Re: SaMOTNOŚĆ Wysłany: 2007-04-09 13:19
[quote:940ee26141="Allanon23"]Jak radzicie sobie z samotnością?
Nigdy nie miałem kogoś, aby się przytulic, wypić herbatę, poczytać, pogadać, spędzić ze sobą parę wyjątkowych chwil. I zastanawiam się czy jak tak pozostanie do 30 albo dłużej, to czy się nie załamie. Jednym słowem nie miałem dziewczyny i się nie zakochałem z wzajemnością. Ludzie się dziwią dlaczego. A ja kurde sam mam wiedzieć???????????????
Macie taki problem, że niestety nie mogliście poznać uczucia, albo nie macie szansy na to aby je poznać, albo jak ktoś wierzy w przeznaczenie to ono ma was w dupie i pokazuje wam środkowy palec
Jak sobie z tym radzicie. Pozdrawiam zakochanych i samotnych(damy radę myślę:))[/quote:940ee26141]
a przyjaciół niemasz ??
Wódki nie pij, trawy nie pal, słuchaj tylko HEAVY METAL
samotność Wysłany: 2007-04-09 14:03
Nie martw sie nie tylko ty masz taki problem. Wielu ludzi uważa mnie za co najmniej dziwnego człowieka. Co prawda sa ludzie którzy ze mną gadają ale nie mam ani partnerki ani prawdziwego kumpla.
Wysłany: 2007-04-09 16:11 Zmieniony: 2008-05-08 08:43
Nie wiem, czemu tak sie stalo, ze nie miales nigdy dziewczyny ani nikogo naprade bliskiego. Wiem tyle, ze im bardziej sie czlowiek stara, tym gorzej to wychodzi. Moze po prostu zajmij sie soba a wtedy ktos sie pojawi... :)
"Nagość, phoszę państwa, jest demagogiczna, jest wphost socjalistyczna, bo i cóż by było, gdyby gmin odkhył, że nasza dupa taka sama?!"
Wysłany: 2007-04-09 16:27
Dlaczego masz sie załamywać?....kolego! :) nie Ty jeden masz taką sytuację i nie Ty ostani jesteś w takiej sytuacji ( b.t.w.myślę, ze to przejściowe).
Powiem krótko...Nic na siłę.
I się nie martw bo sporo życia przed Tobą...a co jutro sie zdarzy??..sam nie wiesz, więc nie składaj broni. To nie powód do ,,załamki'' :)
Koniec i bomba, a kto czytał, ten trąba ! Witold Gombrowicz.
Wysłany: 2007-04-09 16:45
Wydaje mi się th, że nie jest taki zabieg konieczny, a wręcz bym go odradzał. Bez urazy, ale nie bądź taki nadgorliwy jako moderator.
Samotność sama w sobie to szerokie zagadnienie i wyłącznie na niej można się tu skupić podczas gdy tamtym topiku ludzie dyskutują dlaczego im źle i co z tym robić by temu zapobiec, a pamiętaj, że jak ktoś ma deprechę, to nie musi to być wyłącznie z powodu samotności.
Tak więc apeluję o pozostawienie owego tematu osobno.
[color=violet:5dcdc9ba34]//Dzięki Czasami trudno decydować o niektórych tematach. Mam jedynie nadzieje, że nie zamieni on sie w 'pocieszacza' jak kiedys temat o depresji.
Pozdrawiam
th[/color:5dcdc9ba34]
Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!
Wysłany: 2007-04-09 17:02
No Zet, muszę przyznać ci rację. Samotnośc poza tym nie musi być aż w Śmietniku.
P.S. - Zet, co to na tym avatarze jest 8O :!:
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2007-04-09 17:33
Rozwiązując problem samotności trzeba wg. mnie zaczac od własnej osoby. Zmienic moze troche swe nastawienie do życia, zaczac uprawiac sport, poszerzyć swe zainterseowania i nie alienowac sie od innych ludzi. Szukanie na siłe partnera zwykle nie wychodzi na dobre, wiec najpierw najlepiej tak zaczac zyc by odczuwac czesciową radosc mimo samotności.
Jak wiadomo usmiech jest tym co sprawia, że inni postrzegaja nas inaczej. O ten usmiech nalezy jednak samemu zadbac.
//Na avatarze jak dla mnie jest dziewczyna trzymająca nalewkę.
Użytkowniku! Nie bój się używać linku "Zgłoś moderatorowi"! :D
Wysłany: 2007-04-09 17:37
[quote:24fcd523e0="minawi"]No Zet, muszę przyznać ci rację. Samotnośc poza tym nie musi być aż w Śmietniku.
P.S. - Zet, co to na tym avatarze jest 8O :!:[/quote:24fcd523e0]
No ja myślę :!: :twisted: :!:
P.s. Nie chcę offtopować, więc nie powiem :P
Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!
Wysłany: 2007-04-09 17:38
Właściwie mam podobny problem. Nigdy nie miałem dziewczyny i chwilami świadomość tego mnie dołuje. Łatwo powiedzieć "nie szukaj na siłę" ;] Czasami można byc po prostu zmęczonym samotnością.
Jednak nie jest to koniec świata i można sie nauczyć z tym żyć, może wkoncu cos kiedyś zaskoczy.
Niestety ja mam pewien problem w postaci braku pewności siebie i częstym przekonaniu o byciu gorszym od innych. I to mi troche utrudnia w potencjalnych poszukiwaniach ;/
"Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego nie jestem w stanie zmienić. Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego."
Wysłany: 2007-04-09 17:44
a na jaką cholere komu kobita (w sęsie chłopów) Ja niewiem co wy kurwa przyjaciół niemacie. Jak niemata z kim wypić herbatki to sie idzie na piwo z przyjaciółmi lub z przyjaciółką, koleżanką itd. jasna cholera ja niewiem. Co za shit jakiś zaraz deprechy dostaniecie z tego powodu . Ksiądz nawet by sie załamał jak by przeczytał te pierdoły. Ja obecnie też niemam kobity i bardzo kuziwa dobrze mi z tym. MAM ZAJEBISTYCH PRZYJACIół i to mi narazie wystracza!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wódki nie pij, trawy nie pal, słuchaj tylko HEAVY METAL
Wysłany: 2007-04-09 18:24
A ja mam ten problem trochę na odwrót. Po iluś tam latach w związkach (w tym naprawdę bardzo poważnych uczuciowo) jestem sam. Nie powiem żeby, jak Fafalowi, do końca mi to odpowiadało ale przekonałem się, że często ludzie w związkach (nie koniecznie zakochani) potrafią dla nich robić naprawdę głupie rzeczy (wiele jest na to przykładów w literaturze, kinie etc.). To z jednej strony bardzo piękne ale i bardzo destruktywne. Dla mnie (na razie) samotność jest pewną formą odpoczynku od innych aspektów związanych ze związkami jak np: ciągłymi kompromisami. Bo jak tu już wcześniej wspomniano nigdy nie dostaniesz w 100% tego co byś chciał. Jak wiadomo ideały nie istnieją a kobiety i mężczyźni mają na wszystko inne spojrzenie co utrudnia porozumienie. Fakt, że warto wszystko co możliwe przeżyć ale czasem niektórych sytuacji, w związkach, nie życzę nawet wrogom! Pamiętaj więc, że wchodząc w związek musisz zostawić część Siebie na boku dla drugiej osoby! Czy jesteś na to gotów?
Keep Talking...
Wysłany: 2007-04-09 19:30
Wkurz się na siebie !! Powiedz sobie, że tak nie można. U mnie jak w przypadku Szalonego Kapelusznika. W moim życiu przewineło się 11 panien i nie bede sięrozwodzić, które kochałem, które nie, z którymi chodziłem a do których tylko wzdychałem. Obecnie również jestem sam i bardzo mocno musze zaciskać zęby, gdyż bycie z kimś okazało się być moim nałogiem. Z jednego związku wpadałem w drugi i tak to się toczyło. ( co nie znaczy, że chodziłem z byle kim ). Teraz jestem na głodzie od 3 miesięcy ( a przez 3 lata max wynosił 2, a średnio miesiąc ) i naprawdę czuję jak nałóg domaga się kolejnej dawki. Dawki czego ? czułości, dotyku, ciepła. Wcale nie seksu. I jak w każdym nałogu cholernie trudno wytrzymać, aby nie podejśc do tej łądnej brunetki i zacząc jej podrywać tylko dlatego, że jest ładna. Przeba zagadać, porozmawiać, ale nie można od razu startować. A co do Twego problemu Allanon to powiem prawdę życiową tak wiele razy zaobserwowaną w środowisku moich znajomych, a którą ja dopiero teraz zaczynam wdrażać w życie. Musisz do tego podchodzić spokojnie, nie sugerowac isę, iż ktoś ma kogośa ty nie. Spróbuj wyłuskać plusy zamotności, a gdy spotkasz jakiś kuszący ( nie tylko wyglądem ) obekt kobiecy to zagaj. Ale nie nastawiaj się - ona jest świetna - musi być moja. patrz raczej w ten sposób - fajna ... moze coś nam wyjdzie razem. Jak wyjdzie to bosko :), a jak nie to rózwniez moze być fajną kolezanką. I jedna uwaga odnośnie związków. Najpierw sięzaprzyjaźnij, a dopiero potem zakochaj ( opcja miłość od pierwszego wejrzenia anuluje słowa przed nawiasem ). Zwiazek to przyjaźń z dodatkiem miłości przyprawiona sexem ( posypka zawsze na sam koniec dodawana jest ). Gdy jest w innej kombinacji uwierz Mi - rozleci się. Tak ciasto jak i związek.
"Peace is a lie - there is olny emotion. Through passion i get strengh. Through strengh I gain power. Trough power I gain victory. Through victory my chains are broken. The force shall free me."
Wysłany: 2007-04-09 19:33
Samotność to temat rzeka.. Można byc samotnym , zamkniętym w czterech ścianach, można byc samotnym w tłumie obcych, samotny w kregu bliskich... na temat samotności mogłabym mowic wiele, ciagle mi towarzyszy, czasem jedynie odchodzi na druga strone ulicy i mi sie przyglada...i znowu wraca idąc za mną jak cień, a im szybciej biegne tym jej krok staje sie szybszy a obecność bardziej wyczuwalna... jestem ciekawa czym jest zaprzeczenie samotnośći, na razie nie wiem...szukam..as I always did
po co?
Wysłany: 2007-04-09 19:50
Kochanie.. samotnosc to dosc ciekawy temat bo mi towarzyszy zawsze.
Zastanow sie nad jedna rzecza bo czytajac twoja wypowiedz cos mnie zastanowilo. Samotnym mozna byc tez w zwiazku, czasem najbardziej samotnym jest sie wsrod ludzi. Czy twoja chec posiadania kogos nie jest tak naprawde wynikiem innych problemow? Tego ze jest cos co Ciebie tak rani lub gnebi ze masz ochote sie zwierzyc ale nie masz komu. Wlasnie w takich momentach trudno kogos znalezc. Trudno kogos znalezc jak sie za bardzo chce. Podobno swoj ciagnie do swego wiec jak ktos jest inny to trudno mu znalezc sie w spoleczenstwie. Na pocieszenie powiem ze musisz byc wyjatkowy. Sadze ze powinienes stanac na nogi, jakim cudem umocnic sie i dac komus cos od siebie. Przyjazn i milosc nie sa za zawolanie i czasem powstaja przez mala uprzejmosc lub dziwna rozmowe.. staraj sie tylko nie przeoczyc tego a bedzie dobrze.
Ehh Rozpisalam sie i troche od rzeczy, wiec tym ktorzy dotrwali do konca wypowiedzi gratuluje :D .
"- Ech, bo te wasze demony są jak koty. - Niezależne, piękne, drapieżne...? - Pieprzą wszystko, co nie zdąży uciec i udają, że nic i nikt ich nie obchodzi, a tak naprawdę, to puchate pieszczochy."
Wysłany: 2007-04-09 19:58
Hej RuneWarrior czasem się nie da "zaprzyjaźnić" a potem "zakochać" niestety!!!!! Ale ogólnie podstawą do odnalezienia kogoś jest, jak ktoś już tu wspominał, wyjście do ludzi! Ja co prawda nigdy niebyłem jak RuneWarrior uzależniony od związków (od ponad 2 lat jestem sam) ale ma dużo racji! Ważną sprawą jest poczucie własnej wartości co bardzo pomaga w nawiązywaniu kontaktów!!!! Ale każdy ma z tym czasami problem, zwłaszcza po ciężkich przejściach związanych np: z rozpadem związku! Co jest też jedną ze spraw związanych z byciem z kimś!
Keep Talking...
Wysłany: 2007-04-09 20:07
Z wielką przyjemnością bym się do powyższych rad przyłączyła, gdyby samotność nie była dla mnie stanem naturalnym i pożądanym.
A co do problemu znalezienia bliskiego człowieka - mimo wszystko rozumiem - czasami ma się ochotę komuś dac trochę (ewentualnie całego/całą) siebie, i gdy obok nie ma nikogo kto chciałby cię wziąc robi się niefajnie. Człowiek ma wrażenie ze jak go nikt nie chce to musi byc albo gorszy, albo niepotrzebny, co faktycznie prawdą nie jest.
pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html
odpowiedz Wysłany: 2007-04-09 21:06
muza mi w tym pomaga DOOM METAL i dobre mysli remas
Wysłany: 2007-04-10 08:58
Dowielu waszych wypowiedzi moglabym sie dołączyc. Ja mam tego ukochanego człowieka, ale czasem i tak czuję się samotna gdy go przy mnie niema i mimo tego ze w domku rodzinka to jestem bardzo samotna czasem. Ale wczorajszy dzien byl cudowny , od ponad roku niebyla szczesliwa tak naprawde, i wlasnie wczoraj bylam :D
Chcialabym tylko dodac slowa jednej piosenki Alicji Majewskiej, ktore niestety w 100% sie sprawdzaja
" Milość jest jak cień człowieka
uciekasz, to CIę goni,
a gdy ją gonisz ucieka,
jak cień, jak cień ! "
pozdrawiam :wink:
Nie ma żadnego znaczenia, kim albo czym jesteśmy. I tak zawsze jest Ktoś, kto patrzy na nas z góry.
Wysłany: 2007-04-10 09:54
Samotność to okazja do obcowania ze soba i to chyba bywa najtrudniejsze...bo nie problem byc wsród ludzi, cieszyc sie, rozmawiac z nimi.
Gorzej jest przyjrzec sie swoim slabosciom, stanac w prawdzie o sobie. Na to trzeba odwagi.
Nie pamietam kto to napisal " Sztuka i odwaga jest stac na rogu ulicy, nie czekajac na nikogo"
Co o tym myślicie?
"Miłość, sen i śmierć nadchodzą pomału; Schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj" A.C. Swinburne
Wysłany: 2007-04-10 10:17
Nie wiem czemu, ale miłość jest wodą na młyn. Prawdą jest, że samotnym jest się z własnego wyboru - często się nie dostrzega tego co już się ma, albo ma się wygórowane, wyidealizowane marzenie odnośnie miłości. Narasta wtedy frustracja, zaczynamy powątpiewać we własną wartość i tracimy pewność siebie. Z drugiej strony - nieudane związki - co nie zabije to wzmocni, a jeśli ktoś powiela swoje bledy to glupi jest. Czekanie na tego "jedynego" ... hmmm ... pojęcie abstrakcyjne, gdyż miłość potrafi spaść jak grom z jasnego nieba :) może być spontaniczna - i wtedy jest chyba nawet bardziej naturalna i szczera od takiej zdroworozsądkowej, gdzie jedna połówka się stara, a druga przekona się do niej lub nie.
A najprawdziwsza prawda jest taka: "W tym cały ambaras aby dwoje chcialo na raz"
.