale dla kochanej osoby mogłabym zrobić wszystko...
[quote:925e54ae23="Racjonalista"] Kiedy kończy się miłość a zaczyna szaleństwo? [/quote:925e54ae23]
Czyżbyś widział mój opis na gg?
Oczywiście mówimy o miłości, nie należy jej mylić z potrzebami (bliskości, uznania, uwagi, ciepła, czułości, poczucia się takim czy innym), zauroczeniem, pożądaniem, przeniesieniem uczuć do kogoś innego itp.
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2007-01-03 23:42
:twisted:
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2007-01-04 01:47
[quote:aeea3e7c0d="Ev"]Ja myślę, że to chodzi o pragnienie coraz większej bliskości :wink:[/quote:aeea3e7c0d]
Też tak rozpatrywałem ale wolałem sie upewnić (dziękuje Ev). Wobec tego u mnie zachodzi Eros i jest bardziej niż cudownie.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2007-01-04 15:55
[quote:2dd5fba56a="noone81"]Ale wyłącznie od nas zależy, jak długo będzie trwać.
Miłość to cholernie trudne uczucie. Trudniejsze niz nienawiść...[/quote:2dd5fba56a]
Złote słowa Noone, zgadzam sie z tym. Wszystko leży w naszych rękach i to w mocy pary należy dorzucac drewno do ognia.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2007-01-04 18:07
[quote:9316c59720="Narea"]tylko niestety to szaleństwo czasami prowadzi do strasznych rzeczy... szkoda, że takie pierwsze czyste uczucie nie trwa wiecznie...[/quote:9316c59720]
Więc ono kiedyś przchodzi? Tak zupełnie? <jupi>
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2007-01-04 18:36
Miłość to miłość, nie może być bardziej lub mniej, może być inna, ale i tak jest, albo nie, moim zdaniem... I nie mija... Może się zmienić, albo zostać zduszona... Ale jak roślina śpi wtedy pod powierzchnią ziemi.. czasem wypuszcza zupełnie nowe pędy... Ale nie umiera...
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2007-01-04 19:57
Miłość może być tylko prawdziwa, a dziecięce zauroczenia to zupełnie inna sprawa...
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2007-01-04 20:25
nie ma miłości.
O mnie? Co o mnie? Ogłaszam konkurs... prosze się tu wpisywać ;]
Wysłany: 2007-01-04 20:28
to że jej nie zaznałeś nie znaczy że jej nie ma...
a może zaznałeś i w tej chwili Twój brak wiary w nią jest tylko i wyłacznie reakcją obbronną na ból jaki Ci sprawiła...
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)
Wysłany: 2007-01-05 01:53
Woha.. jakos tak sie złozyło ze mając lat juz niemal 20 (lol...) nie zostałem pobłogosławiony miłoscią odwzajemnioną... zakochac sie zakochałem jednak nic z tego nie wyszło, brak wzajemnosci, długie nadzieje i wkoncu brutalna prawde prosto w oczy. I jakos tak sie człowiek zamyka w sobie ;]
Nic tylko isc do zakonu -_-
"Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego nie jestem w stanie zmienić. Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego."
Wysłany: 2007-01-05 03:15
[quote:4039b41e3b="Racjonalista"]nie ma miłości.[/quote:4039b41e3b]
Nie zgodzę się.
Choć można powiedzieć, że to kwestia podejścia i wiary.
Ja w miłość wierzę...choć jej nienawidzę, no... może nie tyle nienawidzę co nie mogę jej znieść.
Bo mnie właśnie męczy takowa ja Ciebie Elvisie, uczucie moje odbija się od mej ukochanej osoby jak statki podczas sztormu od skał. Jednak się nie rozpada się tak jak one lecz trwa dalej, i to jest chyba najbardziej wkurwiające, bo doprowadza mnie do szału i nie wiem co z tym robić. Nawet jakbym chciał się owego uczucia wyzbyć, to nie potrafię, bo tak mnie ogarnęło i całkowicie mną zawładnęło że nie potrafię myśleć o niczym innym jak tylko o Niej.
I faktycznie zakon jest chyba dobrym rozwiązaniem.
Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!
Wysłany: 2007-01-05 03:41
[quote:a981bc2b42="zet"]I faktycznie zakon jest chyba dobrym rozwiązaniem.[/quote:a981bc2b42]
Myślisz, że modlac sie stale do boga o chuj wie co zdołałbyś wyleczyć sie z uczuć do swej wybranki serca :?: Obyś czasem przez ten zakon nie dokonał wyprawy krzyżowej :lol:
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2007-01-05 05:14
No masz Ty tu rację Mieszku, zakon by nie pomógł, albo i nawet by pogorszył jeszcze sprawę.
A droga krzyżowa to nie takie głupie, pomyśle o tym. Skołuję dwa solidne kawały drewna, wyłuskam z nich odpowiednie formy i przejdę się w Tarty. Wejdę w końcu na ten nieszczęsny Giewont i dokonam samoukrzyżowania w towarzystwie tamtejszej kupy heavy metalu.
Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!
Wysłany: 2007-01-05 05:28
[quote:61bc2c40cd="zet"]Wejdę w końcu na ten nieszczęsny Giewont i dokonam samoukrzyżowania w towarzystwie tamtejszej kupy heavy metalu.[/quote:61bc2c40cd]
Te Endriu, skoro już z zakonem mamy do czynienia to czy nie lepiej byłoby Ci znaleźć tam na Giewoncie jakąś sucha sosne i powiesić sie (w Twoim akurat przyadku na strunie z gitarki) tak jak to uczynił wódz krzyżaków Urlich Von Jungingen (on sie na pasku od spodni czy na czymś tam innym hyngną) w filmie Hoffmana czy tam Wajdy :wink: :?:
P.S.: Jak to sie ładnie mówi, "on ne badine pas ovec l'amour" czyli "nie igra sie z miłością". Choc nie wiem czy te słowa mają sens w Twoim przypadku :roll:
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2007-01-05 05:45
Heh, racja, z miłością się nie igra. To ona igra z nami, a na to dużego wpływu nie mamy.
A co do wieszania się na sośnie, to by się trochę mijało celem, bo po kiego grzyba bym ten krzyż tam taszczył. Gdyż zamierzeniem mym by było właśnie ową drogę przejść i się jak świnia wymęczyć by zapomnieć.
Boweim jak to się też zwykło mawiać: Nie cel najważniejszy lecz droga jaką się przebyło by do niego dojść.
Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!
Wysłany: 2007-01-05 05:53
[quote:b8a75ac338="zet"]Nie cel najważniejszy lecz droga jaką się przebyło by do niego dojść.[/quote:b8a75ac338] Amen.
"God made me a cannibal to fix problems like you."