Wysłany: 2008-09-18 12:03
Jeśli coś jest nam dobrze znane i przewidywalne - łatwo powszednieje. Traci cały urok związku z enigmatycznością i spontanicznością.
Pan - nie trzeba zakładać maski, żeby nie dać się do końca poznać. Ja raz się odkryłam i nie jest mi z tym dobrze. Pewnie dlatego, że moje wyznanie trafiło na mało stabilny grunt. Kiedy muszę coś ukrywać - też nie jest mi z tym dobrze. Zasada jest jedna : nie robić niczego zbyt pochopnie.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-09-18 16:17
[quote:a5b30643bd="sphinxia"]
Jednak nie mam żadnych przyjaciół, raczej nazywam ich znajomymi, kumplami (kumpelami) i całkiem mi z tym dobrze.[/quote:a5b30643bd]
Też nie mam przyjaciół, od podstawówki nikogo nie nazwałam tym mianem :wink: I tez nie narzekam z tego braku. Nawet bym powiedziała, że tak mi jest wygodniej 8) A mojego piesia traktuję bardziej jak dziecko niż jak przyjaciela :)
"Nagość, phoszę państwa, jest demagogiczna, jest wphost socjalistyczna, bo i cóż by było, gdyby gmin odkhył, że nasza dupa taka sama?!"
Wysłany: 2008-09-18 16:35
Właściwie nie wiem, czy mogę nazwać kogoś mianem przyjaciela. Chyba nie. Samotność jest wpisana w naturę człowieka. Moje ideały są niemożliwe do osiągnięcia i już się z tym pogodziłam. Mój przyjaciel powinien być przez większość czasu czas przy mnie.Nie fizycznie, lecz duchowo, myślami. Wymagam także równego zaangażowania obu stron. Co z tego, że ktoś niby mnie wysłucha, jeśli sam nie zdradza swoich tajemnic. Jeśli ktoś ufa nam i otwiera się sprawia, że czujemy się ważni i doceniani. To cementuje przyjaźń. Wysłuchać w taki jednostronny sposób równie dobrze może pierwszy lepszy psycholog, kończąc
"-narysuj drzewko
-czy to ma jakiś sens?
-nie, to tylko tak dla rozrywki."
(oczywiście ma to znaczenie terapeutyczno-diagnostyczne)
Tak jak napisała Sphinxia - można mieć znajomych, partnera, ale być samotnym. Wszystko zależy od jednostki. Szczęśliwi ci, który samotność odczuwają bardzo rzadko - lub zupełnie im ona nie przeszkadza.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-09-18 16:58
[quote:7eb5eb86c2="Wampgirl"] Mój przyjaciel powinien być przez większość czasu czas przy mnie.Nie fizycznie, lecz duchowo, myślami. Wymagam także równego zaangażowania obu stron. [/quote:7eb5eb86c2]
Przerażająca wizja. W normalnej sytuacji nie umiałabym być ciągle przy kimś, nawet myślami.
"Nagość, phoszę państwa, jest demagogiczna, jest wphost socjalistyczna, bo i cóż by było, gdyby gmin odkhył, że nasza dupa taka sama?!"
Wysłany: 2008-09-18 21:59
[quote:5d835778d5="mara"][quote:5d835778d5="Wampgirl"] Mój przyjaciel powinien być przez większość czasu czas przy mnie.Nie fizycznie, lecz duchowo, myślami. Wymagam także równego zaangażowania obu stron. [/quote:5d835778d5]
Przerażająca wizja. W normalnej sytuacji nie umiałabym być ciągle przy kimś, nawet myślami.[/quote:5d835778d5]
Może zbyt dosadnie się wyraziłam, ale przyjaciel to ktoś, kto pamięta, a nie interesuje się nami jedynie okazjonalnie.
Pan, nie mówię o teście. Jestem troszkę jak zbity szczeniak, ale uczę się ufać bardziej i na nowo. Całkiem nieźle mi to wychodzi. Każda znajomość jest zupełnie inna. Nie można jednych winić za błędy innych/moje.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-09-19 16:31
Każdy sprawdza. Zawsze. Jedni bardziej powierzchownie, inni dogłębnie. Jedni kryją się z wnętrzem, inni uprawiają ekscybicjonizm. Pytanie tylko, czy Ci którzy najchętniej zwracają uwagę na to co się okazuje są tymi, którym by się to chciało okazać.
Prawda leży jak zawsze gdzieś po środku, ja jednak nie mogę się przemóc i trudno mi choćby uchylić maski. Maska.. Maska przede wszystkim ukrywa, nie zawsze oszukuje, jeśli wiadomo, że jest maską.Gdy potencjalny przyjaciel wie, że nie jestem gotów jeszcze otworzyć się przed nim nie powinien czuć się oszukany. Oczywiście może się zniechęcić, ale rozumiem to.
Przyjaźń ma człowieka samotnego uszczęśliwić, jaki jest sens uszczęśliwiać się na siłę w sposób którego nie jest się pewnym, zwłaszcza, gdy już raz się na nim przejechało?
Wysłany: 2008-09-19 16:43
całkowicie sie zgadzam :)
Smutek jest drzewem, a jego owocami łzy...
Wysłany: 2008-09-19 22:02
Pan, "test" jest rzeczą automatyczną. Przecież nie każdemu można / warto ufać. Obowiązują indywidualne kryteria rozpatrywania materiału na przyjaciela, przecież każdy jest inny i oferuje nam ze swej strony coś innego.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-09-20 09:39
Pisałam w którymś poście, że jestem jak zbity szczeniak; uczę się ufać bardziej i na nowo. To, że mam swoją małą tajemnicę jeszcze nie świadczy o braku zaufania.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-09-20 11:51
A na ludziach się znasz? :wink:
Wiadomo, że każdy zawód niesie za sobą rozczarowanie. Trzeba trochę czasu i bliskości drugiej osoby, żeby przezwyciężyć lęki - zwłaszcza, jeśli jest się introwertykiem. Może to dotyczyć np. jakihś niezbyt przyjemnych sytuacji/wydarzeń z przeszłości z których nie musimy składać sprawozdania nawet przyjaciołom (najchętniej wymazalibyśmy je z pamięci). Nie ma potrzeby rozdrapywać ran. Znam takie osoby i wiem jak ciężko przychodzi im mówienie o sobie i nie chodzi tu wcale o kwestię zaufania.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-10-26 16:18
pojęcie samotności interpretować można na wiele sposobów. samotność a osamotnienie to także różnica
potrzebna jest samotnośc serca, ta granica niedostępnosci niezbędna do zachowania Siebie.
przykre jest zjawisko samotności w tłumie, patrz: osamotnienie, co w społeczeństwie jest niestety tak częste i tak uciążliwe. niby otacza cię wielu ludzi, na pozór bliskich, ale tak naprawdę czujesz pustkę.. o Przyjaciela tak trudno. spełniona miłość oparta na przyjaźni tym czego każdy szuka.
"spiewajcie i tanczcie, i badzcie weseli, ale zostawcie tez sobie chwile samotnosci. bo nawet struny lutni sa rozdzielone, choć brzmią tą samą muzyką. zyjcie razem, jednak nie za blisko, albowiem i kolumny w swiatyni stoją osobno, a dąb i cyprys nie rosną jeden w cieniu drugiego"
"liczy się samotność serca : jest to wewnetrzna wartosc czy postawa, niezalezna od fizycznej izolacji (..) ludzi, którzy rozwinęli samotność serca, nie rozpraszają najrozniejsze bodźce otaczającego świata. są oni w stanie przyjąc i zrozumiec ten swiat ze swego spokojnego wnętrza. (..) kiedy zyjemy samotnością serca, potrafimy z uwagą wsłuchiwać się w słowa i światy innych ludzi, kiedy natomiast poddajemyy się naszemu osamotnieniu, jestesmy sklonni wybierac tylko te slowa i zdarzenia, ktore przynoszą natychmiastowe zaspokojenie naszych pragnien."
Wysłany: 2008-10-29 21:32
Ja jestem samotny bo nie mam jeszcze drugiej połówki
W dupie mam motto ;p
Wysłany: 2008-10-29 22:09
Jedna polowka Ci nie starcza 8)
--------------
L'esprit du Clan-Phenix
united we stand divided we fall
Wysłany: 2008-10-30 12:57
Bycie z kimś wcale nie oznacza braku samotności, może ją co najwyżej trochę zmniejszyć ( albo powiększyć, jeśli pomiędzy partnerami brak porozumienia ). Pewna doza samotności jest wpisana w ludzką naturę i nawet wskazana. Czymże bowiem byłby człowiek bez odrobiny tego uczucia? Jedną z wielu jednakowych cząstek anonimowej masy (społeczeństwa).
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-12-04 19:20
Gorzej jest, jeżeli ktoś z jakichś przyczyn nie umie być bliżej niż tylko na stopie znajomości z innymi ludźmi. Albo ci ludzie nie są w stanie z nim wytrzymać. Wtedy jest niejako skazany na samotność, jeżeli nie jest w stanie się zmienić.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-12-04 23:29
zbyt wyidealizowane podejscie do pojecia milosci tez czesto deprymuje to czy jestesmy sami czy nie...niestety wiele osob ma takowe podejscie...szukamy kogos kto bedzie naszym perfekcyjnym, uzupelnionym odbiciem...a jak juz kogos spotykamy, moze okazac sie iz wcale tak nie jest...ta osoba rozni sie bardzo od nas...ale podobno przeciwiensctwa sie przyciagaja...i nie potrafimy odnalzec sie w takowej rzeczywistosci, bo po prostu jak wspomniala Wampirgirl nie potrafimy byc z kims...jakbysmy nie chcieli czasami jest zbyt duzo obaw...zreszta zapewne plote od rzeczy...kadarka nie sprzyja mojemu procesowi myslowemu
CARPE NOCTEM***do everything what you want...but please, don't look into my eyes...*** fata viam invenient***"Od muzyki piekniejsza jest tylko cisza"***"a pitiful person, allowing her soul to be manipulated with an illusion called love"
Wysłany: 2008-12-05 01:17
[quote:71b40b5e9a="Drathir"]zbyt wyidealizowane podejscie do pojecia milosci tez czesto deprymuje to czy jestesmy sami czy nie...niestety wiele osob ma takowe podejscie...szukamy kogos kto bedzie naszym perfekcyjnym, uzupelnionym odbiciem...a jak juz kogos spotykamy, moze okazac sie iz wcale tak nie jest...ta osoba rozni sie bardzo od nas...[/quote:71b40b5e9a]
Niczym Adaś Miałczyński i jego miłość Ela... 8)
Ja bym chyba nie chciała się w ogóle z nikim wiązać, przynajmniej byłoby wygodniej i miałabym mniej zszarpanych nerwów, ale nie umiem się przeciwstawić swojej naturze. Ot, konflikt ducha i praktycznego rozumowania :roll:
"Nagość, phoszę państwa, jest demagogiczna, jest wphost socjalistyczna, bo i cóż by było, gdyby gmin odkhył, że nasza dupa taka sama?!"
Wysłany: 2008-12-05 16:48
Odczuwanie samotności przez człowieka to coś "włączonego" w dzieciństwie, moim zdaniem. W pewnym momencie coś nastąpiło i już pozostało, z czasem - zaczęło ujawniać się coraz częściej...
No i są ludzie skrajnie samotni.
Polecam wszystkim największe dzieło Kazimierza Przerwy-Tetmajera na ten temat /pt."Wiecznie samotni"/:
Wiecznie samotni!... Pośród tłumu ludzi,
gdy serce nasze wstrząśnie ich sercami,
gdy dusza nasza ich dusze obudzi
i tłum ten cały koło nas się toczy,
dłoń wyciągając ku nam, wznosząc oczy:
jesteśmy sami.
Wiecznie samotni!... Gdy w najbliższym kole
twarze gorzkimi zraszają się łzami,
wspólne pragnienie zaświeci na czole
albo wybuchną ludzie szczerym śmiechem:
my, łzom i szczęściu wtórujący echem,
jesteśmy sami.
Wiecznie samotni!... Nawet w takiej chwili,
gdyśmy spleceni wzajem ramionami
z kobietą dusze i ciała złączyli,
gdy z nią przeniknąć pragniemy się wzajem,
jej serce bierzem i jej serce dajem:
jesteśmy sami.
Wiecznie samotni, wiecznie szukający
z wiecznej nadziei wiecznymi złudami,
pełni tęsknoty gorzkiej i palącej,
błądzim po świecie, dziwne, obce cienie -
wreszcie ostatnie wydając westchnienie
jesteśmy sami.
Wydaje mi się, że ten wiersz najlepiej ukazuje to, czym jest skrajna samotność, jak bardzo przepala człowiekowi życie i jak bardzo jest związana z każdym z nas, choć /szczęściarze/ nie wszyscy to zauważają...
Zatem dalej "błądzim po świecie, dziwne, obce cienie"... Pozdrawiam wszystkich, zarówno samotnych, jak i samotników.
jeśli raz wejrzysz w Ciemność, nigdy nie uwolnisz się od Jej brzemienia. /blood luna.
Wysłany: 2008-12-05 17:00
czy najwieksza? z tym sie nie zgodze, niemniej jednak godne uwagi(jak cala tworczosc pana KPT)
[quote:b9eaad9e7b]
zarówno samotnych, jak i samotników.
[/quote:b9eaad9e7b]
bardzo trafnie okreslone
CARPE NOCTEM***do everything what you want...but please, don't look into my eyes...*** fata viam invenient***"Od muzyki piekniejsza jest tylko cisza"***"a pitiful person, allowing her soul to be manipulated with an illusion called love"
Wysłany: 2008-12-05 17:08
Masz rację, Drathir. Nie można miłości idealizować, choć tak zazwyczaj dzieje się na początku, gdy endorfiny zwyżkują. Fajnie jest mieć w miarę racjonalne podejście.
Z drugiej strony jeśli człowiek zdaje sobie sprawę z kruchości związków i nie chce się wpędzać w deklaracje może być totalnie niezrozumiany przez drugą osobę, która idealizuje związek. Jeżeli nazbyt często analizuje się fakty można dojść do mało optymistycznych wniosków, czego niektórzy nie chcą zobaczyć. Takie fakty mogą prowadzić do wątpliwości. A przecież każdy chce żeby było pięknie i na zawsze. Dlatego niektórzy wolą nie widzieć tego, czego zobaczyć nie chcą ( związki się rozpadają, trudności piętrzą i wcale nie jest tak różowo jak się wydawało.
Na dodatek facet po jakimś czasie zapomina spuszczać deskę w WC ). To taki bardziej trywialny aspekt coby nie wdawać się w zbyt zawiłe kwestie
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi