Wysłany: 2010-01-28 19:09
Jego życie i jego wybór, inna kwestia, czy faktycznie mu z tym dobrze. I jakie są przyczyny, które nim kierują przy takim wyborze...
Samotność z wyboru często jest tylko inną formą pogodzenia się z samotnością, która u niektórych przybiera formę zmieniania partnerów seksualnych jak rękawiczki/bawienia się w przypadkowy seks. Nie?
jeśli raz wejrzysz w Ciemność, nigdy nie uwolnisz się od Jej brzemienia. /blood luna.
Wysłany: 2010-02-25 15:36
Tak czytam ...i stwierdzam,ze sporo jest ludzi z poczuciem samotnosci ..bo byc samotnym a czuc sie samotnym to roznica. Jestem sam od pewnego czasu co wiecej ucieklem jak najdalej aby mniej bolalo rozstanie ,spalilem wszystkie mosty za soba by w chwili slabosci nie wrocic i prosic na kolanach..minal rok samotnosci i zaczynam niestety czuc sie samotny ...powoli zaczyna mi brakowac sil i odwagi aby probowac szukac kogos ..To jest straszne kiedy czlowiek sobie zda sprawe ze juz nic sie nie zdarzy ...pozostaje praca,praca ,praca ...
..kamień leży aż go kiedyś będę siłę wtoczyć mial, moze wtedy uda sie, a teraz tchu mi brak...
Wysłany: 2010-02-26 17:41
Nawet tak nie myśl.Dla mnie życie zaczeło się dopiero od niedawna jak zaczęłam robić to , na co miałam ochotę przez całe życie ale sie bałam zacząć,wstydziłam sie sama nie wiem czego no bo rodzina, wykszałcenie.Teraz mam wielu nowych znajomych i pare dobrych przyjaciół, mam z kim iść na piwo i sie powygłupiać.Usposobienie wesołe a to przyciąga ludzi.Kiedyś z mężem jeżdziłam na koncerty do Warszawy , w tamtym roku po trzydziestu latach znowu bylismy razem na koncertach.Jak się wyrobię z robota na do maja to wyciągnę go na Mera Lune.Jeszcze dwa lata temu wydawało mi sie to niemozliwe.
Nawet Sobie nie wyobrażasz , co może się zdarzyć prez następne dziesięć lat Twojego życia.
1.Zakochasz się i będziesz miał córkę.
2.Poznasz włascicielkę restauracji i zostaniesz barmanem.
3.Pojedziesz ze znajomymi do Chin.
4.Wyruszysz w podróz balonem.
5.Zamieszkasz na południu Francji i zostaniesz kloszardem.
Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy
Wysłany: 2010-02-26 18:02
Wybieram opcje ostatnia ...Tylko niech to bedzie gdzies w okolicy Marsylii ...(bogato tam i cieplo)
..kamień leży aż go kiedyś będę siłę wtoczyć mial, moze wtedy uda sie, a teraz tchu mi brak...
Wysłany: 2010-02-26 19:53
Temat o samotności ale widzę, że wciąż nie zapomniany i nieosamotniony :) Generalnie to przykra sprawa być zupełnie samemu dla samego siebie pozbawionym jakiejkolwiek bliskiej osoby (nie tyle partnera/ki, przyjaciela ile rodziny). Nie dziwi mnie ale nie rozumiem jak można lubić ten stan. Rozumiem, że - owe lubienie - powodowane być może przykrą przeszłością i to jest argument, który w jakiś sposób usprawiedliwia. Zastanawia mnie czy chęć bycia samotnym nie jest świadomą bądź podświadomą awersją do ludzi lub strachem przed nimi z różnych powodów. To też by wyjaśniało tą chęć/potrzebę bycia odszczepieńcem. Na pewno jest jakieś emocjonalne podłoże w tym i nie wierzę by się decydować na to, ot tak, "bo tak jest fajnie".
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2010-02-26 20:43 Zmieniony: 2010-02-26 20:43
Hm, czytając wszystkie posty tak się zastanawiam, czy "dobrze być samym/ samą" jest spowodowane pogodzeniem się z tym, iż nie znalazło się nikogo odpowiedniego lub brak poczucia przynależności do społeczeństwa, czy też rzeczywistym, świadomym wyborem.
Znam kilka osób, które jakiś czas temu popierały samotność i nie widziało gdzie indziej swojego szczęścia, a obecnie są w dobrych, mocnych związkach, udzielają się w grupach, są "aktywni" w społeczeństwie - wybór, czy zwykły los?
Jak i są tacy, którzy nie chcą być sami, a jednak są.
Jesteśmy czasem tak skomplikowani, iż sami siebie nie rozumiemy.
"Człowiek rozsądny przystosowuje się do świata, nierozsądny stara się przystosować świat do siebie. Stąd wszelki postęp pochodzi od nierozsądnych. " G.B. Shaw
Wysłany: 2010-03-05 14:27
Czasami wybór życia w pojedynkę jest gestem heroicznym - kiedy ma się świadomość, że nie jest się jeszcze gotowym, czy zdolnym do stworzenia związku z różnych powodów. W ten sposób oszczędza się rozczarowania drugiej osobie jak i sobie samemu. Z drugiej strony w niektórych przypadkach samotność może być masochizmem, kiedy nic nie stoi na przeszkodzie stworzenia związku, partner jest chętny - a druga strona wycofuje się, by wpędzać się w ascezę i pędzić zgorzkniały żywot.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2010-03-05 15:07 Zmieniony: 2010-03-05 16:02
Jeżeli wybierze się bycie tzw. "singlem", czyli bycie samym przy jednoczesnym posiadaniu wielu znajomych, to heroizmu de facto w tym niewiele. Można wprowadzić różnicę między "byciem samym" i "byciem samotnym" - jeżeli ktoś jest sam nie musi być samotny (nie jest w związku partnerskim i uczuciowym z inną osobą ale ma szerokie gremium znajomych), jeżeli ktoś jest samotny to nie musi być sam (może czuć się społecznie zmarginalizowany, niezdolny do posiadania przyjaciół, kolegów, koleżanek, ale zarazem być w szczęśliwym i udanym związku z TĄ NAJWAŻNIEJSZĄ osobą, którą być może zupełnie przypadkowo spotkał).
Wybór bycia samym/samą niekoniecznie musi być przejawem samoświadomości tudzież masochizmu - ten wybór może być osadzony w partykularnej, złożonej relacji do konkretnej osoby lub konkretnych osób i wcale nie determinować niechęci do związku. W tym przypadku, jeżeli ktoś ogłasza, iż "nie chce związku" to można by to zdanie interpretować nie absolutystycznie, ale w taki sposób, że zamienne z nim staje się zdanie: "nie chce nigdy związku z nim/ z nią lub osobą która będzie ją/jego przypominać lub osobą, która będzie chciała narzucić mi niekorzystny dla mojego komfortu psychicznego dalszy model związku".
Zrezygnowanie z poszukiwania partnera/ partnerki wydaje się zatem mieć swoje źródło w dość głęboko zagnieżdżonym lęku (bliżej tu zatem do "masochistycznej" interpretacji niechęci do związku), ale nie tyle przed związkiem, co przed osobami, które mogą narzucić niepożądane rozwinięcie miłości. Ten lęk rozciąga się potem na każdą możliwość związku, co prowadzi do wycofania najczęściej wtedy, kiedy jest się już [i:2e104df07f]ante portas[/i:2e104df07f] związku.
Spekulować można, ale wciąż najlepiej zwyczajnie zapytać, czemu ktoś nie chce związku, zważając na to, że miłość i związek to żaden przymus. Rzadko chyba dzieje się tak, że ktoś "ideologicznie" rezygnuje ze związku, raczej są po temu jakieś przyczyny, jakieś wydarzenia. No, chyba, że ktoś nie chce związku, gdyż zwyczajnie woli "być samemu" - i nieperspektywicznie bawić się w towarzystwie wyrywając kolejne "lachony". Ale to już przykład wiejskiego bawidamka. :P
Co cię nie zabije, to cię wkurwi
Wysłany: 2010-03-05 15:34
Różne są przypadki, choć z rozmów ze znajomymi ( płci żeńskiej ) odkryłam, że właściwie wszystkie mają ochotę się z kimś związać. Jest to zobligowane wieloma czynnikami. Okazuje się jednak, że nie jest to wcale rzeczą prostą, zwłaszcza jeśli stawia się w życiu na coś więcej niż tandetną podnietę kulturystą na disco.
Co do obaw przed związkiem - był to raczej duży skrót myślowy, bo przecież związek sam w sobie nie ogranicza i nie narzuca stylu życia. Ograniczać/narzucać coś mogą co najwyżej konkretne typy relacji między partnerami.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2010-03-05 16:46 Zmieniony: 2010-03-05 17:00
A czy uważasz, że typ relacji nie zaciąża na tym, że w ogóle związek powstaje i trwa? Jeżeli jakiś typ relacji ma jako swój składnik np. zaborczość jednej z stron, to przecież dany związek będzie właśnie na takim charakterze relacji polegać. Możemy traktować słowo "związek" neutralnie, ale wtedy wikłamy się w polisemię : a chodzi nam o konkretny typ związku, specyficzny ze względu na relację która go zrodziła i która podtrzymuje jego istnienie. "Związek sam w sobie" to dość niefortunne sformułowanie, bo chyba chodzi o to, że słowo "związek" w wyróżnionym znaczeniu określa mocno specyficzną relację. Można zatem to sobie uprościć mówiąc, że zdrowa/ niezdrowa relacja pozwala ocenić, czy dany związek był/ jest udany/ nieudany (a propos: czy o zakończonym związku można mówić, że był udany? Hm. ).
Jeżeli kobieta pierzcha przed samotnością, to chyba udział ma w tym instynktowna potrzeba stabilności emocjonalnej i społecznej. Może brzmi wulgarnie, ale zasadą, która pozwala kobiecie się ustabilizować, jest właśnie miłość; a ona na szczęście działa tak, że często wykracza poza potrzeby pierwotne i staje się gruntem na którym można budować wspaniałe gmachy. :) Natomiast jeżeli kobieta była rozpasana w swoim prowadzeniu się, to w trakcie tego niefajnego prowadzenia się może mówić, że szuka swojego Filona - ale jej sposób bycia uniemożliwia jej znalezienie go; w obawie przed samotnością pewnego dnia snadnie ucina marzenia o Filonie i wybiera pierwszego nadarzającego się Zenka: teraz się stabilizuje, ale jak jej życie rodzinne może dalej przebiegać łatwo się domyślić.
Co cię nie zabije, to cię wkurwi
Wysłany: 2010-08-09 19:59
Ja prowadzę częściowo taki tryb życia samotnika...
Jestem inny bo myślę,wierzę w siebie i słucham siebie, inni ludzię nie myślą i wolą słuchac innych
Wysłany: 2010-08-09 20:03
Niekiedy lepiej jest być samotnikiem, samotnym włóczykijem :), lecz z drugiej strony trzeba kiedyś znaleźć tą drugą stronę, by na starość było komu zrzędzić. Heh..:)
"Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie nie jest mi obce"
Wysłany: 2010-08-09 21:39
Ja chyba najlepiej czuję się w swoim własnym towarzystwie. Odpowiada mi, że robię co chcę i do nikogo nie muszę się dopasowywać i nikomu tłumaczyć. Zresztą zawsze mam tyle zajęć, że nie ma kiedy myśleć o samotności.
Suffer the pain of discipline or suffer the pain of regret!
Wysłany: 2010-08-09 21:43 Zmieniony: 2010-08-09 21:51
[quote:d8a1cb588a="CrommCruaich"]Ja chyba najlepiej czuję się w swoim własnym towarzystwie.[/quote:d8a1cb588a]
A co na to Twoja Pani?
Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego ...
Wysłany: 2010-08-10 07:31
Samotność to stan umysłu. Można być sam, czyli bez partnera i nie czuć samotności. Samotność najczęściej najdotkliwsza jest gdy odchodzi od Ciebie osoba, na której nam zależy i jesteśmy emocjonalnie związani. Coś o tym wiem :/. Samotność to jest uczucie, które raczej przeżywa się indywidualnie, poprzez uczucia do innej osoby. Jeżeli czuje się człowiek źle w związku, to możne właśnie odczuć samotność przez niezrozumienie lub niedopasowanie. Czy można podzielić samotność na jakieś typy pewnie tak.
Samotność, która wynika z naszego stosunku do innych ludzi. Polegająca na tym że, raczej izolujemy się od nich unikając rozczarowania, zranienia, negatywnych emocji, po nietrafnym dobraniu partnera.
Kolejna samotność wynika z tego co wyżej już powiedziałem. Gdy związek został przerwany, jedna osoba emocjonalnie go przeżywa. Nie koniecznie musi to być dobry związek. To najczęściej jest przyczyną samobójstwo. Ponieważ, zawiedliśmy się na osobie, której najwięcej ufaliśmy i twierdzimy że pozostała jest taka sama. Trzeba po prostu dać tej samotności osłabnąć, najlepszym lekarstwem są znajomi lub nowy partner/ka
Może następna być samotność w związku. Gdy odczuwamy brak zrozumienia, wspólnych zainteresowań. Po prostu niedobranie się. Bo ludzie czasem dobierają się fizycznie niż psychicznie. Znaczy to że dobieramy partnerów względem wyglądu.
Ktoś to nie jest w związku nie koniecznie musi czuć się samotny. To stan umysłu, polegający na uczuciach.
Wysłany: 2010-08-10 15:12
[quote:588041144c="Vika"]Chodzi czy o brak związku czy ogólnie o izolację od ludzi?[/quote:588041144c]
Izolację od ludzi...kontakty mam jedynie z rodziną :P mało mam znajomych
Jestem inny bo myślę,wierzę w siebie i słucham siebie, inni ludzię nie myślą i wolą słuchac innych
Wysłany: 2010-08-10 19:44
[quote:d9352c51ef="Vika"]U mnie jest to o tyle problematyczne, że kiedyś chciałabym założyć rodzinę. [/quote:d9352c51ef]
Aaa tu się rodzi twój też problem. Właśnie szukasz kandydata na męża. Owszem każdy chce mieć dobrą rodzinę. Ale nie kieruj się tym jaki kto jest w stosunku zakładania rodziny. Teraz faceci nie chcą się tak wiązać. Czasy się zmieniły. Bardziej teraz kobiety wymuszają na nich ślub itd. Ja życzę Ci poznania osoby, która będzie taka jak oczekujesz. Choć nie ma ideałów.
Wysłany: 2010-08-10 20:04
Naqara bądż łaskaw i nie mów za innych facetów,mów za siebie oki,ja tam mam zamiar i chcę założyć rodzinę :)
[img:fe03cf4250]http://www.clanofxymox.com/images/xydial.gif[/img:fe03cf4250]
Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...
Wysłany: 2010-08-10 20:13
Sorki że to wyszło tak jakby wszyscy byli źli. Nie chciałem się za nikogo wypowiadać. Po prostu mam takie odczucia oparte na własnym doświadczeniu.
Wysłany: 2010-08-10 20:24
o widzisz od razu inaczej to brzmi ,jeśli wypowiadasz się we własnym imieniu :) i tak trzymaj
[img:e822d30d6f]http://www.clanofxymox.com/images/xydial.gif[/img:e822d30d6f]
Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...