Wysłany: 2008-12-16 10:42
Samotność to poświęcenie bliższego kontaktu z inną osobą, w zamian za samodoskonalenie się, wolność i brak ograniczeń ze strony drugiego człowieka :wink:
Barba non facit philosophum
Wysłany: 2008-12-16 10:48
Staruchu byś tylko siedział przy książkach najlepiej w jakiejś piwnicy :D
Pamiętaj że człowiek jest tym, czym go widzą inni ludzie, a nie tym kim on sam uważa że jest :wink:
Dobry Kot - martwy Kot
Wysłany: 2008-12-16 10:55
Człowiek potrzebuje samotności by się czasami wyciszyć, zaplanować kolejne posunięcia, przeanalizować różne sytuacje. Ale musi także przebywać wśród innych ludzi. Jest wręcz na to skazany. Fajnie to widać w filmie "Cast Away" z T. Hanksem.
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2008-12-16 11:25
Iście bułhakowskie towarzystwo filozoficzne. 8) :lol:
Młodzieży! Czymże Wam dane jest ciąć się w tych jakże nieszczęsnych czasach? O żyletki ciężko, dziadkowa brzytwa zardzewiała, a jednorazówką nie dość głęboko! Jeśli jednak Wam się uda (może widelcem?) to pamiętajcie: wzdłuż żył, a nie w poprzek! Wzdłuż!
Wysłany: 2008-12-16 11:54
Messer uznał, że tak będzie zabawniej :twisted:
Contra vim Mortis non est Medicament...
Wysłany: 2008-12-16 12:21
"Samotność to najgorsze gówno, jakie może spotkać człowieka"
Tak napisał mi znajomy.
Ma 24 lata i co tydzień ugania się za inną szesnastką.
Ja jestem za stara dla niego.
Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.
Wysłany: 2008-12-16 12:28
Nie wie co dobre, jego strata :wink:
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2008-12-16 12:30
[quote:20671e45b2="Woland"]Nie wie co dobre, jego strata :wink:[/quote:20671e45b2]
?
A Ty wiesz?
To powiedz?
:P
Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.
Wysłany: 2008-12-16 13:33
Wydaje mi się, że samotność to nie tylko brak towarzystwa - bo nawet w tłumie można czuć się samotnym i to w tłumie przyjaciół. Wydaje mi się, że samotność to świadomość tego, że żadnego swojego stanu wewnętrznego, żadnych przeżyć, myśli czy uczuć nie możemy przekazać drugiej osobie i że sami też nie jesteśmy w stanie poczuć czegoś tak jak czuje to druga osoba, nawet najbliższa. Dlatego przed taką samotnością nie chronią żadne związki, czy przyjaźnie - można ją jedynie nimi maskować.
Czy prowadzi to do wniosku, że człowiek zawsze jest samotny - wydaje mi się, że tak.
On and on we keep growing inside, hopefully for a long, long time...
Wysłany: 2008-12-16 15:25
[quote:e9298fd7ea="thistle89"][quote:e9298fd7ea="Woland"]Nie wie co dobre, jego strata :wink:[/quote:e9298fd7ea]
?
A Ty wiesz?
To powiedz?
:P[/quote:e9298fd7ea]
Ok ale na privie :D
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2008-12-29 02:33
Jak to ktoś kiedyś napisał: Samotność jest jak dieta. Zdrowa dla ciała jednak zbyt długa powoduje śmierć. Długa samotność to ogrom bólu. Ale to także czas kiedy nabieramy wartości. Obecnie żyje sobie szczęśliwie z kotem(bez żadnych zoofilów proszę) i choć czasem bywa rożnie(sie tesknie do pewnych rzeczy, chwil, uczuc) to narazie z kobietami pass. Były.. było chwilami fajnie kończyło się jednak tragicznie. Czas w jakim będę samotny wykorzystuje na rozwijanie siebie. Więcej czasu na np hobby. Jak i wewnętrznie się hartuje. Może cofnę zmiany w moim charakterze spowodowane m.in związkami jakie były.
Bo teraz jestem średnio przyjemny:P
Wysłany: 2008-12-29 19:50
przeczytałam 8)
samotność... hmm... wspominam jako ogromnie gorzki, ale równocześnie intensywny intelektualnie i -tak, mimo wszystko - emocjonalnie okres. Czas kreacji tylko siebie; bolesny - ale pełen uporu i... hmm... wcale niejednoznaczny.
"wybrednie w różach wymarzając kolor czarny"
Wysłany: 2009-03-10 05:18
Też przeczytałam. 8) :wink:
[quote:6fb0197124="Arantasar"]Wydaje mi się, że samotność to nie tylko brak towarzystwa - bo nawet w tłumie można czuć się samotnym i to w tłumie przyjaciół. Wydaje mi się, że samotność to świadomość tego, że żadnego swojego stanu wewnętrznego, żadnych przeżyć, myśli czy uczuć nie możemy przekazać drugiej osobie i że sami też nie jesteśmy w stanie poczuć czegoś tak jak czuje to druga osoba, nawet najbliższa. Dlatego przed taką samotnością nie chronią żadne związki, czy przyjaźnie - można ją jedynie nimi maskować. .[/quote:6fb0197124]
Trafione. Przynajmniej definicja samotności moim zdaniem pasuje, a przynajmniej moja subiektywna ocena tak wygląda, bo sama tak to odczuwam. Ale dlaczego człowiek jest samotny? Bo tak bardzo chce przekazać to, co ma w sobie (choć zazwyczaj tego nie robi, ponieważ sądzi, że nie ma komu, nie wie jak, boi się reakcji, albo coś tam jeszcze innego, a czasem chce wyłożyć wszystko i cierpi, że inni tego nie czują, więc go nie rozumieją), czuć z kimś. Ale dlaczego? Syotos tutaj mądrze prawi. Zranieni ludzie, którzy w jakimś momencie znaleźli się w sytuacji, gdzie nie umieli sobie samo poradzić i przy tym poczuli się opuszczeni odczuli samotność. Potem… sami się alienują, nawet ze strachu przed samotnością tak się na niej skupiają i tak dążą do tego, by jej nie było, że ciągle ją dościgają. Rzecz w tym, że trzeba czuć się samemu pewnie, znaleźć w sobie siłę i ułożyć w głowie, by nie oczekiwać, by inni poznali nasz bałagan… i co? Posprzątali za nas? Nie da się. Żeby nie być samotnym trzeba umieć być samemu i wyjść do ludzi nie bojąc się samotności, wejść w relacje, trochę się na nich otworzyć, ale od nich nie uzależniać. Samotni jesteśmy tylko w swojej głowie, ale żyjemy nie w niej (choć przez nią wszystko odbieramy), a w świecie, gdzie jest wiele ludzi i spraw i tym dobrze się zająć.
[quote:6fb0197124="Arantasar"] Czy prowadzi to do wniosku, że człowiek zawsze jest samotny - wydaje mi się, że tak.[/quote:6fb0197124]
Każdy człowiek jest sam tylko w swojej głowie. Tam może być zawsze samotny, ale nie musi.
Ta samotność przypomina ciała niebieskie krążące po orbitach, każdy ma własny świat, one mogą się zbliżać, lecieć w tym samym tempie, kierunku, orbity mogą się krzyżować, mogą latać wokół tego samego obiektu, ale zawsze też mogą się znowu oddalić, a każde ciało niebieskie pozostaje autonomiczne. Ale nie trzeba się zamykać w tym swoim świecie, można się otworzyć na wszechświat i jego zmiany, przyjąć swoich satelitów, wspólne słońca i takie tam, wyjrzeć poza swoje granice…
Moja przyjaciółka powiedziała: „dorosłość zaczyna się, kiedy człowiek przestaje oczekiwać od świata współczucia i buntować się przeciwko niemu i zaczyna akceptować to, co go spotyka”. Akceptacja i liczenie na siebie, nie oczekiwanie za wiele od innych właśnie sprawia, że wiele można dostać i samemu sobie poradzić.
http://satjow.wrzuta.pl/audio/qRzMjSplfL/lady_pank-tacy_sami
Moim zdaniem na ten temat idealny utwór.
A jeśli chodzi o samotność „tymczasową”, po jakieś stracie… Jeśli jesteśmy odrzuceni (przez kogoś lub w wyniku sytuacji losowych) można uronić parę łez, jeśli jest za czym (nie koniecznie dosłownie), ale potem pogodzić się i odciąć od tego, zaakceptować i ruszyć dalej, bo inaczej będzie się dłużej cierpiało. Łatwo powiedzieć? To kwestia determinacji i tego, czego naprawdę się chce. Wiele osób woli karmić się bezowocną nadzieją. A taka nadzieja to równie wielka siła, co ta nadzieja, co dodaje sił, uskrzydla, pozwala przejść przez sytuacje, wydające się bez wyjścia, pozbierać się, pokonać cierpienie. Tylko że ta w przeciwieństwie do niej jest destruktywna, powoduje kolejne zawody, rozczarowania.
Tyle ode mnie w kwestii samotności. „To taka straszna trwoga…” Ale możemy na nią sobie nie pozwolić. Wokół jest wielu ludzi, trzeba tylko przestać się pogrążać w czarnych myślach i wyjść do nich, skupiać się na tym, co osiągalne i zejść na ziemię. Trochę przyziemności może być zbawieniem. No i jak się idzie do przodu, warto patrzeć na to, co przed nami, zamiast wciąż oglądać się na minione i do tego wracać, tak można się zapętlić w tych samych niepowodzeniach i tej samej samotni, nie zauważając, co jest wokół nas.
„Nieufność to mgła,
Co przynosi tylko ciszę
Jak klatka ze szkła
Nie pozwala nam się słyszeć (…
I nie mów mi, nie,
że czasem także życie się opłaca
Sama dobrze wiesz,
że co dzień tracisz coś, co już nie wraca
Samotność to pies
Co kąsa tak bez uprzedzenia
Ja wiem jak to jest...
Znam to przecież, znam, aż do znudzenia”
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2009-03-10 08:25
A Pani to już dawno na forum nie było widac :) miło zobaczyć powrót starszej kadry forumowiczów
.
Wysłany: 2009-03-11 10:47
:D
Refleksje na temat samotności mnie tu przywiodły. :wink: Ciekawa obserwacja, zakończenie relacji, znajomości, zerwanie może zmniejszyć samotność. Samotność to pułapka, w której często sami się zamykamy, tęskniąc do czegoś, czego nie możemy mieć, kiedy to, czego potrzebujemy, co jest dla nas zdrowe, mamy obok siebie. Dla mnie samotność to niepewność i frustracja, tęsknota i poczucie straty, a często brak pewności siebie i wiary w ludzi. Odrzucając niepewność, porządkując myśli i będąc im wiernym, pragnąc rzeczy realnych, skupiając się na tym, co jest, zamiast czego nie ma, godząc się z przemijaniem, bo przecież każdy koniec jest nowym początkiem i mając trochę zaufania do siebie i bliskich możemy sobie pomóc. Interesujące, że ludzie często pogrążają się w samotności lub od niej uciekają za wszelką cenę, zamiast pogodzić się z tym, że nie zawsze ktoś jest obok, a przy tym pamiętać, że nie jesteśmy - nie musimy być! - sami.
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2009-03-11 13:11
Ale zakręciłas :lol:
.
Wysłany: 2009-03-11 17:57
Zgadzam się z tym, co napisałaś, Morgano :)
Sądzę jednak, że od samotności nie ma ucieczki, gdyż nie jest ona stanem lub samopoczuciem, lecz faktem, który można sobie uświadamiać lub nie. Dziś jakoś (może z powodu pochmurnej pogody) bardziej sobie ten fakt uświadamiam i stwierdzam, że prowadzi on też do konkluzji, że żaden inny człowiek, żadna rzecz ze świata zewnętrznego, nie może dać nam prawdziwego szczęścia. W tym momencie pewnie zatrzymuje się większość ludzi skłonnych do depresji, bo rzeczywiście nie jest to myśl optymistyczna. Jednakże, skoro nic ze świata nie może nas uszczęśliwić, to dlaczego cierpieć z powodu tego, że ktoś nas nie kocha, nie rozumie, albo że nie mamy tego, czego pragniemy? To i tak dałoby nam tylko chwilowe zapomnienie, a nie szczęście. Myślę, że jest to myśl optymistyczna, gdyż uświadamiając sobie, że świat szczęścia nie daje przestajemy się przejmować tym, czy spełnia on nasze oczekiwania, czy nie, a jedynym możliwym fundamentem szczęścia stajemy się my sami :)
On and on we keep growing inside, hopefully for a long, long time...
Re: samotność Wysłany: 2009-03-23 22:29
[quote:59af768f94="Dasstin"]"Wolałbym być całe życie sam niż wiedzieć co straciłem."[/quote:59af768f94]
A ja bym wolała wiedzieć, co straciłam. Bez ryzyka można nie zaznać kopa w dupsko, ale też nie doświadczy się groma niezapomnianych momentów. Wolę żałować rozczarowania niż bezpiecznie siedzieć i czekać, aż coś się wydarzy, albo nie i brnąć w gówno. Wolę być nieszczęśliwa z racji źle podjętej decyzji niż mieć świadomość, że wygrywa ze mną moje tchórzostwo.
A samotności nienawidzę. We mnie ona nic nie buduje, a tylko powiększa mi dziurę w mózgu. I nie chodzi mi o stan, kiedy siedzę pod drzewkiem i kątem-pluję, ale stan, kiedy wiem, że nie nikt mi w pluciu nie pomoże, jak sama nie będę w stanie. A takie bycie samemu to nic strasznego, bo zawsze wtedy można się czymś zająć albo zająć i otoczyć ludźmi. Nawet nieznanymi. I nawet może to być ciekawe.
"Nagość, phoszę państwa, jest demagogiczna, jest wphost socjalistyczna, bo i cóż by było, gdyby gmin odkhył, że nasza dupa taka sama?!"
Wysłany: 2009-06-30 19:20
Ciężko coś doradzić. Sama nigdy nie musiałam chodzić do miejsc, gdzie mogłabym "wyrwać" faceta, bo inicjatywa była raczej po ich stronie. Niedawno usłyszałam trafne spostrzeżenie, że jestem indywidualistką, ale boję się samotności. I znajomy doradził, by poszukać ludzi o podobnych zainteresowaniach (może jakieś organizacje, stowarzyszenia) - i tam nawiązać nowe znajomości z ludźmi którzy choć po części mają podobne poglądy.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2009-07-24 20:22
Panno Natalio - tych problemów nie masz pewnie do czasu. Swoją drogą przez nauczanie indywidualne tracisz dużo okazji do obcowania z ludźmi. Chociaż sporo we mnie ze socjofobki, to jednak dzięki spotykanym ludziom człowiek " nie dziczeje ".
Co do samotności - jestem zdania, że człowiek przez całe swoje życie jest samotny w różnym stopniu. Każdy ma swoje myśli, uczucia, swoją intymność i prywatność, miejsce gdzie absolutnie nikt nie ma dostępu.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi