Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin

...czym tak naprawde jest miłość.... Strona: 19

Wysłany: 2006-08-27 21:33

W tym cały ambaras, aby dwoje chciało na raz ... a z tym różnie bywa :roll:


.


Wysłany: 2006-08-27 21:42

nununu czyzbym jakies kategoryczne sady widzial nununu jak ja tego nienawidze :mrgreen: wiesz, zapomnialas dodac takiego malego szczegolu, ale jakze istotnego - [b:c6e0ef6683]nie istnieja dla Ciebie[/b:c6e0ef6683]
cuz ja Ci nie bronie myslec w ten sposob, ale czy przez takie podejscie czegos nie tracisz ?


----------------
Deadsy-Time


united we stand divided we fall


Wysłany: 2006-08-27 21:53

nie wiem nie znam sie na tych klockach, tylko moim nieskromnym zdaniem kategoryczne stawianie sprawy w niektorych kwestiach niczemu dobremu nie sluzy bo przez to zamykamy sie na nowe doswiadczenia i mozemy przegapic cos bardzo fajnego


-------------
Deadsy-Carrying Over


united we stand divided we fall


Wysłany: 2006-08-27 22:05

Droga Noone81 - co nie zabije to wzmocni !!! Wierz mi !!!


.


Wysłany: 2006-08-28 01:14

minawi (Moderator)
minawi
Posty: 6188
Poznań / Iława

[quote:1056e6d69d="noone81"]MIŁOŚĆ I BÓG NIE ISTNIEJĄ!!
[/quote:1056e6d69d]

Istnieją, noone, tylko .że obydwa są wytworem naszej (wyobr)jaźni :)
Ale chyba w Boga nie wierzę bardziej niż w miłość - spotkałam ją w życiu kilka razy, więc nie twierdzę że jej nie ma, ale nie wierze w milosc WIECZNA
Jakze mozna byc przywiazanym do jendego czlowieka przez cale zycie? Kiedy tyle nowych ludzi, twarzy dookola? Hmmm, raczej wierze w przyjazn przez cale zycia...o tak...przyjazn moze byc wieczna, milosc jest tylko chwilą....


"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"


Wysłany: 2006-08-28 10:40

[quote:63ecac9cc7="minawi"]Jakze mozna byc przywiazanym do jendego czlowieka przez cale zycie? Kiedy tyle nowych ludzi, twarzy dookola? (...) milosc jest tylko chwilą....[/quote:63ecac9cc7]

Hmm ja wierzę, że można kochać jakiegoś człowieka całe życie. Niekoniecznie musi być tylko 'ten' jeden, gdyż można kochać na różnych płaszczyznach, że tak powiem :?
Dla mnie miłość nie jest chwilą, gdyż zawsze moje serce ma taką swoją kieszonkę, w której to uczucie się chowa, raz jest w dużej kieszonce, no a jeśli się nie ułoży to chowa się do mniejszej, ale zawsze jest.
Chwilą jest dla mnie zauroczenie, oraz szczęście. Szczęście nie istnieje, są tylko chwilowe przerwy w smutku.



Wysłany: 2006-08-28 10:56

a ja uważam, że wieczna miłość istnieje... do "długich" miłości dołączane jest przyzwyczajenie no i pewien sentyment... zawsze wielką miłość będzie się wspominać, nieraz tęsknić. moim zdaniem to wszystko pozwala na stwierdzenie, że niektóre miłości są wieczne. samo to, że po jakimś czasie od rozstania ciągle się emocjonalnie reaguje na drugą osobę(nawet w ten negatywny sposób) wskazuje,że nie została ona wymazana z naszego serca... miłość potrafi być wieczna...


...I forgot to remember to forget... /johnny cash


Wysłany: 2006-08-28 11:04

Mówiecie o miłości, zastanawiacie się czy istnieje, wątpicie w to uczucie. A przeciez większośc z was jest singlami, którzy raz, a może więcej się zawiedli.

Ale przeciez nie zawiedzliście się na uczuciu tylko na ludziach. Zakochaliście sie w człowieku, który po pewnym czasie nie był już ta samą osobą co na początku. Ludzie się przeciez zmieniają. Najpierw zauroczenie, zakochanie, a potem wprowadzenie do normalnego zycia czyli miłość. Liczne sytuacje w zyciu sprawiają, że dopiero wtedy poznaje sie człowieka, który mówi, że kocha.

Ja mojemu męzczyźnie powiedziałam, że go kocham dopiero po 7 miesiącach bycia razem. On tak samo. Bo wcześniej umawialiśmy się, że jestesmy sobie razem, bo świetnie spędzamy czas ze sobą. Nie chcieliśmy się zbtnio do siebie przywiązywac, bo kazde z nas było po trzyletnim związku no i wizje przezycia znów tego samego nas przerażały. Wszystko ładnie, pieknie dopóki nie trafiłam do szpitala. No i od tamtej pory jestesmy nierozłączni. I nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek kiedyś mógł zająć jego miejsce. Bo nik inny nie zaakceptuje moich wad, nikt nigdy nie będzie choć tak dobry jak on.

No, to się wygadałam. :wink:



Wysłany: 2006-08-28 18:31

marfefka (Bicz)
marfefka
Posty: 109
właściwie Poznań

Dookola tylu ludzi i tyle twarzy, trudno jednak zakochiwac sie w kazdym nowo napotkanym czlowieku. Zwlaszcza, ze w wiekszosci przypadkow nawet do kolezenstwa bywa daleko... Nie wydaje mi sie wiec, zeby demograficzne wyliczenia byly argumetem przeciwko trwalosci uczucia :wink:


"Z twarzy podobna zupełnie do nikogo".


Wysłany: 2006-08-28 21:33

Fallen_Angel (Bicz)
Fallen_Angel
Posty: 24
Poznań/Gorlice

No to ja się troche naprodukuje pt Miłość a rozwój duchowy

Najważniejszą rzeczą, jaka przytrafia się człowiekowi pomiędzy narodzinami, a śmiercią jest miłość. Czasem myślę, że to jedyny powód, dla którego żyjemy. Człowiek nie może przeżyć bez choćby odrobiny miłości. W najbardziej zamrożonym i zamkniętym sercu jest choćby wspomnienie miłości.

Jeśli chcemy odnieść miłość do rozwoju duchowego to zauważamy, że wspólną dla nich cechą jest szukanie SPEŁNIENIA. Człowiek ma potrzebę bycia spełnionym w miłości i potrzebę spełnienia swojego duchowego przeznaczenia, wyrażenia w świecie rzeczywistym swojego potencjału, swojej duszy.

Rodząc się doznajemy miłości rodziców. Dziecko ma otwarte serce, jest zależne i bezbronne. Kontakt z matka jest podnieceniem i przyjemnością. Wszystko, co wiemy o miłości z okresu niemowlęctwa to czy ten stan błogości jest czy go nie ma. Brak kontaktu z matką objawia się najpierw nieutulonym płaczem, potem apatią i smutkiem, a następnie, gdy matka się pojawia, jeśli brak kontaktu jest długotrwały, zostaje zignorowana. Ileż razy w dorosłym życiu powtarzamy, tę reakcję. Kontakt pełen miłości utrzymujemy poprzez fizyczny dotyk, ciepły ton głosu i spojrzenie. Tęsknota za taką miłością wynika z braku bliskości.

Aby dorosnąć, dojrzeć trzeba zbudować bliski kontakt z samym sobą. Najważniejszą potrzebą duszy jest bliski związek z samym sobą. Jeśli odwołujemy się do zapisu " poznaj siebie", to dopisałabym na drzwiach wyroczni "pokochaj siebie". "Siebie kocham i dla siebie pragnę żyć". Jest to zrodzona z pełni serca dojrzałość do miłości. Nie ma nic wspólnego z narcyzmem czy egocentryzmem. Choć psychologowie zbadali, że tylko spełniony egoista zdolny jest do miłości altruistycznej.

Pokochanie siebie oznacza zaspokajanie swoich rzeczywistych potrzeb i realizowanie ich w życiu. Taka osoba wie, co w jej duszy gra i kieruje się sercem, gdyż zna wszystkie jego zakamarki. Wie, że rozum służy zaspokajaniu potrzeb serca, a ciało reaguje spontanicznie na fale przyjemności płynące z odczuwania miłości. Człowiek tak kochający jest wolny i daje wolność. Uważa się za godnego miłości, bez względu na to czy jego zachowanie byłoby akceptowane czy nie. ( Wyrażanie wszystkich uczuć w tym złości.) Odczuwana w sercu radość i miłość, a w ciele przyjemność i błogość jest dla niego wskazówką, że idzie dobrą drogą.

W dorosłym życiu budujemy związki z partnerami, powtarzając matryce emocjonalne z dziecięcego życia. Ponieważ więź z matką ulega zerwaniu, ( bo musi), nasze związki z partnerami powtarzają ten schemat i kończą się rozstaniami. Oczywiście nie wszystkie. Są też związki, które utrzymywane są z powodu otrzymywania w nich choćby odrobiny miłości lub też wspomnienia miłości. Budowanie dojrzałego, satysfakcjonującego związku wymaga świadomości samego siebie. Jest to układ synergiczny. W pewnym sensie, poprzez zorientowanie na rdzeń pozwala zachować pierwotność (wilk i wilczyca). Prototypem intymnego, bliskiego związku jest akt seksualny.

Potrzeba zbliżenia jest impulsem w sercu życia. W seksualnym oddaniu serce zyskuje SPEŁNIENIE miłości i otwiera się na całość ŻYCIA. Spełnienie wykracza poza sam orgazm. Jest to coś, o czym marzymy - ekstaza i spełnienie w miłości. Jaka szkoda że doznajemy tego tak rzadko a niektórzy z nas nigdy. Nasze serca tęsknią za miłością, ale nie odważamy się oddać boskiemu szaleństwu. Często powstrzymuje nas obawa przed utratą kontroli, gdyż musielibyśmy jeszcze raz przeżyć zapamiętany w ciele ból utraty matki w niemowlęctwie. Dziś jako dorosłym swobodny, pełny, uwolniony oddech pozwoliłby nam przejść przez tę blokadę. Być może silniejszy jest strach przed pełnym oddaniem się, obawa przed zniknięciem, pochłonięciem i utratą siebie.

Tymczasem (Miłość, seks i serce, Alexander Lowen ) oddanie się w miłości nie jest poddaniem się drugiej osobie, ale własnej jaźni, własnemu sercu i własnemu pragnieniu miłości. Angażuje to wszystkie nasze uczucia. Nasze ego musi osłabić swą rolę kontrolera ciała i uczuć. Musimy zaakceptować strach przed porzuceniem, potencjalny ból związany z utratą miłości i złość z powodu ewentualnej zdrady. Musimy również zaakceptować swoją bezradność wobec podstawowych wydarzeń życia: narodzin, miłości, choroby, śmierci. Na tę bezradność mamy na szczęście sposoby. Natura obdarzyła na szczęście ludzi umiejętnością reagowania i odpowiadania na zniewagi i urazy. Mamy zdolność samoleczenia. Kiedy zostaliśmy zranieni możemy płakać, kiedy zostaliśmy zdradzeni możemy reagować złością, kiedy stajemy w obliczu zagrożenia możemy walczyć lub uciekać. Te reakcje gwarantują naszą integralność tak, że potrafimy sobie dawać radę ze zmiennymi kolejami życia.

Wielu z nas gna w rozwoju duchowym, coraz dalej i dalej szukając nowych sposobów na oświecenie w poczuciu wiecznego niespełnienia. Są i tacy którzy mają już dostęp do wysokiego poziomu energii, potrafią poruszać się w świetle jaźni i z łatwością uzdrawiają innych, a w swym własnym sercu tęsknią za miłością odczuwaną osobowo. Jeśli w naszej duchowej drodze nie osiągniemy spełnienia w fizycznym wymiarze tu na ziemi to wydaje mi się, że osiągniecie spełnienia w niebie, raju lub gdziekolwiek poza Sobą samym jest mrzonką. Żyć na ziemi z otwartym sercem i wyrosnąć z dziecięcych (egocentrycznych) lęków być może jest drogą do spełnionej miłości i szansą na pełnię duchową.


Dolo moja ukochana dokąd mnie zawieje los, dziś zostanę tu do rana dębom ,bukom daje głos


Wysłany: 2006-08-29 10:17

Foxy (Bicz)
Foxy
Posty: 117
Włocławek

[quote:bff7c31b48="BarTolmai"]"...całe życie czekamy na nadzwyczajnego człowieka,
zamiast zwyczajnych ludzi przemieniać w nadzwyczajnych..."[/quote:bff7c31b48]

Z drugiej strony... podobno ludzie się nie zmieniają.
Nie zrobisz kogoś zacnego z klasą z pospolitego ziemniaka, któremu słoma wystaje z gumofilca. :wink:

Jednak trzeba poprostu wiedzieć - że to właśnie ta, a nie inna osoba.
Że to ta, a nie nasze wyidealizowane wyobrażenie o niej.
Można się nieźle naciąć na tym zmienianiu ludzi.


I can't look it in the eyes Seconal, Spanish fly, absinthe, kerosene... Cherry flavored neck and collar I can smell the sorrow on your breath, The sweat, the victory... and sorrow The smell of fear, I got it.


Wysłany: 2006-08-29 11:15

Foxy (Bicz)
Foxy
Posty: 117
Włocławek

Rozumiem, że w zwyczajnym człowieku mozna odkryć rzeczy niezwykłe. Często jednak zauroczony umysł nie dostrzega pewnych niansów, które później zamienić sie mogą w największe życiowe rozczarowanie, co bardzo, bardzo boleć może.

Cyba dla mnie najważniejsze jest wytrwać w tym dostrzeganiu wciąż nowych niezwykłości w tym samym człowieku, czesto pomino bardzo wielu przeszkód i burz.
Jesooo... kilka dni temu minęło mi 10 lat odkąd jestem z tym samym facetem. Właśnie tego "pomimo"... ciągle odkrywamy chyba jeszcze nowe rzeczy.

Ale tak poza wszystkim... nie wiem czy wierzę w "prawdziwą miłość".
To coś więcej... do bycia z kimś sama miłość nie wystarcza IMO. Ale to juz inna, dłuższa bajka.


I can't look it in the eyes Seconal, Spanish fly, absinthe, kerosene... Cherry flavored neck and collar I can smell the sorrow on your breath, The sweat, the victory... and sorrow The smell of fear, I got it.


Wysłany: 2006-08-29 12:47

Foxy (Bicz)
Foxy
Posty: 117
Włocławek

[quote:41f3fcae45="noone81"]
Foxy ma rację :!: we wszystkim, prawie [/quote:41f3fcae45]

No przezyło się to i owo ... :?
Człowiek uczy się niestety (a może właśnie stety) na własnych błędach najwięcej.
Czasem (i tu zdecydowanie niestety) nie da się odwrócić pewnych wydarzeń.


I can't look it in the eyes Seconal, Spanish fly, absinthe, kerosene... Cherry flavored neck and collar I can smell the sorrow on your breath, The sweat, the victory... and sorrow The smell of fear, I got it.


Wysłany: 2006-08-29 12:50

ostatanio się zastanawiam czy miłość to nie przyzwyczajenie i trwanie w związku mimo wszystko... bo trudno jest powiedzieć "koniec z nami"...
ale nie... wiem że nie... to nie to...

Miłość jest wtedy gdy poznajemy tą drugą osobę, ciągle coś nowego poznajemy, powoli, bez pośpiechu. Znamy ją, ale nie do końca, ale to jest najlepsze... bo zostanie nam nadal coś do odkrywania. Znamy człowiaka naprawdę dobrze, wiemy co by w danej chwili pomyślał, powiedział... ale z drugiej strony nadal chcemy go poznawać....

"Nie kocha się za coś, lecz mimo wszystko"



Wysłany: 2006-08-29 16:12

Foxy (Bicz)
Foxy
Posty: 117
Włocławek

[quote:a7f75aa9d6="noone81"]
...powiedz mi, że kochasz, a powiem ci jaki jesteś słaby... - czyż nie tak?[/quote:a7f75aa9d6]

A ja bym powiedziałą, że wręcz odwrotnie.
Trzeba mieć wiele sił i odwagi, żeby rozwinąc prawdziwe uczucie.
Własnie ukrywanie uczuć, odrzucanie miłości, która przecież straszliwie boli każdego dnia... jest pewnego rodzaju tchórzostwem.

Wygodniej zyje się bez uczuć, o wiele szybciej, łatwiej...
Unika się cierpienia, które nierozłącznie związane jest z niepowodzeniami, rozstaniami, i tą wieczną tęsknotą od której przeciez niemal się usycha...

Takem rzekła ja - Liska, która wiecznie ucieka od uczuć.


I can't look it in the eyes Seconal, Spanish fly, absinthe, kerosene... Cherry flavored neck and collar I can smell the sorrow on your breath, The sweat, the victory... and sorrow The smell of fear, I got it.


Wysłany: 2006-08-30 12:09

[quote:26ca04a347="Foxy"][quote:26ca04a347="noone81"]
...powiedz mi, że kochasz, a powiem ci jaki jesteś słaby... - czyż nie tak?[/quote:26ca04a347]

A ja bym powiedziałą, że wręcz odwrotnie.
Trzeba mieć wiele sił i odwagi, żeby rozwinąc prawdziwe uczucie.
Własnie ukrywanie uczuć, odrzucanie miłości, która przecież straszliwie boli każdego dnia... jest pewnego rodzaju tchórzostwem.

Wygodniej zyje się bez uczuć, o wiele szybciej, łatwiej...
Unika się cierpienia, które nierozłącznie związane jest z niepowodzeniami, rozstaniami, i tą wieczną tęsknotą od której przeciez niemal się usycha...

Takem rzekła ja - Liska, która wiecznie ucieka od uczuć.[/quote:26ca04a347]

Racja... Wyznanie miłości dowodzi o wielkiej odwadze i sile. Ryzyko jest duże: to że ktoś odrzuci nasze uczucie, czyli ból, cierpienie...
Ja mam jednak znacznie trudniejszą sytuacje... <zastanawiam się czy ją tu opisać...> opiszę trochę:
pewna osoba mnie kocha, ale chce mnie za wszelką cenę przed sobą chronić, nie chce mnie krzywdzić i dlatego nie jesteśmy i... nie będziemy(?) razem...
To jest znacznie głębsze i bardziej skomplikowane ale to zbyt świeża rana żeby ją teraz rozdrapywać...



Wysłany: 2006-09-01 22:50

powiedziałam komuś, co czuję, ten ktoś wręcz zmierzał do tego, zebym się otworzyła...i co? i d...a, zakpił z moich uczuć, nie wierzę już w miłość, nie otworzę się już przed nikim, nie ma sensu....


"Kocham ziemię , po której ON stąpa, powietrze nad jego głową; wszystko, czego dotknie jego ręka, każde jego słowo, każde spojrzenie, każdy postępek i Jego całego bez zastrzeżeń" http://listonic.pl/joannaachaja/choinka


Wysłany: 2006-09-01 22:55

ta ... a swistak siedzi ... za czas jakis bedziesz spiewac inaczej, nawet jestem gotowy sie zalozyc :mrgreen:


------------------
30 Seconds To Mars-End Of The Beginning


united we stand divided we fall


Wysłany: 2006-09-01 23:01

Alec, czy to o świstaku to do mnie? jesli tak to się mylisz, byłam z kimś 6 lat, umarło śmiercią naturalną, byliśmy zaręczeni, to moja prba po tym związku..nie mam ochoty sie bawić w ciepło-zimno....nie to nie.....od 1,5 roku jestem sama i calkiem mi z tym dobrze.....nie zamiwrzam być z kimś tylko dlawgo, ze mam już swoje lata, miłość nie istnieje, ludzie to sobie wymyślili...


"Kocham ziemię , po której ON stąpa, powietrze nad jego głową; wszystko, czego dotknie jego ręka, każde jego słowo, każde spojrzenie, każdy postępek i Jego całego bez zastrzeżeń" http://listonic.pl/joannaachaja/choinka


Wysłany: 2006-09-01 23:13

jakie swoje lata halo halo! z tego co masz w profilu wynika ze z Ciebie mlody zawodnik jeszcze, spokojnie :wink:
chodzi mi raczej o to, ze mowisz to tak kategorycznie, a jakos czesto tak jest ze ten kto wyglasza sady tzw kategoryczne szybko zmienia zdanie :wink:
poza tym ja nieneguje tego ze Ci dobrze w pojedynke (sam sobie chwale taki stan :wink: ) ale nigdy nie wiesz co czeka za przyslowiowym rogiem :wink:


---------------------
30 Seconds To Mars-I'll Attack


united we stand divided we fall


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło